10.

2.1K 156 77
                                    

Hello

it's me :D  

Tęskniliście? :D




Harry wszedł do kuchni, a zaraz za nim kroczył Louis. Chłopak był wyraźnie naburmuszony i Liam koniecznie musiał dowiedzieć się, o co chodziło, było mu odrobinę głupio, że zagadał się z Niallem tak bardzo, że w pewnym sensie zapomniał, że zostawił Stylesa w salonie. Problem w tym, że Niall był naprawdę w porządku i on naprawdę go polubił, a już najgorsze w tym wszystkim było to, że tak właściwie blondyn mógł mu się podobać. Mało tego przez cały ten czas niewinnie sobie tutaj flirtowali.

Pewnie nigdy nie zwróciłby na niego uwagi, gdyby minął go na ulicy, jednak teraz Liam nie miał pojęcia czym, ale ten zbyt optymistyczny kujon czymś go urzekł. Coś było w tym jego głośnym śmiechu albo niesamowicie niebieskich oczach. A może w blond włosach?

W każdym razie możliwe, że właśnie się zauroczył, a przynajmniej zaczynał.

– O, akurat jesteście – odezwał się Niall, widząc wchodzących do kuchni Louisa i Harry'ego. – Zaraz będzie obiad.

Payne uśmiechnął się mimowolnie pod nosem, słysząc jego głos. Jeszcze nie odkrył w jaki sposób, ale ten chłopak zarażał optymizmem i wystarczyło do tego jedynie, żeby coś powiedział.

Dwójka nowoprzybyłych usiadła przy stole i Liam wychwycił oburzone spojrzenie, jakie Harry posłał siedzącemu na wprost niego Louisowi. Zdecydowanie musiał się dowiedzieć, co się zdarzyło. Naburmuszony Harry i do kompletu tak samo wkurzony Zayn, który to jego i Nialla mierzył nienawistnym spojrzeniem. Siedział z nimi tutaj od kilku minut i o ile na początku próbował włączyć jakąś rozmowę, tak teraz jedynie mordował ich wzrokiem. I Liam miał nieodparte wrażenie, że mulat jest po prostu cholernie zazdrosny o to, że on nie zwraca na niego uwagi, zamiast tego otwarcie flirtując z Horanem, ale przecież sam był sobie winien, bo jego nie podrywa się, każąc się rozebrać. Jeśli wróciłby do metod z początku ich znajomości, to może faktycznie miałby jakieś szanse, ale w obecnej sytuacji – zerowe.

– Liam, rozłożysz talerze? – zapytał blondyn.

– Jasne – odpowiedział Payne, uśmiechając się do chłopaka i biorąc naczynia z jego rąk.

Podszedł do stołu i zaczął wszystko rozkładać, kiedy mulat wstał nagle i praktycznie wyrwał sztućce z jego rąk.

– Pomogę – powiedział, na co Liam odruchowo zacisnął zęby. Kolejna próba...

Położył talerz przed Harrym, dopiero teraz dostrzegając jego pytające spojrzenie i chyba oboje mieli do siebie kilka pytań odnośnie ich porywaczy.

Właściwie to, co zaczynało się dziać w tym domu, zdecydowanie robiło się dziwne, bo czy jeszcze przed godziną nie mieli zamiaru stąd uciekać? A teraz po prostu flirtują sobie ze swoimi porywaczami, chociaż tak naprawdę tylko on to robił, o Harrym nie miał pojęcia, ale wiedział, że ta sytuacja z Louisem mu się nie podobała. Coś tam ewidentnie było nie tak, zwłaszcza w kwestii zmuszania Harry'ego do seksu. Choćby dlatego musieli stąd uciec, przecież Liam nie mógł pozwolić, żeby ten władczy i psychopatyczny szatyn tak traktował jego przyjaciela. I to dlaczego? Żeby jemu nic nie zrobili.

– Pomóc ci w czymś jeszcze? – zapytał blondyna.

– Nie, dzięki – odpowiedział chłopak, uśmiechając się do niego szeroko.

Payne odwzajemnił uśmiech, po czym usiadł obok Harry'ego przy stole. Siedzieli w ciszy, nie odzywając się do siebie, jedynie słysząc nucenie pod nosem, kiedy ten zbyt szczęśliwy blondyn wyciągał jedzenie z piekarnika, które chwilę później położył na stole. Ich kurczak pachniał naprawdę obłędnie i pewnie smakował tak samo dobrze.

Partners in crime. Not the worst crimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz