Levi Pov
Dni takie jak te przypominają mi o zdarzeniu sprzed trzech tygodni. Jestem na siebie zły, zły na swoją bezsilność, na swoją słabość, na to że sam nie dam rady uwolnić się od tego piekła, ale przynajmniej mogę polegać na swoim wewnętrznym radarze wyczuwającym niebezpieczeństwo. To prawda że jeśli chodzi o ciemność to można mnie porównać do przestraszonego króliczka, i należało by sądzić że wyciągnąłem wnioski z incydentu który wydarzył się wtedy na stacji kolejowej, ale co ja mam do diabła zrobić?
W czasie zimy w Trost robi się już wcześnie ciemno a ponura pogoda aż odstrasza od pomysłu by samemu chodzić wieczorami po ulicach. Najchętniej zostałbym w domu zawijając się w cieplutki koc, popijałbym cieplutką herbatkę z cytryną. Niestety moi rodzice praktycznie zmusili mnie do tego bym zrobił dla nich zakupy, ponieważ jutro z ran wyjeżdżają na trzytygodniowy urlop i muszą dokończyć się pakować, to jak mam powiedzieć nie? Zwłaszcza gdy szantażują mnie tym, że w przeciwnym razie wyślą mnie na całe trzy tygodnie do ciotki, której nie trawię. A do tego powiem wam że jest ona strasznie nudna podobnie jak jej całe obskurne domostwo, więc rezygnuję z próby jakichkolwiek negocjacji. To już wolę wyjść, pomimo paraliżującego strachu, i zrobić im te cholerne zakupy.
Ale teraz w drodze powrotnej z reklamówkami w ręce, gdy już prawie zakończyłem tą niebezpieczną misję, ogarnia mnie dziwne uczucie. Takie samo które wtedy czułem przed pojawieniem się tego faceta w garniturze z przerażającym uśmiechem i jeszcze bardziej przerażającym nożem w ręce. To same uczucie, a jedna trochę inne bo oprócz tego samego złowieszczego lęku, wyczuwam również to że ktoś mnie chroni.
Ponieważ nie chcę podejmować ryzyka i wystawiać na próbę moje 'zabójcze' szczęście, ostatnie metry do drzwi mojego domu przebiegam sprintem a torby z zakupami odstawiam na ziemię. To typowa scena z horroru która jest już uznana jako stereotyp. Chłopak który szuka w kieszeni kurtki klucz, zostaje zaatakowany od tyłu. Na koniec nie widzimy jak ów biedak zostaje zabity, ponieważ można zobaczyć tylko ziemniaka, toczącego się po ziemi, który wypadł z jednej siatki zakupów które się przewróciły. Nie, dziękuję, moje ziemniaki mogą spokojnie zostać tam gdzie teraz się aktualnie znajdują, czyli w reklamówce.
Prawie wydaję z siebie okrzyk radości gdy w końcu wyczuwam pod opuszkami palców zimny metal i łapię za klucz. Chwytam za torby gotowy na to, by przejść przez otwarte drzwi domu gdy nagle naprawdę coś się dzieje. Tak jakbym poczuł czyjś gorący oddech na swojej nagiej szyi, sekundę później słychać wielki huk. Był tak donośny, że usłyszałbym go nawet mając słuchawki z głośno walącą muzyką, w uszach.
Klucz wypada mi z rąk , kiedy się wzdrygam, i odbija się o ziemię drażniąco przy tym brzęcząc. Automatycznie przykucam i kulę się jak kupka nieszczęścia zasłaniając rękami swoje ciało. Jest to normalna reakcja większości ludzi gdy wyczuwają zagrożenie. Jednak gdy po paru sekundach nic się nie dzieje odwracam się i otwieram oczy ponieważ chcę zobaczyć twarz osoby która stwarza dla mnie zagrożenie.
Jak przez mgłę dostrzegam pewną postać która ma zaciągniętą czarną czapkę na oczy, tak bardzo że prawie ich nie widać. Następnie kieruję wzrok niżej i z przerażeniem zauważam u tej osoby wielką dziurę w klatce piersiowej, tam gdzie powinno znajdować się serce. Tak samo jak kilka dni temu u niebieskookiego blondyna, tylko z taką różnicą że tym razem nie siedzę skulony w szafie a osobnik przede mną to nie Farlan.
Ten mężczyzna również trzyma w ręce połyskujący nóż, którym niewątpliwie chciał mnie zabić i założę się że gdybym teraz otwarł aplikację, dowiedziałbym się że jest on moim przeciwnikiem w pojedynku, którego znowu nie zacząłem ja. I znów tak samo jak ostatnio, to nie ja go zabiłem. Była to moja walka i chociaż punkty zdobyte za zwycięstwo poszły na moje konto, to znów ktoś inny musiał zbrudzić sobie ręce.
Postać nie rusza się, poprzez precyzyjny strzał mój przeciwnik poniósł natychmiastową śmierć a teraz rozpływa się w powietrzu, tak jak inne zwłoki. Moje ręce drżą a do oczu napływają łzy, gdy rozglądam się za kimś kto trzyma pistolet w dłoniach. Za kimś konkretnym, ponieważ jest tylko jedna osoba która po tym wszystkim nadal chciałaby uratować moje życie.
''Eren~?'' Szepcę rozpaczliwie jego imię w ciemność i ocieram łzy wierzchem dłoni. Jeśli mnie w tym momencie widzi, znów musi się czuć naprawdę zdesperowany, ponieważ ja sam i moje zachowanie jest tak bardzo żałosne. Ten mężczyzna również chciał mnie zabić, a ja nie potrafię robić nic innego poza ryczeniem i szlochaniem, ponieważ tym razem to ja mogłem być tym leżącym na ziemi trupem.
Śmierć nie zapowiada swojego przybycia, po prostu nieoczekiwanie przychodzi po ciebie i czasami nawet nie masz możliwości by się zorientować że... to już. Tak bardzo się tego boję i niestety muszę przyznać się przed samym sobą do tego, że jednak potrzebuję Erena. Potrzebuję go by nie skończyć dokładnie tak samo jak ten facet z peronu, Farlan i ten koleś który w tym momencie znika wprost przed moimi oczami.
CZYTASZ
Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵ
Fanfic''Uruchomiłeś grę, której nigdy nie uda ci się wygrać.'' ''I jak mam ją zakończyć?'' ''Nie możesz tego zrobić. Sekunda, w której spróbujesz ją przerwać, będzie twoją ostatnią sekundą. Przyniesie ci to tylko twój własny koniec.'' Levi nigdy nie...