Innsbruck, luty 2018
Od razu gdy wyszła z łazienki, postanowiła zadzwonić do ostatniej osoby, do której zadzwoniłaby będąc w Warszawie. Tylko Karol mógł jej w tej chwili pomóc i musiała z nim porozmawiać pomimo ich drobnej sprzeczki. Gdy tylko usłyszała pierwszy sygnał spuściła wzrok, musiała przygotować się na atak.
- Co już go z kimś nakryłaś? - mruknął sarkastycznie Kłos. Nie znał Schlierenzauera osobiście, ale znał skoczków i opowieści z nim w roli głównej uchodziły za te najbardziej pikantne.
- Karol on powiedział, że mnie kocha - postanowiła od razu postawić sprawę jasno.
- Co zrobił?! - brunet opluł się właśnie kawą, a żona spojrzała na niego karcąco i uniosła brew do góry.
- Wczoraj wszystko mi wytłumaczył i on nie kłamie. Powiedziałam, że mu wierzę... on chyba myślał, że to już jest wyjaśnione i cholera! - Luiza dotknęła czoła. Dlaczego życie zawsze sobie ze mnie kpi?
- Siostra uspokój się i odetchnij - siatkarz westchnął ciężko, nie przepadał za skoczkiem, ale wiedział, że sprawa była poważna. Zrozumiał, że Luiza coś czuję do Austriaka i powinien ją wspierać, a nie robić pod górkę. No dobra, to Ola rozumiała i przemówiła mu do rozsądku.
- Nie powiedziałam mu o dziecku, o ślubie też nie. On myśli, że ja i Wojtek to było coś normalnego co nie wyszło - odetchnęła głęboko. Nadal nie mogła uwierzyć, że od tak wyznał jej swoje uczucia, gdy ona nie umiała powiedzieć mu o swojej niezbyt kolorowej przeszłości.
- To było normalne i nie wyszło, nie wyolbrzymiaj. Skoro on odważył się powiedzieć, że cię kocha to teraz nie powinnaś się wycofywać.
- Karol nie wierzysz, że jest dobry facetem, a wierzysz w jedno "kocham cię" - prychnęła i zaśmiała się sucho. Liczyła na prostsze rozwiązanie sytuacji. Ucieczkę, a rozmowa z Karolem miała ją do tego przekonać i w tym utwierdzić.
- Lu, faceci nie są aż tak puści, nawet tacy jak on. A ty wierzysz to zwykłe kocham cię, więc ja chyba też powinienem - Kłos odetchnął ciężko, sam nie wierzył, że dał jej właśnie pozwolenie na związek z Schlierenzauerem.
- Akurat gdy masz powiedzieć żebym spieprzała do Warszawy to pozwalasz mi walczyć? - Luiza miała ochotę się roześmiać z komizmu tej sytuacji. Jej brat jeszcze parę dni temu zrobił jej awanturę o ten wyjazd. Teraz sam pcha ją w ramiona Schlierenzauera - Karollo, ale co jeśli nie zrozumie? - przygryzła wargę i zacisnęła powieki
- Ty go kochasz - Szybko to zrozumiałeś bracie naprawdę, refleks godny środkowego.
- Karol...
- Uwierz mi, że zrozumie, a jak nie to jest idiotą.
- Nie wiem czy poradzę sobie z kolejnym odrzuceniem- szepnęła cicho. Nigdy nie chciała czuć się słaba.
- Nie odrzuci cię, powiedz mu i ustalcie co dalej. Tylko pamiętaj masz wrócić z tej Austrii szczęśliwa, bo jak nie to go zabiję - Kłosówna zachichotała i uśmiechnęła się lekko. Jemu zawsze chodziło o moje szczęście.
- Kocham cię brat.
- Ja ciebie też siostra i powodzenia.
Luiza wyszła ze swojej sypialni i zapukała do pokoju Gregora. W głowie miała mętlik, ale rozmowa z Karolem dodała jej otuchy, więc musiała wyrzucić z siebie wszystko od razu. Gdyby zaczęła rozmyślać i analizować, odwagę szlag by trafił. Odetchnęła głęboko, bo skoczek nie odzywał się. Wiedziała, że będzie ją ignorował.
CZYTASZ
First vacay, then love | G. Schlierenzauer|
Fanfiction„los znowu pcha nas ku sobie i chyba powinniśmy to wykorzystać" okładka stworzona przez : aewagash