Ibiza, sierpień 2017Gregor przypatrywał się świeżo poznanej dziewczynie, która w ramach podziękowań za uratowanie torby zaprosiła go na drinka do jednej ze spokojniejszych knajp. Schlierenzauer czuł się dziwnie, ale dobrze. Był to pierwszy poważny kontakt z kobietą inny niż szybki numerek w klubie. Dziewczyna była śliczna była blondynką, a wszyscy dobrze wiedząc, że od zawsze miał skłonności do blondynek. Luiza czuła się lekko skrępowana pod czujnym okiem skoczka, sączyła drinka rozglądając się po twarzach ludzi w restauracji. Same starsze osoby, czy rodziny z dziećmi. Westchnęła cicho, rozmowa się nie kleiła, a ciemny blondyn bezwstydnie się na nią gapił. Postanowiła opuścić to towarzystwo, wypiła jednym haustem resztę swojego kolorowego trunku i wstała z wiklinowego krzesła.
- No to dziękuję za pomoc, możesz zostawić sobie to zdjęcie pod warunkiem, że nigdzie go nie wstawisz - wskazała na niego palcem - i no miło było - uśmiechnęła się sztucznie, chcę już być w pokoju.
- Długo wytrzymałaś - Schlierenzauer zaśmiał się, odstawił szklankę z drinkiem i chwycił dłoń Luizy ciągnąc ją do wyjścia. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje, a szaleńczy bieg skoczka umożliwił jej zadania pytania.
- Co ty robisz? Puść mnie! Zwariowałeś? - ocknęła się i próbowała wyrwać - skoro nie chcesz mnie puścić powiedz chociaż dokąd mnie ciągniesz! - dziewczyna stanęła i zmusiła do tego skoczka. Gregor westchnął ciężko i zatrzymał się puszczając dłoń Kłos. Luiza najchętniej uciekłaby od tego nachalnego pajaca, ale była dojrzałą i dorosłą kobietą, nie dzieckiem.
- Idziemy do klubu - Schlieri rzucił uśmiech numer pięć, który zawsze wywoływał pozytywną reakcję u płci pięknej. Kłos prychnęła i pokręciła głową. Co za pajac!
- Chyba śnisz, dostałeś co chciałeś i daj mi spokój - ruszyła w przeciwną stronę do swojego hotelu. Gregor odezwał się gdy była kilka metrów od niego.
- Zawsze masz takiego kija w tyłku?! - krzyknął do blondynki. Kłos zakrztusiła się śliną i odwróciła wściekle w stronę skoczka.
- Co mam? - stanęła przed nim z założonymi dłońmi na piersiach. Jeszcze starała się grać opanowaną, miała starszego irytującego brata umiała radzić sobie w takich sytuacjach. Austriak zaśmiał się kpiąco.
- Jesteś sama na wakacjach, wybrałaś najnudniejszą knajpę jaka istnieje na tej wyspie. Nie pozwalasz robić sobie zdjęć, przystojnemu gościowi. Rozerwij się! - Gregor zaczął wyliczać na palcach, nie wiedział co w niego wstąpiło, ale chciał zdenerwować kobietę. Zaczęła go bawić już na plaży gdy stawiała się z powodu zrobionego przez niego zdjęcia.
- Jesteś bezczelny, chamski i nic o mnie nie wiesz - prychnęła Luiza - nie wiem w ogóle dlaczego z tobą rozmawiam.
- Bo tak naprawdę ciągnie cię do mnie - pokiwał brwiami - mogę dać trochę rozrywki samotnej duszyczce!
- Jesteś obrzydliwy - Luiza skrzywiła się i zignorowała ukłucie w klatce piersiowej gdy wspomniał o samotności - i nie jestem sama gdybyś chciał wiedzieć.
- A, co z rodzicami?
- Oh pieprz się - warknęła Kłos i ruszyła w stronę klubu, teraz to musiała się napić czegoś porządnego i znaleźć Matyldę.
- To później kochana - Gregor objął ją ramieniem, a Luiza zrzuciła je ze swoich pleców i parsknęła śmiechem, ta irracjonalna uwaga ją rozbawiła. Od kilku miesięcy z nikim nie spała i nie miała zamiaru tego robić w najbliższym czasie. Matylda wyśmiewała jej celibat, ale Kłos puszczała uwagi przyjaciółki pomimo uszu. Liczyła na to, że pozbędzie się wysokiego mężczyzny, który idąc za nią nie mógł spuścić wzroku z jej tyłka.
- Czy możesz mnie zostawić w spokoju?! - blondynka nie wytrzymała i odwróciła się gwałtownie w jego stronę.
