breakfast

1K 68 30
                                    




Innsbruck, luty 2018

Luiza wstała wcześniej niż skoczek i powtórzyła wiadomości do sesji. Umiała już większość, uczyła się wcześniej, zawsze czytała swoje notatki w samolocie. Nie lubiła tracić cennego czasu spędzonego w domu na naukę, dlatego lubiła robić to w podróży. Usłyszała jak Gregor wymyka się na trening, odłożyła zeszyt na szafkę nocną i wstała z dużego łóżka. Spała w gościnnej sypialni, nie chciała już bardziej przekraczać granicy, dziękowała mężczyźnie za przerwanie ich chwili uniesienia na kanapie. Odebrało jej głowę zupełnie jak wtedy w klubie na Ibizie, ale wtedy nawet on nie umiał się powstrzymać. Uśmiechnęła się na wspomnienie ich pierwszego razu. Byłam głupia, pijana i napalona. Gorszego połączenia chyba nie mógł sobie wybrać. Pokręciła głową i weszła do kuchni, postanowiła przygotować im śniadanie. Nie chciała na nim żerować, liczyła na to, że chociaż w taki sposób mu się odwdzięczy. Otworzyła lodówkę i sprawdziła jej zawartość. Same zdrowe i pełnowartościowe produkty. NUDA. Od razu usłyszała głos Matyldy w głowie i zaśmiała się pod nosem. Kłos w przeciwieństwie do przyjaciółki podziwiała sportowców. Trzymać się restrykcyjnych diet i powstrzymać od zjedzenia ulubionych przekąsek to musi być katorga. Tym bardziej, że Gregor jest skoczkiem narciarskim. Cholera, on pewnie waży mniej niż ja. Spojrzała na swój brzuch i wzruszyła ramionami. Postanowiła zrobić im lekkie omlety. Gdy była w trakcie smażenia jednego z nich, usłyszała dźwięk otwieranych drzwi wejściowych.

- Co tu tak pięknie pachnie? - skoczek uśmiechnął się i owinął ramiona wokół talii zdziwionej Luizy. Ta pisnęła i odsunęła się od Austriaka.

- Jesteś zimny - zaśmiała się i cmoknęła go w policzek - ułożyła gotowe danie na talerz i podała mu je - zrobiłam omlety, smacznego - Gregor uśmiechnął się jeszcze szerzej. Marzył o takich porankach, naturalna, zaspana Luiza, budząca go hałasem w kuchni. Jeszcze jej promienny uśmiech i moja koszulka na jej ciele, wtedy byłoby idealnie. Ocknął się z transu, ucałował jej czoło i odebrał talerz.

- Dziękuję jestem wygłodniały po treningu, ale nie musiałaś. Mogłem sam coś dla nas zrobić - wyjął sztućce z szuflady. Czuł, że to on powinien ją rozpieszczać. Powinien dbać o nią, bo chciał udowodnić, że nie liczy się nikt poza nią.

- Oh daj spokój, udostępniasz mi swój dom, więc chcę się jakoś odwdzięczyć. Siadaj ja zrobię kawę - uśmiechnęła się szeroko i wskazała mu krzesło stojące po drugiej stronie wyspy kuchennej. Schlierenzauer odstawił talerz i przyciągnął Luizę do siebie, blondynka uśmiechnęła się pod nosem. Stanęła z nim twarzą w twarz i owinęła dłonie wokół jego karku.

- Jesteś cudowna i przepraszam za ten czas kiedy musiałaś przeze mnie cierpieć - skoczek pogładził jej policzek - wiem, że małe kroczki i pewnie jest za wcześnie, ale ja chcę mieć pewność, że już mi nie uciekniesz. Luizo ja chcę stworzyć z tobą normalny związek, bez podchodów i szczeniackich zalotów. Chcesz żebyś była tylko moja - cały czas patrzył jej głęboko w oczy, a Luizie z każdym kolejnym słowem robiło się gorąco. Ona nie powiedziała mu o wszystkim. To on się przed nią otworzył i tylko dlatego, że zażądała tego. Pogładziła go po policzku patrząc w jego oczy. Gdybyś wiedział, że zabiłam własne dziecko nie mówiłbyś mi tych wszystkich rzeczy. Pocałowała go nie chcąc dłużej myśleć o swojej przeszłości, Gregor oddał delikatny pocałunek i wsunął dłonie pod jej piżamę. Luizę przeszły dreszcze pod dotykiem dłoni skoczka i odsunęła się od jego ust.

- Bez żadnej Sandry, bez przeszłości. Tylko my - szepnęła pewnie, a Schlierenzauer uśmiechnął się szeroko i ucałował jej wargi.

- Kocham cię - Luiza spięła się i odsunęła od mężczyzny.

- Gregor...

- Wiem dla ciebie to za szybko, nie liczę na to, że mi odpowiesz. Ja chcę żebyś miała pewność. W ostatnim czasie straciłem zbyt wiele - Gregor przeklął siebie w myślach. Idioto wystraszysz ją! Kłos odetchnęła głęboko i spojrzała na niego niepewnie. To dla niej było za dużo, jeszcze wczoraj była w Warszawie i miała wszystko poukładane. Dziś znowu w jej życiu panował chaos, odetchnęła głęboko. Kocha mnie, ja też coś do niego czuję. No wykrztuś to!

- Ja zrobię tę kawę - mruknęła i odwróciła się w stronę ekspresu. Skoczek poczuł się jakby dostał w twarz. Usiadł przy wyspie i zaczął jeść niemrawo śniadanie. Wiedział, że przegiął, ale liczył, że odpowie mu inaczej. Żeby zaczekał na nią, że jest za wcześnie. Tymczasem ona zignorowała te dwa tak ogromnie ważne dla niego słowa. Luiza postawiła przed nim kubek z kawą i wróciła do przygotowania sobie omleta. W kuchni zapanowała niezręczna cisza i Kłos zdawała sobie sprawę, że to z jej winy. Gdy ona kończyła swój posiłek Austriak wychodził już z kuchni. Wiedziała, że to będzie trudne, ale musiała z nim porozmawiać o swojej przeszłości. Włożyła swój talerz do zmywarki i uruchomiła maszynę. Postanowiła porozmawiać z Gregorem od razu gdy tylko się przebierze.

______________________________________________________

krótki i niewnoszący za dużo, but enjoy.

PS. jestem w miłości do gifów z Grzechem, na których oblizuje usta. I AAA 5K odsłon

First vacay, then love | G. Schlierenzauer|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz