Game Thirteen

2.1K 246 78
                                    

Levi Pov

Nie nadążam za szybkim krokami Jaegera, może głównym  tego powodem jest moje małe zaangażowanie w życie sportowe? Ale wątpię w to czy znalazł by się jakiś sportowiec który uważałby,  tempo nadane przez szatyna, za relaksujący spacerek.

Jak ognia boję się kolejnego pojedynku, i to do tego z graczem który prawdopodobnie ma wyższą rangę niż ja, czyli osobą bardziej doświadczoną w te klocki. Jedyna rzecz która mnie na daną chwilę uspokaja, to myśl że mam przy sobie Erena, ale jednej sprawy nawet jego obecność nie zmieni.

Albo ja, albo mój wróg, jeden z nas... dzisiaj zginie.

''A nie mogę po prostu zrezygnować z tej walki?'' Pytam, gdy w końcu zatrzymujemy się przed drzwiami do jego mieszkania. Eren otwiera drzwi kluczem który zawieszony jest na łańcuszku, na jego szyi. Na dworze jest już ciemno, dlatego w jego mieszkaniu również panuje mrok, gdy sekundę później, przekraczamy jego próg. Napięta atmosfera, jakby sama w sobie, przygotowuje mnie na rychły koniec.

Eren chwyta mój nadgarstek, powoli i cicho, prowadzi mnie przez korytarz jego lokum. ''Gracz który się poddaje umiera, przecież wiesz że te zwłoki rozpłynęły się w powietrzu, to samo dzieje się gdy skapitulujesz, po porostu znikniesz.'' 

Gdy odmówię zabicia kogoś sam zostanę zabity, a gdy będę chciał się poddać ponieważ również nie będę chciał walczyć, też umrę i zniknę. Więc ten durny opis w zaproszeniu jednak tak bardzo z prawdą się nie mijał. Jedynym celem tej gry jest śmierć, ponieważ nie ma innego wyjścia. Prędzej czy później i tak umrzesz, tyczy się to każdego...

''Co się stało?'' Pytam szatyna gdy ten zdezorientowany zatrzymuje się przed jednym z pomieszczeń, lecz on mi nie odpowiada. Zamiast tego puszcza mój nadgarstek i wyciąga broń, którą miał przypiętą do skórzanego paska od spodni. Parę dni wcześniej na ten widok na pewno zaczął bym wrzeszczeć i uciekać w popłochu ale zamiast tego stoję jak wryty, gdy zielonooki wchodzi do pokoju i kieruje pistolet w stronę jakiegoś punktu w ciemności.

Bardzo powoli wychodzę z szoku i idę w ślad za Erenem. Tam gdzie początkowo nic  nie widziałem, po tym jak moje oczy przyzwyczaiły się do poświaty, ujrzałem sylwetkę wysokiego mężczyzny który stał przy oknie i patrzył przez nie w dal.

''Schowaj broń Eren, jeszcze się nią zranisz.'' Zaśmiał się nieproszony gość.

Po usłyszeniu przez Erena głosu nieznajomego, poczułem pod swoimi dłońmi które są teraz kurczowo przyklejone do pleców szatyna, jak jego napięte mięśnie się rozluźniają. Więc osoba, która znajduje się w mieszkaniu i zna jego imię, niestanowi  dla nas zagrożenia.

Szatyn prostuje się i opuszcza dłoń w której znajduje się pistolet, nie jest już tak bardzo czujny jak chwilę temu.

''Ty pierdolony draniu, co  tutaj robisz?'' Słowa i ton w którym je wypowiada nijako do siebie nie pasują. Można by powiedzieć że wizyta tej osoby nie jest mile widziana ale w głosie Erena można jednak wyczuć ciut radości i wielką ulgę.

''Powiedziałeś mi że mam się z tobą skontaktować gdy dowiem się czegoś więcej i właśnie to robię. On wrócił do miasta, jest gotów się z tobą spotkać i porozmawiać.''

Długo nie zajęło mi zorientowanie się, że w tym dziwnym trójkącie, w którym się aktualnie znajdujemy , jestem jedyną osobą która nie wie o co chodzi. Pomimo że nie widzę twarzy mężczyzny słyszę śmiech w akcencie wypowiadanych przez niego słów.

Dla Erena musi być to bardzo dobra informacja. Nawet jeśli nie wiem kim jest ten tajemniczy 'ON' , domyślam się  że dla niego jest  ważną osobą. Nadal trzymając ręce na jego plecach czuję jak przez ciało Erena przechodzą spazmy drgań, które wywołała w nim ta nowa wiadomość. 

''A powiedział ci kiedy mogę się z nim zobaczyć?'' Więc miałem rację. W jego głosie  wyczuwam podekscytowanie i zapał,  tak jakby ten ktoś był nieosiągalny i mógł mu zwiać sprzed nosa w każdej chwili, a zielonooki właśnie tego nie chciał. Nie spodziewałem się że kiedykolwiek zobaczę u niego takie zachowanie. Kimkolwiek on jest, a musi być ważny, wzbudza w Erenie entuzjazm a na jego twarzy gości prawdziwy szczery uśmiech. Przy mnie jeszcze nigdy się tak nie uśmiechnął...

''Powiedział że sam się do ciebie odezwie. Musisz poczekać na jego wiadomość.'' Chłopak robi kilka kroków i podchodzi do nas przechylając głowę lekko w bok. ''A teraz ty możesz mi powiedzieć kim jest ta  maskotka stojąca obok ciebie?''

''Maskotka?!'' Mówię i spoglądam na Erena, oburzony słowami jego... przyjaciela?

Maskotka to słowo wywołuje głośny śmiech szatyna, który odsuwa się na bok, bym nie musiał się już za nim chować.

''To Levi Ackerman, nowy gracz. Levi, to jest Jean Kirschtein numer 4 w rankingu WOF.'' Wysoki chłopak kasuje z mojej strony podejrzliwe spojrzenie.

Zajebiście...

Kolejny gracz który znajduje się w Top 10, na pewno morderca kilkudziesięciu ludzi. Więc teraz stoję już w pokoju z dwoma osobnikami tego pokroju. Gorzej być nie może.

''Hmmm... ciekawie jest poznać chłopaka który zawarł sojusz z słynnym 'Erenem Jaegrem'. Chociaż szczerze to  jestem trochę zawiedziony stary, on jest początkującym zawodnikiem ma tylko jedno zwycięstwo na koncie, a jednak pomimo tego wolałeś zawrzeć sojusz z nim, niż ze mną?''

Jean krzyżuje ręce przed klatką piersiową udając wielce obrażonego, patrząc na Erena trochę rozczarowanym wzrokiem. Wygląda na to że dziecinne zachowanie kolegi, mało obchodzi zielonookiego, wzrusza tylko ramionami i już otwiera usta by coś mu odpowiedzieć gdy nagle próba jego wypowiedz zostaje przerwana przez dźwięk tłukącego się szkła,  spowodowanego  roztrzaskaniem się szyby okna, przed którym chwilę temu stał Jean. 


Jednak Cyber Marian o mnie nie zapomniał a ja o mopie już tak, dopiero teraz się zorientowałam LOL  😂😂😂😂😂 

Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz