Game Twentyfive

1.5K 224 28
                                    

Levi Pov

Nie mam nawet czasu na dokładne przeanalizowanie tej wiadomości, ponieważ ledwie ją przeczytałem, a mój telefon znów zaczyna się odzywać.

Jaeger.

Mogłem się tego spodziewać, po tej niepokojącej informacji jaką mi wysłał. To już nie pierwszy raz kiedy ostrzega mnie o walce, dokładniej mówiąc drugi, tylko z tą różnicą że tym razem jestem uwięziony. Uwięziony w tym budynku. Odbieram połączenie.

''Eren.'' Mówię rozgorączkowany i gorączkowo rozglądam się po windzie.

''Levi! Gdzie ty do cholery jesteś?''

''W NCT East Office Tower.''

''To akurat wiem, mam przed sobą mapę idioto! Podaj mi dokładne miejsce, ok?'' Pyta poddenerwowany a jego tonacja głosu staje się coraz to głośniejsza. Normalnie to czułbym się urażony, przecież nakrzyczał na mnie i nazwał idiotą, ale w tej sytuacji to jest już mi wszystko jedno.

Mam wrażenie że w każdej chwili mogę załamać się psychicznie. Nigdy wcześniej nie czułem się tak głupio jak teraz, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że te wszystkie moje rozważania o śmierci w których przywitał bym ją z otwartymi ramionami, jak dawno niewidzianego najlepszego przyjaciela, były kompletnym kretynizmem. Niby wmawiałem sobie mentalne przygotowanie  na to by Farlan mnie zabił, ale tylko dlatego że byłem tchórzem, a nie  iż pogodziłem się z śmiercią. Bo prawda jest tak że od Erena nie odróżnia mnie nic, ja też nie chcę umierać.

Jakby tak zastanowić się nad tym głębiej to jednak jest między nami jedna minimalna różnica, przynajmniej on robi coś w tym kierunku by przeżyć, tymczasem ja wiecznie uciekam. W sumie to nie zasłużyłem sobie na nic innego jak śmierć, jeszcze chwilę temu byłem gotowy się z tym pogodzić ale teraz już nie.

''Levi co się dzieje?'' Po krótko panującej między nami ciszy, którą przeznaczyłem na moje durne przemyślenia, znów słyszę jego głos. Czy moje zachowanie  można już zaliczać do początku ataku paniki? Sam nie wiem, jedyne czego chcę, to wyjść stąd żywy.

''Winda...''

''Co?'' Pyta zdezorientowany, ale wyczuwam lekką ulgę w jego głosie, spowodowaną tym że jednak się do niego odezwałem.

''Jestem w windzie!'' Krzyczę do słuchawki, tak jakby stał on tuż obok mnie a nie po drugiej stronie telefonu. W takich krytycznych, stresujących sytuacjach  zawsze najpierw  reaguję złością a później płaczę jak dziecko, niestety tak już mam. Wiem że on chce mi tylko pomóc, i ten wybuch wściekłości nie jest skierowany wprost na niego ale jakoś musi znaleźć swoje ujście, niestety akurat teraz oberwało się Erenowi.

''Powiedz mi że masz przy sobie pistolet który dla ciebie zamówiłem.'' Jego wypowiedz nie brzmi tak jakby sam w to wierzył, chociaż można wychwycić  w niej małą cząsteczkę nadziei. Niestety zostaje ona przeze mnie roztrzaskana gdy mówię słowo ''Nie.''

Ciężko wzdycha i zaczyna klnąc coś pod nosem. Boże jak mogłem być tak głupi i nie wziąć tej przeklętej broni z sobą? Eren powtarzał mi to już z tysiąc razy a ja, pomimo tych trzech walk, nadal niczego się nie nauczyłem. Nie chcę tego, nie chcę być zmuszony do tego by strzelić do innego człowieka ale szatyn nie zawsze będzie obok, by mnie obronić a kiedyś na pewno ostatecznie ode mnie odjedzie. Może nawet teraz.

''Ok, słuchaj. Jedź windą na samą górę, na dach. Twój przeciwnik wie że jesteś w budynku ale nie wie gdzie dokładnie się znajdujesz. Czekaj tam na mnie. Będę przy tobie najszybciej jak się tylko da.''

To gówniany plan który najprawdopodobniej pozbawi mnie życia i chcę mu to powiedzieć, ale nie dochodzę do słowa, ponieważ szatyn przerywa połączenie.

Pojechać na dach?

Najchętniej zignorowałbym jego polecenie i jak najszybciej wybiegł z budynku, ale nie mogę. Tylko dzięki Erenowi wciąż żyję, więc chyba wie co robi.

Przynajmniej mam taką nadzieję...


Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz