Jeden przeciw wszystkim

68 10 0
                                    

Will

Kiedy się przeciągam moja ręka automatycznie spada na poduszkę obok. W głowie mam tylko jedną twarz. Mia. Ona leży przy mnie, otulam ją i jest taka miękka i przyjemna i ciepła... zupełnie jak moja kołdra.

Zaraz, chwila.

To jest moja kołdra.

Szybko dotykam dłonią poduszki a kiedy nie czuję żadnej osoby leżącej obok podnoszę powieki. Jestem sam. Sam w moim łóżku. Co do cholery?

Siadam i rozglądam się drapiąc palcem po głowie. Co się stało? Gdzie ona jest? Uciekła czy jak?

Patrzę na godzinę. Boże spóźnię się do szkoły! Jest już dziesiąta! Przecież jest piątek a nie sobota!

Wstaję na równe nogi przy tym ledwo się nie przewracając. Trochę za szybko to zrobiłem. Zaraz potem ziewam. Nie jest to znak tego, że się nie wyspałem. Potrafię ziewać z różnych powodów. Mając Mię u boku moje oczy zrobiły się dwa razy cięższe niż były poprzednio. Mając świadomość tego, że jestem w nią wtulony a ona we mnie mogłem spać tak niemal całe moje życie i nie miałbym nic przeciwko temu. No może gdyby były średnio co dziewięć godzin przerwy na jedzenie.

Podchodzę do krzesła przy biurku i chwytam za bluzę, którą zakładam na swoją bluzkę od dresów, w których najczęściej śpię. Jeszcze jak byłem mały to miałem jakąś swoją piżamę, którą kupowała mi mama, ale później przyzwyczaiłem się do luźnych spodni i bluzki.

Zakładam kapcie i schodzę powoli po schodach. Nagle się zatrzymuje, kiedy dochodzi do mnie dźwięk smażenia się czegoś na patelni i pyszny zapach... naleśników?

Mrużę oczy. Ale jestem głodny. Zjadłbym właśnie takiego naleśnika. W polewie czekoladowej, z bitą śmietaną i wisienką na szczycie. O taaak...

Kładę stopę na podłodze i idę za zapachem jak kot, który nie jadł od trzech dni. Moje zmysły zaprowadzają mnie prosto do kuchni. Staję w drzwiach i opieram się o framugę drzwi na ten widok.

Leo i Camilla wsuwają oboje z niebywałą prędkością naleśniki z dżemem, podczas kiedy Crawford stoi przed patelnią w mojej koszulce i w rytm porannej muzyki obraca się przed kuchenką. Szybko podrzuca naleśnika do góry a kiedy jest odpowiednio spieczony kładzie go na wolnym talerzu.

Dopiero wtedy mnie zauważa a ja od razu promienieję na widok jej wciągających oczu.

-Głodny?- Uśmiecha się.

-Nawet nie wiesz jak.- Krzyżuję ręce i podchodzę do stolika żeby usiąść obok Camilli i chwycić za widelec.

-Naleśniki raz.- Kładzie przede mną talerz ze świeżo ściągniętym upieczonym ciastem, które następnie zostaje przeze mnie nasmarowane czekoladą.

-Nie sądziłem, że umiesz robić naleśniki.- Patrzę na nią, kiedy wsadzam sobie do ust pierwszy kawałek.

-Powinieneś tak umieć, Will.- Odzywa się Leo, który policzki ma całe umazane dżemem truskawkowym.- Mia robi specjalnie dla mnie takie bezglutowe.

-Bezglutowe.- Powtarzam i prycham.- Sam jesteś bezglutowy.

-Mówi się bezglutenowe kochanie.- Camilla chwyta za serwetkę i wyciera mu usta.

Czasami mi się wydaje, że to ona powinna pełnić rolę starszego rodzeństwa nie ja. Bardziej się na tym zna. Bardziej się zna na małych dzieciach. Już nie mogę się doczekać, kiedy sam będę je miał. To będzie moment, w którym w życie wchodzą najpopularniejsze memy o początkujących ojcach. To w nich, kiedy przy dziecku siada tata ten od razu zaczyna ryczeć.

Dwa Czarne DmuchawceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz