30.

1.6K 130 9
                                    

Już coraz bliżej końca 😁





Kiedy Louis zatrzymał samochód przed domem, od razu wysiadł, zatrzaskując za sobą drzwi, a zaraz za nim podreptał obrażony na niego Harry. Tak, jak przewidywał szatyn, ten nie odezwał się do niego słowem przez całą drogę. Wszedł do środka, zastając dwójkę swoich przyjaciół i drugiego porwanego w salonie oglądających telewizję. Przed blondynem stał jeszcze włączony laptop i Louis od razu wiedział, że sprawdzał na nim jego lokalizację. 

 – Gdzie wy byliście tyle czasu? – zapytał Niall, kiedy tylko drzwi za nimi zamknęły się. 

– A raczej co tam robili przez tyle czasu – zaśmiał się mulat. 

Harry zarumienił się lekko, był aż tak przewidywalny? Za to Louis nawet nie zamierzał na to odpowiadać. 

– Liam i Harry, na górę – oznajmił. – A my musimy porozmawiać. 

Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni, ale oczywiście Harry nie zamierzał się nigdzie ruszać. 

– Niby dlaczego? – zapytał od razu. – Też tam byłem, mnie też to dotyczy. 

– Na górę, ale już – nakazał Tomlinson tonem nieznoszącym sprzeciwu – albo inaczej sobie porozmawiamy. 

Harry od razu zacisnął zęby i wziął głęboki uspokajający oddech, powoli wypuszczając powietrze z płuc. Nie pojmował, dlaczego Louis raz potrafił być dla niego miły, nawet jak na niego wręcz cudowny, a za chwilę stawał się totalnym chamem. 

– Nienawidzę cię – warknął. 

– I wzajemnie, na górę – odpowiedział mu szatyn. 

Liam wstał, widząc, że lepiej odciągnąć zawczasu Harry'ego, nim wywiąże się z tego jakaś większa kłótnia, poza tym chciał się dowiedzieć, co się stało. Złapał go pod ramię i zaczął ciągnąć w kierunku schodów, a stamtąd do ich pokoju. 

– Co się dzieje? – zapytał Zayn, widząc, że szatyn zachowuje się trochę dziwnie. 

Wiedział, że byli na policji, ale prawdopodobnie coś musiało się tam stać. 

– Chodźmy na dwór – powiedział od razu Tomlinson. 

Pozostała dwójka wstała i wszyscy wyszli na zewnątrz, rozsiadając się zaraz na krzesłach na tarasie. Louis odruchowo wyciągnął papierosy, a Zayn od razu wyciągnął rękę po jednego, nie odmówiłby sobie zapalenia, zwłaszcza kiedy najprawdopodobniej mieli do rozwiązania jakiś większy problem. 

– Więc co się dzieje? – dopytał, biorąc papierosa i odpalając go, a blondyn momentalnie zaczął machać ręką przed nosem. 

– Musicie tym znowu smrodzić? – zapytał. 

Nienawidził tego zapachu i nienawidził, że jego przyjaciele niszczą sobie zdrowie paleniem, ale im nie dało się nic wbić do tych tępych głów, a przecież Horan starał się jak mógł dbać o nich. 

– Jesteśmy na dworze, poza tym są ważniejsze rzeczy. Byłem z Harrym w fabryce – powiedział Louis. – Pojechałem tam od razu z komisariatu, nie wiem dlaczego, musiałem się odstresować, ale kiedy tam byliśmy, właściwie mieliśmy już odjeżdżać, kiedy przyjechali ludzie Azaela. 

– Co? – zapytał od razu Zayn. – Chyba sobie żartujesz. 

Louis zaciągnął się dymem, wydychając go po chwili prosto na Nialla, który skrzywił się i znowu zaczął machać ręką przed nosem, posyłając szatynowi nienawistne spojrzenie. 

Partners in crime. Not the worst crimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz