Warszawa, luty 2018- On naprawdę tak do ciebie powiedział? - Luiza właśnie siedziała z Matyldą na kanapie w mieszkaniu blondynki. Od paru dni nie miała kontaktu z Gregorem, a jego zachowanie podczas ich wspólnego pobytu na igrzyskach i w Austrii bolało Kłosówne, dlatego właśnie zwierzała się ze wszystkiego Matyldzie. Jak zwykle mogła się wygadać.
- Powiedział, że musimy odpocząć od siebie, bo to nie skończy się dobrze - wzruszyła ramionami i upiła wina z kieliszka.
- Lu, a może to dobrze? W sensie pary mają takie kryzysy i no wiesz
- Nie można zrobić przerwy w związku - mruknęła zmęczona Luiza - ja wiem, że po części to moja wina, bo naciskałam żeby walczył, że te igrzyska to po prostu kolejna trudność w jego karierzę, a on chciał chyba tylko spokoju. Przypominałam mu o tej porażce przy każdym posiłku, ale on był tak załamany, że musiałam coś zrobić.
- Nie wytrzymał...
- i powiedział, że mam wracać do Warszawy, bo on dłużej tego nie zniesie- wzięła głęboki oddech - niepotrzebnie w ogóle...
- Nie mów tak, tylko on przynosi ci szczęście Lu. Widać zmianę w twoi życiu. To po prostu kryzys, który zdarza się w związkach. Faceci są trudni do zrozumienia, a co dopiero facet sportowiec - uśmiechnęła się szeroko brunetka i pogładziła ramię przyjaciółki.
- Myślisz, że powinnam do niego zadzwonić?- Kłos spojrzała na przyjaciółkę z nadzieją i odłożyła kieliszek z winem.
- Hola, hola to on jest sportowcem w waszym związku i to on musi walczyć - szybko chwyciła telefon przyjaciółki ze stołu i schowała za siebie.
- Dobra nie zadzwonię, oddaj - Luiza wyciągnęła dłoń, a Matylda spojrzała na zegarek i zagwizdała.
- No kochana, zasiedziałam się, a jutro mam klientkę na dziewiątą. Będę lecieć - wstała z kanapy, a blondynka skineła głową.
- Wiesz gdzie są drzwi - parsknęła chwytając pilota z ławy, a Matylda przewróciła oczami.
- Polska gościnność naprawdę - parsknęła i klepnęła przyjaciółkę w udo - do jutra i postaraj się nie upić.
- Do jutra -przewróciła oczami, pomachała jej i wróciła do programu w telewizji, a brunetki już nie było.
Po godzinie leżenia na kanapie i butelce wina, Luiza chwyciła telefon. Powiedział, że mnie kocha. Nie odpuści, prawda? Niech nie odpuszcza. Ja też chcę się otworzyć, też chcę powiedzieć, że kocham. Gregor proszę nie zostawiaj mnie. Wybuchnęła płaczem oglądając ich wspólne zdjęcia, które miała na swoim telefonie. Jedno z Pjongczang po treningu gdy dobrze mu poszło i pocałowała go przy barierkach. Oczywiście żona Stocha zrobiła to zdjęcie. Miała jeszcze dwa z Ibizy i kilka z Austrii, gdzie leżeli w łóżku i oglądali film. To chyba najbardziej się jej podobało. Była bez makijażu, rozczochrana, ale jej uśmiech. Jej uśmiech był szczery i niewymuszony. Tylko z nim tak umiała. Pociągnęła nosem i przetarła oczy. Nie becz głupia, to Schlierenzauer on nie odpuszcza. Jeśli tylko spróbuje to tym razem ja będę tą, która walczy. Wstała z kanapy słysząc dzwonek do drzwi, Frodo nawet nie ruszył się z posłania, a ona przewróciła oczami na ten widok. Pies obrońca nie ma co.
- Idę, idę pali się czy co - warknęła słysząc kolejny dzwonek - Matylda jeśli znowu zapomniałaś telef... - przerwała otwierając drzwi, bo osoba która była po drugiej stronie nie była Matyldą. On nigdy się nie poddaje.
- Gregor co ty tu..
- Przepraszam, byłem dupkiem. Nie chcę od ciebie odpoczywać Luizo, chcę cię kochać, chcę mieć cię przy sobie. Ja... po prostu ten okres był dla mnie cholernie ciężki i nie chciałem żebyś mnie obserwowała w takim stanie. Zraniłem cię i przepraszam, ja nie chcę żadnej przerwy. Kocham cię - mówił szybko i chaotycznie, a jej łzy zabłysnęły w oczach. Rzuciła się na jego szyję i pocałowała go czule. Od razu odwzajemnił pocałunek i chwycił ją w biodrach przybliżając do siebie. Odsunęła się od niego i pociągnęła go za dłoń. Zamknęła drzwi na klatkę schodową, a on ustawił walizkę pod ścianą i spojrzał na nią z wyczekiwaniem
- Jest jedna rzecz, którą musisz zrobić żebym ci wybaczyła - uśmiechnęła się zaczepnie i podeszła do niego, zarzuciła ręce na jego szyi, a on spojrzał na nią z wyczekiwaniem - musisz pokazać mi w mojej sypialni jak bardzo mnie kochasz - szepnęła w jego usta, a on przygryzł jej wargę.
- Masz to jak w banku - mruknął ochryple, a ona wciągnęła go do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Jedyna co pamiętała po tej nocy to ich wspólne jęki, malinki na ciele i zadrapania na jego plecach. Udowodnił jej swoją miłość tak dobrze, że nie pamiętała jak się nazywa podczas tej nocy.
___________________________________________________
trochę gorąco, co? JEST TUTAJ JUZ 11K WYŚWIETLEŃ I W ŻYCIU NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ, ŻE BEDZIE TAKI ODZEW. KOCHAM WAS MISIE ❣️
CZYTASZ
First vacay, then love | G. Schlierenzauer|
Fanfiction„los znowu pcha nas ku sobie i chyba powinniśmy to wykorzystać" okładka stworzona przez : aewagash