Will
Zapinam ją pasami na miejscu pasażera. Zrobiło się już ciemno. Mia ma przymrużone oczy, z jej skroni leci stróżka krwi po tym jak się walnęła czaszką o podłogę. Jej głowa opadła na okno, więc kiedy tylko usiadłem obok niej za kierownicą zdjąłem mój szalik i zwinąłem go w kulkę żeby podłożyć jej pod bok. Zaczął dla niej pełnić rolę poduszki. Szybko odpaliłem auto i pewnie złamałem po drodze z dziesięć przepisów drogowych. Mógłbym zostać rajdowcem. Brakuje mi tylko triumfalnego krzyku szaleńca żeby zamknęli mnie na długo w areszcie. Czuję, że każda kamera na drodze mnie łapie i robi zdjęcie mojej tablicy rejestracyjnej. Ja jednak jadę dalej. Nie obchodzi mnie to, co zamierza ze mną zrobić policja.
Przykładam swoją dłoń z powrotem do czoła Crawford a później do swojego żeby porównać temperatury. Cholera nie jest dobrze.
Moje ręce zaczynają się trząść z tego stresu.
-Jesteś taka gorąca.
-Dziękuję Will.- Mówi sennie i ledwo zrozumiale.
Przekręcam oczami i udaję, że tego nie słyszałem. Bredzi i już sama nie wie, co mówi. Trzeba jej coś dać na obniżenie gorączki. Powinienem ją teraz zabrać do szpitala, ale mówiła, że mam ją odwieść do domu i kropka.
Kiedy tylko skręcam w kolejną uliczkę przede mną rozpościera się cała aleja szeregowców a za nimi pojedyncze domki na ulicy Wall Street. Podjeżdżam do domu 21B i natychmiast się zatrzymuję. Najpierw podchodzę do domofonu żeby zadzwonić a później czekając na to aż ktoś wyjdzie i mi otworzy łapię klamkę drzwi samochodu i odpinam na wpół przytomną Mię. Biorę ją na ręce, kiedy słyszę otwieranie się grubych, frontowych drzwi.
Wychodzi z nich mężczyzna, zapewne to ojciec Mii. W sumie to dziwne, że nie poznałem jej rodziny. Ona moją widziała już chyba więcej niż pięć razy.
-Mia?- Podchodzi do furtki i otwiera nam.
-Jestem jej przyjacielem.- Zaczynam.- Potrzebuję pomocy.
Tak, jestem jej przyjacielem. Nareszcie odważyłem się to przyznać. Jeszcze miesiąc temu nie wiedziałbym jak ją opisać, bo w zasadzie się nie przyjaźniliśmy. Ale teraz? Teraz definitywnie tak. Ja nawet czuję coś więcej.
Mężczyzna patrzy się z przerażeniem na córkę.
-Wchodźcie, wchodźcie.- Przepuszcza mnie i pomaga wejść po schodach z Mią na rękach.- Co jej się stało?
-Ma gorączkę. Zemdlała, kiedy byliśmy na zakupach.- Ledwo udaje mi się otworzyć drzwi do środka. Pan Crawford podbiega żeby mi pomóc.- Gdzie mam ją położyć?
-Na kanapie.- Wskazuje na salon.- Edmund!
No tak, przecież ona ma brata, który mnie nie cierpi. Prawie bym o nim zapomniał. Crawford wychyla się zza rogu, akurat stał przy zlewie w kuchni i zmywał naczynia po obiedzie. Kiedy mnie widzi od razu odkłada wszystko co miał w ręce. Bardziej jednak jest przerażony, ponieważ widzi, że nie przyszedłem tutaj z byle powodu.
-Co jej jest?!- Wyciera szybko ręce w ręcznik i rzuca go gdzie popadnie.
-Dostała silnej gorączki.- Kładę ją na kanapie.
Edmund podbiega i odsuwa stolik żeby dostać się do kanapy. Klęczymy przed nią oboje, jej brat tylko łapie ją za rękę i mocno ściska.
-Trzeba zadzwonić po pogotowie!- Wstaje.
-Nawet, jeśli tu przyjedzie będzie musiała najpierw pójść do lekarza pierwszego kontaktu zanim cokolwiek tam zrobią.- Poprawiam go.- Najlepiej by było gdyby przyjechał tutaj prywatny lekarz.
CZYTASZ
Dwa Czarne Dmuchawce
Teen FictionPo tym jak rodzice musieli się na chwilę rozstać Mia Crawford jest zmuszona dołączyć do swojego brata Edmunda i zamieszkać z tatą w tętniącym życiem Londynie mającym jak każde miasto swoją mroczną stronę... Mia spotyka na swojej drodze wiele ludzi:...