Ibiza, sierpień 2017
Jedli śniadanie w hotelowej restauracji do której Schlierenzauer zaciągnął ją gdy tylko wysiedli z windy. Luiza ochłonęła odrobinę i wyrzuty sumienia zostały zagłuszone. Była młoda i miała prawo się dobrze bawić, pomimo tego co przeszła. Przyglądała się Austriakowi pijąc sok pomarańczowy, Gregor jadł właśnie omlet i czuł spojrzenie kobiety na sobie.
- Co? - mruknął z pełną buzią, a Kłos zaśmiała się cicho i pokręciła głową.
- Nic zastanawiam się tylko czy każdą kobietę bierzesz na takie śniadanie, po wspólnej nocy - wzruszyła ramionami, znała Schlierenzauera, bo interesowała się skokami nie od dziś. Uchodził za dupka i gbura w skocznym świecie, ale nigdy nie interesowało ją życie prywatne. Skoro zawodników skaczących gorzej od niego traktował przedmiotowo to co dopiero kobiety. Przemknęło przez jej głowę, bolał ją fakt, że ona stała się kolejną jego zdobyczą.
- Naprawdę masz mnie za takiego dupka? - uniósł brew, gdy Luiza otwierała usta by odpowiedzieć powstrzymał ją ruchem dłoni - Nie, chyba nie chcę tego wiedzieć. Otóż droga Luizo, nie miałem aż tylu okazji by to zrobić - wzruszył ramionami i wrócił do swojego śniadania. Kłos westchnęła i spojrzała na swój posiłek, wiedziała, że nic nie przełknie. Dla niej ta sytuacja była dziwna i obca, a na dodatek zaczęła boleć ją głowa. On spojrzał na nią i westchnął ciężko.
- Spróbuj się wyluzować, w końcu to twoje wakacje. Baw się, ciesz życiem, tańcz, krzycz - ona pokręciła głową i wypiła sok do końca - Odezwiesz się? No dalej możesz mnie nawet obrazić - Gregor uśmiechnął się szeroko w jej stronę i przeszył swoim spojrzeniem.
- Po prostu nie powinnam się z tobą przespać, a tym bardziej jeść po wszystkim wspólnego śniadania...
- Bo? - Schlierenzauer uniósł brew pijąc swój sok.
- Bo mam za sobą ciężki związek i powinnam odpocząć od facetów, a tym bardziej sportowców - mruknęła cicho blondynka i odwróciła wzrok od jego twarzy.
- Przecież nie musimy od razu brać ślubu - Gregor wzruszył ramionami, sam nie chciał znowu wchodzić z kimś w stałą relację, a oderwanie od rzeczywistości w postaci wakacyjnego romansu było ciekawą opcją. Luiza zmarszczyła brwi i spojrzała na Gregora zdezorientowana.
- Czy ty proponujesz to o czym myślę? - jeśli wplątała by się w dziwną relację ze Schlierenzauerem, czułaby się jak ostatnia gówniara. Dojrzali emocjonalnie ludzie nie bawią się w takie ekscesy, tworzą normalne, zdrowe związki. Tworzyłaś taki związek przez wiele lat i wiesz jaki był finał.
- Do kiedy jesteś na Ibizie? - Gregor nie zrobił sobie nic z uwagi Luizy i dokończył swoje śniadanie z uśmiechem na ustach. Plan, który pojawił się w jego głowie był szalony, ale wiedział, że musi go wykonać.
- Do 25 sierpnia - blondynka odparła niepewnie, przyglądając się badawczo skoczkowi.
- No i świetnie, dzisiaj obiecałem kumplowi, że pójdziemy poserfować, ale jutro jestem cały twój - wstał z krzesła i nachylił nad uchem Luizy- widzimy się jutro na tej plaży co wczoraj i nie próbuj się wymigiwać, bo mam twój aparat, jeśli jutro stchórzysz to go nie odbierzesz - cmoknął ją w szyję, a Kłosówna zdumiona obrotem sytuacji, spojrzała na Schlierenzauera niezrozumiale.
- Ty żartujesz, prawda? - ocknęła się i zajrzała do swojej torebki. Aparat, aparat. Gdzie jest ten cholerny aparat? - Gregor!
- Nie żartuję, do zobaczenia jutro skarbie - cmoknął ją szybko w usta, a ona ruszyła za nim, jednak Schlierenzauer jak na sportowca przystało był szybszy i ostatnią rzecz, którą widziała był jego szeroki uśmiech i dłoń, która do niej machała gdy drzwi windy zamykały się. W tym momencie oboje nie zdawali sobie sprawy jak rozwinie się ich relacja. Luiza miała zamiar tylko odzyskać swój aparat, a Gregor chciał się podroczyć i pokazać blondynce trochę zabawy od której tak uciekała po stracie dziecka. Wszyscy jej bliscy widzieli jej zmianę, z wiecznie uśmiechniętej, lekkomyślnej i towarzyskiej kobiety nie pozostało śladu. Skoczek nie znał jej optymistycznej wersji, ale chciał poznać taką odsłonę blondynki.
__________________________________________________________
żodyn się nie spodziewał rozdziału dzisiaj, żodyn
jest krótki i znowu wspomnieniowy, ale jest doceńcie to!
ps. zdjęcie w mediach sprawia, że mi gorąco, pa.
CZYTASZ
First vacay, then love | G. Schlierenzauer|
Fanfiction„los znowu pcha nas ku sobie i chyba powinniśmy to wykorzystać" okładka stworzona przez : aewagash