A tak postanowiłam zacząć to wstawiać.
Od razu ostrzegam, że na początku rozdziały będą nieregularnie przez nadmiar prac, z którymi jeszcze muszę się uporać...
Czekam na Wsze opinie :)
Enjoy!:*
Louis obserwował go uważnie od dobrych kilkunastu minut i kiedy po raz kolejny chłopak ruszył do baru po drinka, postanowił wreszcie zadziałać. Wstał z loży, w której siedział zupełnie sam i również ruszył w kierunku baru. Zręcznie lawirował między rozgrzanym i spoconym tłumem, nawet na sekundę nie spuszczając wzroku z chłopaka o kręconych włosach. Minął ostatnich ludzi i stanął obok niego, opierając się może odrobinę kusząco o blat. Chudy chłopak nawet nie zwrócił na niego uwagi, ale to właśnie dawało Tomlinsonowi przewagę.
– Co taki śliczny chłopiec robi tutaj sam? – zagadnął.
Brunet obrócił głowę w jego stronę i zmierzył go chłodnym spojrzeniem, które, badając kolejne centymetry sylwetki Louisa, łagodniało z każdą chwilą.
– Nieco oklepany tekst, nie uważasz? – zapytał chłopak.
Tomlinson uśmiechnął się pod nosem.
– Najważniejsze, że działa – odpowiedział.
Chłopak prychnął i odwrócił się w stronę barmana, który właśnie postawił przed nim drinka. Zaczął wygrzebywać z kieszeni kilka pogiętych banknotów, jednak kiedy położył je na blacie baru, Louis zareagował.
– Na mój koszt – oznajmił, przyciskając swoją dłonią dłoń młodszego.
Brunet spojrzał na niego zaskoczony, ale Tomlinson był szybszy. Wyciągnął portfel i podał pieniądze barmanowi, zamawiając przy okazji drinka dla siebie.
– Umiem sobie radzić.
Louis przyjrzał się uważnie chłopakowi i oblizał usta, uśmiechając się lekko.
– Może dosiądziesz się do mnie? – zapytał, odbierając swojego drinka.
Harry przez chwilę patrzył na niego sceptycznie, ale było coś w tych niebieskich, hipnotyzujących oczach szatyna, że nie potrafił odmówić. Skinął jedynie głową na potwierdzenie i pozwolił poprowadzić się do loży, w której siedział tamten.
– Niedawno? – zapytał jakiś czas później, prowadząc całkowicie niezobowiązującą rozmowę.
– Tak, wróciłem tutaj kilka tygodni temu, nie jestem na bieżąco.
Harry przyjrzał mu się uważnie. Raczej nie spotykał osób, które nie wiedziały, kim jest, a tutaj nagle trafia się taki Louis, który wrócił skądś tam. To tylko było Harry'emu na rękę, bo ten chłopak sprawiał, że już dawno miał ciasno w spodniach i zamierzał go wykorzystać. Louis nie miał pojęcia, że ma do czynienia z synem znanego biznesmena, więc nie pobiegnie z tym od razu do prasy.
Styles przysunął się bliżej na kanapie.
– Skąd wróciłeś, jeśli mogę wiedzieć?
– Studiowałem w Australii – odpowiedział mu Louis i Harry naprawdę był tym zainteresowany.
Był w wielu miejscach, trwoniąc pieniądze swojego ojca, ale jakoś nigdy nie miał okazji być w Australii. Zresztą jego wycieczki wcale nie opierały się na zwiedzaniu, chyba że miejscowych klubów i hotelowych łóżek.
CZYTASZ
Partners in crime. Not the worst crime
Fiksi Penggemar[[ Partners in crime - część 1 ]] Dwójka chłopaków z bogatych rodzin zostaje porwana. Porywacze chcą tylko pieniędzy...