Eren Pov
W pomieszczeniu panuje kompletna cisza, gdy zamykam za sobą drzwi swojego mieszkania. Ciemność która mnie otacza jest zbyt przerażająca i po raz pierwszy wzbudza we mnie strach. Nie odczucie obawy o własne życie, ale o to że mogło coś się przytrafić brunetowi. Oczywiście może być tak że Levi poszedł już spać, pomimo tego że słonce dopiero kilka minut temu pojawiło się na horyzoncie, ale to bardzo mało prawdopodobne. Czarnowłosy zazwyczaj siedzi do późna w nocy, grając gry, więc pozostaje wierny swojemu rytmowi snu. Nigdy nie mógłby położyć się spać w ciągu dnia, nie pogodziłoby się z tym jego organizm.
Od razu wyciągam broń i wolnymi krokami kieruję się w stronę otwartych drzwi salonu. Wszystkie miej myśli, bez wyjątku, są przy Levim. A co jeśli coś mu się stało, przez ten czas gdy mnie nie było? Przywożąc go tutaj nie pomyślałem, że nawet moje mieszkanie może być niebezpiecznym miejsce. Tutaj także mógł zostać zaatakowany przez przeciwnika, a ja nawet nie sprawdziłem w aplikacji czy ma rozpoczętą jakąś walkę.
Stoję plecami do ściany, w prawej dłoni trzymam pistolet, tymczasem lewą ręką wyciągam telefon z kieszeni i otwieram grę. Od razu wchodzę na profil chłopaka i czuję jak na mojej skórze pojawia się gęsia skórka, gdy moje przypuszczenie się potwierdza.
Levi ma rozpoczęty pojedynek.
Od kiedy? Nie wiem. Również nie wiem co wydarzyło się do tej pory, ale za to wiem gdzie przebywa czarnowłosy i jego przeciwnik. I rzeczywiście Levi znajduje się w moim mieszkaniu, a traf że jego rywala niema w pobliżu, wróży tylko dobrze. Ponadto profil Levia nie istniałby gdyby coś mu się stało.
Chowając broń na swoje miejsce, wkroczyłem do salonu. Na chwilę wszystkie moje złe przypuszczenia związane z chłopakiem ulatniają się, gdy widzę czarnowłosego siedzącego na sofie, z kolanami podciągniętymi pod brodę, wpatrującego się w jakiś martwy punkt na ścianie. Chociaż już się domyśliłem że nic mu nie jest, po moim całym ciele rozprowadziło się ciepłe mrowienie, gdy zobaczyłem, że nadal żyje. I chociaż moje własne przemyślenia brzmią idiotycznie, to ten widok napawa mnie radością.
Jednak niestety to uczucie nie utrzymuje się zbyt długo. Szybko orientuję się, że pomimo jego dobrej kondycji fizycznej, coś jest nie tak. Jego zamglony wzrok, szklące się od łez oczy i to że w ogóle nie reaguje na moje przybycie, ponownie budzą we mnie zmartwienie. Podchodzę do niego, padam przednim na kolana i biorę jego policzki w swoje dłonie, gest przeze mnie całkowicie niezaplanowany.
''Levi.'' Wypowiadam cicho jego imię, odgarniając ręką kosmyki czarnych włosów z jego czoła. ''Co się stało? Brakuje ci czegoś?''
Natychmiast kręci głową, dłońmi obejmuje moje ręce i odrywa je od siebie. Momentalnie w mojej klatce piersiowej odczuwam jakieś dziwne ściąganie i ukłucie, zwłaszcza gdy odwraca głowę na bok by na mnie nie patrzeć. Najchętniej znów bym go mocno chwycił, zmusił do popatrzenia mi prosto w oczy, by powiedzieć mu żeby mnie nie ignorował, ale jakie mam do tego prawo? Nie jesteśmy przyjaciółmi, nawet nie jesteśmy bliskimi znajomymi.
Zamiast tego wstaję i uciekam w tył, wprowadzając pomiędzy nas niewielki odstęp. Może powinienem zadowolić się tylko świadomością tego że nic mu nie grozi, przecież tylko to się liczy prawda?
Przecież potrzebuję go tylko żywego, a nie wesołego, by zaprowadzić go Zeke. Dlaczego w ogóle obchodzi mnie stan jego samopoczucia?
''Eren~'' Po usłyszeniu mojego imienia ponownie spoglądam w jego kobaltowe tęczówki, w nadziei że choć trochę się przede mną otworzy. ''Potrzebuję pomocy.''
W jego błyszczących oczach odzwierciedla się smutek, a w jego drżących ustach rozpacz, nawet nie musi mi powiedzieć o co chodzi, wiem dlaczego mnie potrzebuje.
''Nie musisz się bać. Załatwię to za ciebie.'' Dłoń położyłem na jego policzku a kciukiem starłem łzę spływającą z jego oka. Jednak opuszczam natychmiast rękę, gdy przypominam sobie, że przed chwilą uciekł przed moim dotykiem.
''Nie chcę żebyś zrobił to za mnie.'' Tym razem jego głos jest pewny i zdeterminowany. Ale do końca nie rozumiem co ma na myśli.
''Więc co mam zrobić?'' Pytam delikatnie, gotów na spełnienie każdego jego życzenia. Zrobię wszystko by znów poczuł się lepiej.
Do końca sam nie rozumiem siebie, tej mieszaniny uczuć. Levi jest tylko 'towarem' który czeka na wymianę za moje życie, bym mógł swobodnie opuścić grę. Nie powinno mi na nim zależeć, nie powinienem się nim zbytnio interesować ale...
Właśnie jest to ale i sam nie wiem co ono oznacza.
''Nie jestem pewien czy uda mi się to zrobić samemu, dlatego chcę byś zemną poszedł. Chcę żebyś był przymnie, gdy zabiję mojego przeciwnika.''
CZYTASZ
Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵ
Fanfiction''Uruchomiłeś grę, której nigdy nie uda ci się wygrać.'' ''I jak mam ją zakończyć?'' ''Nie możesz tego zrobić. Sekunda, w której spróbujesz ją przerwać, będzie twoją ostatnią sekundą. Przyniesie ci to tylko twój własny koniec.'' Levi nigdy nie...