- Nie - skoczek uśmiechnął się szeroko i do tego głupio zdaniem Kłos. Luiza przewróciła oczami i ruszyła w stronę zatłoczonego klubu, zostawiając Schlierenzauera za sobą.
Po kilku godzinach była już wstawiona i wywijała na parkiecie z odnalezioną w klubie Rakus. Dziewczyny jak na prawdziwe Polki przystało, na początku wypiły kilka shotów czystej wódki. Tłum przy barze był w szoku, a kobiety miały niezły ubaw. Luiza musiała się rozluźnić, bo wciąż miała przed oczami uśmiech Gregora i jego ciemne oczy, a Rakus podobał się taki obrót spraw. Tak dawno nie bawiła się razem z Luizą, że już zapomniała jaką imprezowiczką była jej przyjaciółka. Po kilku kawałkach Matylda zniknęła gdzieś z przystojnym brunetem, z którym tańczyła już od dłuższego czasu. Kłos pod wpływem alkoholu nie przejmowała się losem przyjaciółki, wiedziała, że sobie poradzi. Matylda prowadziła szalony tryb życia, a Kłosównie to nie przeszkadzało. Gdy wróciła do baru już po zwykłego drinka przeszło jej przez myśl, że może sama powinna znaleźć kogoś na noc? Tak dawno tego nie robiłam, w końcu też należy mi się coś od życia prawda? Może ten pajac z plaży? Pan skoczek w końcu to wakacje i pewnie już nigdy się nie spotkamy, a on jest niezły dodatkowo przygląda mi się cały wieczór. Gdy dostrzegła spojrzenie piwnych tęczówek i uśmiech na znanej jej twarzy, ruszyła w tamtą stronę. Gregor widząc rozbudzoną, podpitą i rozczochraną Kłos miał ochotę się roześmiać. Jeszcze kilka godzin temu zarzekała się, że nic jej do niego nie ciągnie, a teraz sama weszła do jego loży.
- Co cię do mnie sprowadza? - Austriak dumnie uniósł dłoń i odstawił drinka.
- Dobrze wiesz co. Potrzebuję się rozerwać - uśmiechnęła się zalotnie i usiadła obok niego, dopiła drinka i spojrzała na niego. Jego przynajmniej już kojarzę i nie będzie to pierwszy lepszy typ.
- Obecnie nie jestem zainteresowany - skoczek wzruszył ramionami. Dopił swoją whisky i uśmiechnął się chytrze
- Jeszcze zobaczymy - szepnęła do ucha mężczyzny. Gregor wstrzymał oddech i spojrzał na kobietę, która wstała z kanapy i kręcąc biodrami ruszyła na parkiet. Poruszała się seksownie w rytmie muzyki, tańcząc na środku parkietu, Schlierenzauer ze swojej kanapy miał na nią idealny widok. Uśmiechnął się widząc jej ruchy i oblizał usta koniuszkiem języka. Nie wiedziałem, że jest tak dobra. Wstał gwałtownie z kanapy gdy zauważył dłonie jakiegoś szatyna na jej ciele. Tego wieczoru była jego, a gra między nimi rozpoczęła się jeszcze na plaży. Znalazł się przy niej, posłał wymowne spojrzenie mężczyźnie i ułożył dłonie na jej biodrach.
- Wygrałaś skarbie - uśmiechnął się do niej i wpił się w jej szyję. Luiza uśmiechnęła się leniwie i odchyliła głowę dając mu większy dostęp do swojej szyi.
- Co wygrałam? - odsunęła się od Gregora, przygryzła wargę i przechyliła głowę posyłając mu prowokujące spojrzenie. Schlierenzauer zaśmiał się ochryple i pociągnął ją w stronę toalet. Luiza była jak w transie, nie wiedziała czy to alkohol dodał jej odwagi, czy może szydercze komentarze skoczka sprawiły, że chciała się zabawić. Pewnie będąc trzeźwą nie pozwoliłaby sobie na to co zadziało się w klubowej łazience. Gregor nie spodziewał się, że ta zadziorna blondynka z plaży dopuści go do siebie tak szybko, a teraz jej pojękiwania roznoszą się po całej łazience. I co najważniejsze to jego imię wymawia podczas drogi na szczyt.
_______________________________________________
dawno nie było Grzecha w gifach.
![](https://img.wattpad.com/cover/137301827-288-k230560.jpg)
CZYTASZ
First vacay, then love | G. Schlierenzauer|
Fanfiction„los znowu pcha nas ku sobie i chyba powinniśmy to wykorzystać" okładka stworzona przez : aewagash