Ibiza, sierpień 2018Blondyn ciągnął dziewczynę przez tłum imprezowiczów aż dotarli do wyjścia z klubu. Alkohol krążył w ich żyłach, a na twarzach widoczne były szerokie uśmiechy. Dziewczyna w pewnym momencie przystanęła by zdjąć swoje balerinki i puściła się biegiem do przodu.
- Złap mnie jeśli potrafisz! - zachichotała jak mała dziewczynka, wymachując balerinkami w biegu. Skoczek ruszył za nią po chwili złapał ją w talii i podniósł do góry. Byli przy wejściu na plażę, a blask księżyca odbijał się w morzu.
- I co teraz? - szepnął do jej ucha z szerokim uśmiechem na ustach. Ona wyrwała się mężczyźnie i stanęła twarzą do niego.
- A co ma być? - uśmiechnęła się szeroko i założyła dłonie na jego karku.
- Najpierw złapałem złodzieja plażowego, teraz mam ciebie. Należy mi się jakaś nagroda co? - szepnął, obejmując ją w talii.
- Pff, myślisz, że jak jesteś pan wielki Schlierenzauer to możesz oczekiwać specjalnej nagrody? - zachichotała i przygryzła wargę.
Gregor zaśmiał się i oparł swoje czoło o jej. Był szczęśliwy, po raz pierwszy od paru miesięcy. Wiedziała kim był, znała go, oglądała skoki i jego największe zwycięstwa, a zachowywała się normalnie. Nie traktowała go jako Gregora Schlierenzauera, medalistę olimpijskiego, mistrza świata czy zwycięzce kryształowej kuli. Był Gregorem z Austrii, który przyjechał na wakacje. I tyle. Traktowała go jak człowieka, rówieśnika, faceta, który nachalnie stara się ją poderwać, to mu odpowiadało. Przy niej mógł być sobą i chyba przez to bardzo mu na niej zależało.
- Tak, dokładnie. Myślę, że należy mi się nagroda za samo nazwisko. - odparł poważnie tuż przy jej ustach.
- Oj kochany chyba się zagalopowałeś, takie rzeczy to dopiero po ślubie! - odsunęła się, udając wzburzenie. Austriak znowu głośno się zaśmiał.
- W takim razie, musimy wziąć ślub i to jak najszybciej - odrzekł teatralnie i uklęknął przed nią. Luiza spojrzała na niego lekko przerażona, proponowanie ślubu nawet w żartach ostatnimi czasy ją nie bawiło.
- No co tak patrzysz? Po tym co robiliśmy kilka godzin temu w twojej sypialni chyba nie mamy innego wyjścia- Panna Kłos zarumieniła się lekko i zachichotała klękając przy skoczku. Chwyciła jego policzki w dłonie.
- Jesteś głupi Schlierenzauer - szepnęła w jego usta i pocałowała go czule. A on oddał pocałunek i usiadł na piasku ciągnąc blondynkę na swoje kolana. Uśmiechał się usatysfakcjonowany, w końcu odebrał swoją nagrodę. Ibiza dla tej dwójki była początkiem czegoś nowego, chociaż oboje o tym jeszcze nie wiedzieli. Oboje byli skrzywdzeni przez swoje dawne miłości i nie tylko. Byli skrzywdzeni przez ludzi w ich otoczeniu. Może dlatego podczas tego pocałunku na plaży zarówno Gregor jak i Luiza poczuli, że ich pęknięte elementy powoli się zaklejają, że dziury w ich sercach tracąc swą wielkość. Ten pocałunek był miodem na ich zranione duszy, chociaż obydwoje to odczuli, w tym momencie bali się do tego przyznać. Nie chcieli żeby lek okazał się trucizną.
______________________________________________________________________________
Powrót do Ibizy hihihihi potrzymam was w niepewności
MAMY BRĄZOWYCH CHŁOPCÓW
Ps. Kuttin to kutas
CZYTASZ
First vacay, then love | G. Schlierenzauer|
Fanfic„los znowu pcha nas ku sobie i chyba powinniśmy to wykorzystać" okładka stworzona przez : aewagash