photographs

1K 73 25
                                    

Innsbruck, luty 2018

Luiza uważnie obserwowała Gregora. Para leżała na kanapie w salonie w tle leciał jakiś austriacki teleturniej, ale żadne z nich nie było nim zainteresowane, skoczek bawił się dłonią blondynki, a ona przyglądała się jego ruchom. Oboje myśleli o tym co teraz będzie, bo skoro wszystko sobie wyjaśnili to powinno być dobrze. Luiza wiedziała, że się przełamię i otworzy serce dla tego szczupłego faceta, a on wiedział, że poczeka. Cieszył się z tego, że dała im zielone światło i teraz będzie już tylko jego kobietą. Cmoknął włosy blondynki i uśmiechnął się gdy na niego spojrzała.

- Mam nadzieję, że tego nie analizujesz - odgarnął jej włosy z twarzy, a ona z uśmiechem pokręciła głową. Nie odezwała się i wtuliła mocniej w mężczyznę, kładąc głowę na jego klatce piersiowej, Gregor uśmiechnął się jeszcze szerzej i pogładził dłonią jej plecy.

- Nie muszę tego analizować, powiedziałam ci wszystko o mojej przeszłości, a ty to zaakceptowałeś, wiem, że postąpiłam dobrze i cieszę się, że już wszystko między nami jest wyjaśnione - szepnęła Luiza z uśmiechem na twarzy.

- Wiesz, że cię kocham i nie odpuszczę? - kobieta zaśmiała się, słysząc pytanie Schlierenzauera i podnosząc się musnęła jego usta.

- Nikt ci nie każe odpuszczać - Gregor uśmiechnął się szeroko i wstał z kanapy ciągnąc za sobą Luizę.

- Chodź, musisz coś zobaczyć - złapał ją za dłoń i pociągnął w stronę korytarza. Otworzył jedyne drzwi na nim i Luiza ujrzała schody, które prowadziły do piwnicy. Parsknęła w myślach, wyobrażając sobie tajemniczy czerwony pokój Gregora. Zdecydowanie za dużo czasu przebywa z Matyldą i jej głupimi książkami. Austriak wszedł pierwszy i zapalił czerwone światło. Cholera to jest naprawdę czerwony pokój! Kłos ostrożnie zeszła po schodach, rozglądając się po pomieszczeniu, w którym znajdowało się mnóstwo zdjęć zawieszonych na zwykłym sznurku. Kobieta zauważyła siebie na paru fotografiach i spojrzała zaskoczona na blondyna.

- Witaj w moim królestwie - Gregor rozłożył ręce z uśmiechem na twarzy. Luiza będąc w amoku podeszła do zdjęć, które zauważyła jako pierwsze. Ibiza.

- Te zdjęcia, one są piękne - odwróciła się w jego stronę z szokiem wymalowanym na twarzy. Widziała je w aparacie, ale tutaj na żywo imponowały jej cztery razy bardziej. Wiedziała, że jest uzdolniony w tym kierunku, ale nie sądziła, że zrobi to na niej tak ogromne wrażenie. Gregor uśmiechnął się lekko, był dumny z tych zdjęć, bo faktycznie wyszły całkiem nieźle i miał do nich ogromny sentyment. Kobieta oglądała każde z nich po kolei: ona na plaży, wschód słońca, serfujący Manuel, znalazła się nawet pani z ich ulubionego baru, która robiła przepyszne naleśniki z owocami. Każde z tych wspomnień, sprawiało, że uśmiech sam cisnął się na jej usta. Zerknęła na drugą stronę pomieszczenia, dostrzegła zdjęcia gór i skoczni. Jedno z nich przedstawiało ją na tle Krokwi w Zakopanem z biało-czerwonym szalikiem na szyi i aparatem w ręku.

- Hej, przecież to ja. Kiedy to zrobiłeś? -  odwróciła się w jego stronę z uniesioną brwią. Mężczyzna podszedł do Kłos i objął ją od tyłu, opierając brodę na jej głowie.

- Po kwalifikacjach, na których spotkaliśmy się po raz pierwszy od wakacji.

- Paparazzi - zaśmiała się i cmoknęła go w usta. Odsunęła się, oglądając resztę jego prac, Gregor obserwował ją z uśmiechem, podobał mu się jej zachwyt każdą fotografią, czuł się usatysfakcjonowany i dumny z siebie. Niestety nie odczuwał tego od kilku lat w skokach narciarskich i coraz częściej myślał nad zawieszeniem nart na kołku. Luiza chłonęła każdą z fotografii, Schlierenzauer był naprawdę dobry w tym co robił i widziała jaki był podekscytowany każdą sesją.

- Robisz coraz więcej zdjęć - spojrzała na niego, siadając na krześle, które znajdowało się w pracowni.

- I są lepsze, wciąż się uczę, ale robię postępy. No i co najważniejsze sprawia mi to radość- Gregor zaczął ostrożnie zdejmować ze sznurka gotowe już zdjęcia.

- A co ze skokami? - Luiza zobaczyła jak się spiął i przestał na sekundę zajmować się fotografiami.

- Nie mam pojęcia. Jest lepiej niż podczas największego kryzysu, bo umiem cieszyć się z dobrych skoków. Jednak dobre skoki pojawiają się rzadko.

- Fotografia sprawia ci więcej radości? - Kłos wiedziała, że Gregor to typ wojownika. Nawet przykład ich relacji to potwierdzał. To jak zabiegał o jej względy i walczył o nich przez tak długi okres czasu. W Warszawie przeczytała wszystkie e-maile, które pisał do niej gdy zniknęła bez słowa po wakacjach na Ibizie i poczuła wyrzuty sumienia, bo ona się poddała. On nigdy się nie poddawał.

- Tak, ale nie chcę zrezygnować od tak z moich korzeni. Skoki są dla mnie ogromnie ważne - odłożył fotografie i odwrócił się w jej stronę. Splótł ich dłonie i pociągnął w kierunku wyjścia z pracowni - ale to rozmowa na inną okazję, jest późno, a my i tak mamy za sobą dzień pełen wrażeń - cmoknął ją w policzek.

- Masz rację, chodźmy spać - uśmiechnęła się do niego i wbiegła po schodach na górę.

- Mam nadzieję, że razem! -  Gregor pokręcił głową z uśmiechem i wszedł spokojnie na górę. Uwielbiam się z nią droczyć.

- Spać powiedziałam! - zaśmiała się i założyła dłonie na klatce piersiowej.

- Wiesz skarbie, sen można interpretować na wiele sposobów - Gregor podszedł do blondynki i pocałował ją żarliwie zamykając przestrzeń pomiędzy nimi.

_____________________________________________________


no to ten, cześć ziomeczki .

NOWE FANFICTION Z KENNETHEM NA MOIM PROFILU I MAM NADZIEJĘ, ŻE ZAJRZYCIE!!!!!!!!

ps. czy to fanfiction umiera? bo mam wrażenie, że tak i coraz mnie ludzi czyta niestety:(

First vacay, then love | G. Schlierenzauer|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz