No to następny 😁 teraz w końcu powinnam się pojawiać tutaj częściej
Harry'ego obudził wystrzał. Był zlany potem i rzucał się po całym łóżku, bo Louis, ten morderca, którego widział w nocy, nie dawał mu spokoju. Wiedział, że do końca życia tego nie zapomni i pewnie do końca życia będzie budził się z krzykiem.
Nie miał pojęcia, dlaczego to jego to wszystko spotykało, przecież chyba nie był aż takim złym człowiekiem, żeby w ten sposób go karać. On tylko lubił sobie czasami poimprezować, to chyba nie było coś najstraszniejszego, ludzie robili przecież dużo gorsze rzeczy.
Niechętnie zaczął wygrzebywać się z kołdry, w którą był tak zaplątany, że ledwie umiał się z niej wyswobodzić. Musiał się naprawdę cholernie rzucać, skoro tak się zaplątał, a przecież nigdy nie miał czegoś takiego. Zawsze, w całym swoim życiu, spał spokojnie, ale nigdy wcześniej nie widział śmierci człowieka.
Kim musiał być ten psychopatyczny szatyn, że zrobił to bez najmniejszego zastanowienia? Jego ręka nawet nie drgnęła, kiedy pociągał za spust.
W końcu Harry'emu udało się wyswobodzić i od razu ruszył w stronę ich niewielkiej i przytulnej łazienki. Potrzebował długiego prysznica, jakby jakimś cudem uwierzył, że woda będzie w stanie zmyć z niego to wszystko i pozwolić mu zapomnieć. Tylko przez chwilę stanął przed lustrem, bo nie miał zamiaru na siebie patrzeć. Wyglądał, jakby nie spał co najmniej tydzień, a do tego w jego oczach nadal błyszczało przerażenie.
Ściągnął z siebie wszystkie ciuchy, które od wczoraj jeszcze miał na sobie i wyrzucił je do kosza. Nie chciał tego wiedzieć, ale prawdopodobnie była na nich jeszcze zaschnięta krew tamtego człowieka. Odkręcił wodę, odczekał, aż temperatura będzie odpowiednia i w końcu wszedł pod prysznic. Pozwolił się wodzie obmywać, gdzieś w głębi ducha naprawdę licząc na jakieś jej magiczne właściwości, które pozwolą mu zapomnieć.
Nie miał pojęcia, ile tam siedział, ale w końcu wyszedł, owijając biodra ręcznikiem, teraz jedynie musiał wykonać te wszystkie łazienkowe czynności, zanim stąd wyjdzie. Niall był naprawdę miły, że zadbał o te wszystkie potrzebne rzeczy. Po raz kolejny przejrzał się w lustrze i wydawało mu się, że tym razem wyglądał trochę lepiej.
Pewnie po następnych dwudziestu minutach wyszedł z łazienki, po czym przeszukał szafki, starając się znaleźć jakieś ubrania dla siebie, jednak wtedy coś na podwórku zwróciło jego uwagę. Teraz już nawet nie obchodziło go, co na siebie ubierał, po prostu chwycił przypadkowe ciuchy, zakładając je w pośpiechu, bo jak najszybciej musiał znaleźć się na dole.
Kierowca zaparkował samochód przed domem i Yair gdzieś w głębi ducha cieszył się, że tutaj przyjechał, do domu swoich przyjaciół. Tak dawno tutaj nie był, że ledwie tu trafili. On i jego ludzie wysiedli akurat w momencie, w którym na schodach pojawił się blondyn.
– Niall – odezwał się, uśmiechając się do dawno niewidzianego przyjaciela.
– Yair, miło cię znowu widzieć – powiedział Horan, rozkładając ręce, żeby przytulić krótko mężczyznę. – Louis mówił, że dzisiaj przyjedziecie, ale nie spodziewaliśmy się was tak szybko. Wejdźcie.
Zaprosił wszystkich do środka, a kilku ochroniarzy rozglądało się wokół uważnie. Dobrze wiedział, że Yair teraz już nigdzie nie rusza się bez ochrony, przecież już dawno miał nie żyć, a on nie dość, że jeszcze chodził po tym świecie, to miał teraz swoją własną mafię. Nawet cieszył się, że Louis go wtedy oszczędził, zyskali przez to lojalnego przyjaciela.
![](https://img.wattpad.com/cover/141575838-288-k512008.jpg)
CZYTASZ
Partners in crime. Not the worst crime
Fanfiction[[ Partners in crime - część 1 ]] Dwójka chłopaków z bogatych rodzin zostaje porwana. Porywacze chcą tylko pieniędzy...