Wstępem do zakochania

73 9 0
                                    

Will

Charlie patrzy się na mnie dokładnie tak samo cały czas - jest zdziwiony i czuje, że ma racje. Nade mną jednak cały czas wisi znak zapytania. Czy naprawdę ma rację? Czy jestem w niej... zakochany? Od bardzo dawna nie czułem jak to jest. Czy można tego nie być pewnym albo po prostu tego nie wiedzieć? Bo jeśli się da to właśnie chyba tego nie wiem. Chyba zakochanie się to za mocne słowo. Chociaż... Zauroczenie to też nie jest.

Dobra, nie znam się na swoich uczuciach. Wychodzi na to, że Bennett zna się na nich lepiej niż ja. Boję się jednak, że może mieć w tym rację. Jeśli naprawdę jest dla mnie taka ważna? Chyba musiałem to zrozumieć dopiero wtedy, kiedy ją straciłem. Pokłóciłem się z nią, zrobiłem coś, czego żałuję. Nic nie rozumiem z tego, co się stało. Jak mogłem pomyśleć, że Mia mnie wykorzystuje? Jak?

Biorę wdech przy zaciśniętych zębach.

-Taaak...- rumienię się.

-Zakochałeś się w niej.- Charlie się uśmiecha.- Ja nie wierzę. Zakochałeś się w niej!

-Zamknij się.- Położyłem mu dłoń na ustach.- Cała Anglia nie musi o tym wiedzieć.

Ściąga moją rękę z warg.

-I co zamierzasz teraz zrobić?

-A co twoim zdaniem powinienem zrobić?- Prycham.- Pewnie mnie znienawidziła za to, co jej powiedziałem.

Że jest kłamczynią, że lubi wykorzystywać ludzi i ich okłamywać. Byłem tak zazdrosny, tak zaślepiony czymś, czego nie było, że zapomniałem o tym, dla kogo ona to od samego początku robiła. Robiła to wszystko dla mnie.

-Musisz coś zrobić.- Złączył ręce.- Nie wiem zaproś ją gdzieś, kup jej coś.

-To nie jest dziewczyna, która da się przekupić Charlie.- Przypominam mu.

Nie, nie zamierzam jej kupować jakichś tanich błyskotek i zapraszać do jakichś restauracyjek. Ją to nie kręci, mnie z resztą też. Ona nie jest łatwa, nie jest tania, o nią trzeba się postarać, trzeba być naprawdę jej wart.

Czyli trzeba nie być mną.

-Może ja się do tego po prostu nie nadaję.- Wymachuję ramionami.- Może w sumie dobrze się stało, nie będzie cierpieć, wróci do swojego normalnego życia, pogodzi się z bratem...- westchnąłem.- Będzie szczęśliwa.

-A ty?- Charlie ewidentnie posmutniał.- Czy ty będziesz?

Jej szczęście powinno być moim szczęściem, ale wiem, że dnia bez niej nie wytrzymam. Ona była osobą, dla której chciało mi się codziennie rano wstać – żeby móc ją zobaczyć, porozmawiać. Żeby każdego dnia być bliżej rozwiązania, móc ją przytulić kiedy Miller ją zaatakował lub zaopiekować kiedy kłóci się z bratem. Kiedy tańczyliśmy na balu czułem, że dla mnie ta chwila może się nigdy nie kończyć a wtedy będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Jezus... Naprawdę się w niej zakochałem.

-Charlie.- Zaczynam, po czym wstaję.- Nie wyszła jeszcze ze szkoły, znajdź mi ją na kamerach.

-Tak jest.- Bennett przykłada dwa palce do czoła, po czym wstaje z taką samą zawrotną prędkością, że aż przewraca krzesło i podchodzi do komputera.- Co chcesz zrobić?

-Przeprosić ją a raczej błagać o to żeby wróciła.- Patrzę się na niego opierając się o krzesło, na którym siedzi.- Dwóch tygodni bez niej nie przeżyjemy.

Charlie unosi brwi.

-A kiedy powiesz jej... o tym?

-Kiedy przyjdzie na to czas.

Dwa Czarne DmuchawceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz