Innsbruck, luty 2018Stali na hali odlotów czekając na samolot powrotny do Warszawy. Luiza wracała do Polski, bo musiała załatwić swoje sprawy. Czekały ją dwa egzaminy i długa podróż do Pjongczang gdzie miała zobaczyć się z Gregorem. Schlierenzauer próbował przekonać ją do dłuższej wizyty w Austrii, ale Kłos była nieugięta. Nie mogła od tak porzucić swojego życia, a miała wrażenie, że Gregor właśnie na to liczył. Wiedziała, że będzie ciężko i związek na odległość będzie kolejnym ciężkim krokiem w ich relacji, ale skoczek jej zdaniem przesadzał. Spędziła z nim pięć dni i zobaczą się za cztery już w Korei, a Gregor traktował to jak dwuletnią rozłąke na dodatek bez żadnego kontaktu. Westchnęła ciężko obserwując obrażonego Schlierenzauera. Podczas drogi na lotnisko doszło do małego spięcia między nimi, które dotyczyło przeprowadzki Luizy do Austrii. Jak dziecko, dasz mu palec chciałby całą rękę.
- Gregor - szturchnęła go łokciem w bok, a on nadal obserwował ludzi na lotnisku - no weź to jeszcze porządnie się nie zaczęło, a my już się sprzeczamy. Przecież wiesz, że nie mogę od tak rzucić swojego dotychczasowego życia. Metoda małych kroczków nadal obowiązuje - Schlierenzauer spojrzał na jej twarz i westchnął.
- Po prostu chciałbym mieć cię przy sobie. Wiem, że masz swoje życie i to trochę przykre, że nie mogę zobaczyć jak ono wygląda tam w Warszawie.
- Przecież możesz - uśmiechnęła się delikatnie i chwyciła jego dłoń splatając ze sobą - po sezonie możesz do mnie przyjechać, a jak skończę rok na studiach możemy lecieć na jakieś wakacje albo wrócić do Austrii
- Przemyślałaś już to wszystko? - Gregor uniósł brew. Nie sądził, że Luiza już wszystko zaplanuję. Metoda małych kroczków, tak jasne.
- Wiesz, że jestem tą zorganizowaną - wzruszyła ramionami i musnęła jego policzek - no już panie obrażalski, bo pożegnamy się w niemiłej atmosferze - Gregor uśmiechnął się lekko i przyciągnął Luizę bliżej siebie za szlufki od jej jeansów.
- Obiecujesz te wspólne wakacje? - uniósł brew i posłał jej pytające spojrzenie.
- Obiecuję i obiecuję, że nie skończą się tak jak te na Ibizie - Luiza stanęła na palcach i objęła go wokół szyi, zmniejszając odległość między nimi.
- Atrakcje mogą pozostać takie same jak na Ibizie - uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył do jej ust, muskając je delikatnie.
- Takie atrakcje mogą przydarzyć się nam szybciej - pogłębiła pocałunek i wplotła dłonie w jego włosy. Gregor uśmiechnął się przez pocałunek i chwycił jej twarz w dłonie gdy usłyszał komunikat o jej locie.
- Bądź ostrożna, dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy i nie przejmuj się egzaminami, bo i tak je zdasz - po raz ostatni pocałował Luizę i odsunął się.
- To ty tu na siebie uważaj, pamiętaj, że w twoim przypadku zdrowie jest najważniejsze. Gdyby coś się stało to dzwoń i nie zapominaj o mnie - blondynka pogroziła mu palcem z uśmiechem.
- O tobie nie da się zapomnieć - puścił jej oczko - idź już, bo polecą bez ciebie.
Luiza pocałowała go przelotnie i ruszyła w stronę wyjścia. Gdy odeszła na parę kroków, Gregor chwycił jej dłoń i zatrzymał ją.
- Pamiętaj, że cię kocham i napisz jak dolecisz - musnął drobną dłoń Kłosówny i puścił ją. Luizę rozczuliły słowa Gregora i przytuliła go mocno. Nikt nie był tak troskliwy w stosunku do niej. Wojtek był typem żartownisia i nie był tak opiekuńczy. Odsunęła się i odetchnęła głośno.
- Naprawdę muszę już iść - zaśmiała się lekko - dlatego teraz pójdę szybkim krokiem, a ty już mnie nie zatrzymuj, bo nigdy stąd nie wylecę.
- Mi to nie przeszkadza - puścił jej oczko i wyciągnął dłoń w jej stronę.
- Nie. Ja idę, do zobaczenia w sobotę - uśmiechnęła się do niego po raz ostatni i szybkim krokiem, opuściła halę odlotów. Gregor obserwował jak samolot w którym znajdowała się Luiza startuje i odetchnął ciężko. Wszystko między nami zostało wyjaśnione, dlaczego się tak denerwujesz? Uspokój się stary, bo dostaniesz na głowę. Twoje złe przeczucia nigdy się nie sprawdzają. Opuścił lotnisko i szybkim krokiem udał się w stronę swojego samochodu, miał zaraz ostatnią sesję treningową. Następnego dnia czekało go ślubowanie, a Luiza w tym czasie miała mieć egzamin. Później czekało ją ślubowanie polskich sportowców i wylot do Korei. Tam mieli się spotkać ponownie. Gregor uderzał palcami o kierownicę w rytm muzyki, uśmiechał się delikatnie, bo wiedział, że teraz wszystko będzie dobrze.
____________________________________________________________
HEJO
WPADAĆ NA FF O KENNETHCIE, BO WJECHAŁ NOWY ROZDZIAŁ!!
I DZIĘKUJĘ, ŻE TO FF JESZCZE ŻYJE! ♥
CZYTASZ
First vacay, then love | G. Schlierenzauer|
Fanfic„los znowu pcha nas ku sobie i chyba powinniśmy to wykorzystać" okładka stworzona przez : aewagash