11.

1.9K 165 33
                                    

Zayn Louis i Niall, cała trójka ich porywaczy siedziała na dole, a sądząc po odgłosach, najprawdopodobniej oglądali telewizję, jednak ani Liam, ani Harry nie mieli zamiaru do nich dołączyć. Siedzieli w swoim pokoju i po prostu milczeli, oboje zgodni co do tego, żeby jak na razie niech schodzić na dół. Mało tego Harry'emu od kilku minut krążyło po głowie jedno i to samo, miał w pewien plan, a raczej chciał dokończyć to, co już zaczął.

– Liam – odezwał się nagle Styles, przerywając otaczającą ich ciszę.

Chłopak spojrzał na niego, wyrywając się z zamyślenia.

– Bo tak pomyślałem... – zawahał się. – Zacząłem przeszukiwać salon, ale wtedy wszedł Louis i zabrał mnie stamtąd...

Liam nadal patrzył na niego, wyczekując dalszej części, nie za bardzo rozumiał, co Harry miał na myśli.

– Wiesz, oni są na dole, może byśmy skorzystali z okazji i poszukali czegoś w ich pokojach?

Payne przygryzł wargę, zastanawiając się nad propozycją Harry'ego. Właściwie mogliby spróbować. Dlaczego nie?

Pokiwał głową.

– Tak – odpowiedział. – Myślę, że to może się udać.

Harry wyszczerzył do niego zęby zadowolony, że jego pomysł się spodobał. Wstał, a Liam od razu też podniósł się z łóżka. Oboje ruszyli do drzwi i po cichu nacisnęli klamkę, po czym Payne wychylił się, sprawdzając, czy nie ma nikogo na korytarzu, ale nadal wszyscy byli na dole.

– Chodź – powiedział cicho do Harry'ego i oboje wyszli z pokoju, starając się bezszelestnie zamknąć za sobą drzwi.

– Pójdę tutaj – odezwał się Harry, wskazując palcem na pokój szatyna. Dobrze wiedział, że to jego, przecież był tutaj rano.

Liam pokiwał głową i podszedł do drzwi innego pokoju, kątem oka obserwując, jak Harry wkrada się do tamtego. Nie miał pojęcia, do kogo należy ten, ale powoli otworzył go i wszedł do środka. Oczywiście nie było w nim nikogo. Po cichu zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się dookoła.

Tak naprawdę nie miał pojęcia, od czego zacząć, więc przez chwilę stał nieruchomo, patrząc na wszystko, ale w końcu westchnął ciężko, ostatecznie po coś tutaj przyszedł i nie mógł spędzić całego czasu na staniu i wpatrywaniu się w to pomieszczenie, licząc, że jakaś wskazówka sama wyskoczy na niego z szafy. 

Podszedł do pierwszej z szafek, która była najbliżej – komody z kilkoma szufladami i wysunął jedną. Na pierwszy rzut oka była w niej jedynie sterta ubrań. Przez chwilę Liam zawahał się, nie wiedząc, czy w ogóle może grzebać w czyichś ubraniach. Był po prostu na tyle kulturalnie wychowany, że uważał, że nie wypada, ale z drugiej strony w tej sytuacji nie powinien mieć skrupułów tak samo, jak nie mieli ich jego porywacze.

Zaczął jak najbardziej niezauważalnie szperać między ubraniami, żeby nie zostawić żadnych śladów, w końcu nikt z tej trójki na dole nie powinien wiedzieć, że w ogóle tutaj był. Nie znalazł jednak niczego, więc zabrał się za przeszukiwanie kolejnych szuflad, ale i tutaj nie trafił na nic szczególnego. W końcu podszedł do kolejnej szafki, cały czas nasłuchując czy nikt się nie zbliża i kontynuując przeszukiwanie. 

Coraz bardziej zaczynał myśleć o tym, że to wcale nie jest ten pokój, do którego powinien wejść. Najprawdopodobniej trafił do pokoju mulata, a był święcie przekonany, że tutaj nie znajdzie niczego. To rzeczy blondyna potrzebowali do ucieczki. On był tutaj całym mózgiem, a tamta dwójka, to tylko banda tępych osiłków do pomocy, w razie, jakby trzeba było komuś dołożyć.

Partners in crime. Not the worst crimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz