Wielki Finał: Fałszywy Król - część 2

93 13 0
                                    

Will

Wyraz twarzy Mii po tym, co powiedziałem zrobił się jeszcze bardziej przerażający niż wcześniej. W końcu stała obok Morrey'a – chłopaka, którego właśnie przed chwilą oskarżyłem o to wszystko.

Davidson jednak nie okazuje ani zaskoczenia ani żadnej innej emocji.

-Ty to zrobiłeś.- Powtórzyłem.- To ty ją zgwałciłeś.- Kontynuowałem.- A później doprowadziłeś ją do samobójstwa.

Mia odsunęła się od niego na jeden krok. Nie za dużo, ale jednak.

-Tak ci się wydaje?- Morrey skrzyżował ręce.

-Tak jest.- Przedrzeźniałem go.- Ale może... Zaczniemy od początku, co?- Podchodzę do nich, ale nie za blisko żeby nie przestraszyć Morrey'a. Bo jeśli to się stanie cały plan pójdzie w łeb.- Od dawna to planowałeś, prawda?- Zapytałem z udawaną ciekawością.- To miała być zemsta.

-Czemu miałbym krzywdzić własną dziewczynę?- Uniósł brew.- Kochałem ją.

-Tak ci się wydaje?- Warknąłem. Morrey ucichł. Chyba zrozumiał, że nie ma szans z moimi argumentami.- Wiedziałeś, że cię zdradza. Wiedziałeś, że cię wykorzystuje i tobą manipuluje. Nie ignorowałeś tych wszystkich ostrzeżeń od wszystkich dookoła... Tylko udawałeś.- Nie odzywał się, więc kontynuowałem.- Tamtego wieczoru było dużo ludzi, co dla ciebie oznaczało dużo podejrzanych. W końcu większość osób nienawidziła Amandy.

Mia popatrzyła się na mnie i chyba zaczęła kojarzyć fakty. W końcu całą tą sprawę rozwiązywała ze mną. Jednak cały czas nie jestem w stanie zrozumieć tego jak on mógł...

-Dokładnie rok temu...- przypomniałem.- Zach przychodzi wcześniej, aby pomóc nam w imprezie. Marcus przychodzi pół godziny później robić zdjęcia – ma ich do zrobienia równe sto, tyle samo daje ci w kopercie. Później Nial kłóci się z Amandą o jego problemy, Shapiro grozi mu, że wszyscy się o tym dowiedzą i ze złości bierze szklankę, ale niechcący trafia nią w Caleba.

Dokładnie analizuję wszystkie zdarzenia w czasie, kiedy Morrey patrzy na mnie ze śmiertelnym spojrzeniem.

-Vera pomaga mu z czołem, co kończy się kolejną kłótnią Amandy i Matta z Calebem i Verą.- Przerywam.- I tu pojawia się najlepsze...- opieram się o balustradę.- Vera miała racje mówiąc, że jesteś gotowy poświęcić każdego...

Mia ściąga brwi, bo nie za bardzo wie, o co mi chodzi.

-Ty wiedziałeś o tym, że to nie moja wina.- Dodałem.- Wiedziałeś, że wtedy... Ja i Amanda... to była tylko jej kolejna próba zdradzenia cię, nic więcej. Wiedziałeś o tym, ale nie przygotowałeś się na taki obrót wydarzeń. Nie mogłeś dopuścić żeby taki zbieg okoliczności popsuł ci plany.- Westchnąłem.- Dlatego kiedy tylko Amanda przedstawiła wszystkim swoją wersję wydarzeń – że chciałem ją wykorzystać – ty nie mogłeś przyznać przed wszystkimi, że cię zdradziła – miałbyś powód do tego żeby ją zniszczyć. Wtedy postanowiłeś wykorzystać sytuację i zrzucić winę na mnie.

Zrobił to. Naprawdę to zrobił. Kiedy ja zwijałem się z bólu, nie wiedząc, co się dzieje on tymczasem o wszystkim wiedział. Wiedział, że jestem niewinny i mimo to – postanowił mnie wykorzystać. Mój własny przyjaciel. O nie, to nie jest już mój przyjaciel. Nigdy więcej.

Morrey nadal się nie odzywa tylko spokojnie mnie wysłuchuje. Trochę to nie w jego stylu.

-Później to już kwestia czasu – Zach całuje Verę, Matt skacze do basenu...- przerywam.- I to jest moment, w którym ty postanowiłeś wykorzystać wolny czas.

Słyszę na nowo muzykę tamtego wieczoru. Widzę jak Morrey bierze dwie szklanki z baru w kuchni – do obu wlewa alkohol, ale tylko do jednej – narkotyki.

Dwa Czarne DmuchawceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz