Game Sixtyeight

932 155 38
                                    

Eren Pov

Nie mogę złapać tchu, kiedy w końcu dobiegam do końca schodów i z rozmachem otwieram drzwi prowadzące na dach budynku. Moje spojrzenie jest trochę rozmazane. Pochylam się opierając spocone  dłonie na swoich kolanach, szybko się rozglądam. W końcu dostrzegam zarysy dwóch bardzo dobrze znanych mi postaci. 

Armin powiadomił mnie że Levi znajduje się właśnie tutaj i wysłał mu wiadomość z prośbą o pomoc. Wiedziałem że nie jest sam. Ale dopiero  podchodząc bliżej zorientowałem się kto jest tą drugą osobą.

Natychmiast biegnę do przodu bez poprzedniej oceny sytuacji. Zazwyczaj z ukrycia obserwuję co dana osoba robi, jak się zachowuje i czy mój przeciwnik stanowi dla mnie wielkie zagrożenie. Ale w tym wypadku jest inaczej. Nie interesuje mnie czy Zeke stwarza dla mnie jakiekolwiek zagrożenie, jedyne co mnie interesuje toi zabrać Levia daleko od niego.

Chociaż najchętniej ująłbym jego delikatną twarzyczkę w swoje ręce i obsypał go subtelnymi pocałunkami, energicznie chwytam za jego nadgarstek i ciągnę go tak, by chłopak jak najszybciej znalazł się za moimi plecami. Tym sposobem, przynajmniej na chwilę próbuję go ochronić przed Zeke. Dla bezpieczeństwa cofam się jeszcze razem z nim o kilka kroków w tył.  Teraz  od mojego brata dzieli nas około siedem metrów.

Jeszcze jakiś czas temu, na jego widok podbiegłbym do niego, mocno przytulił i zapomniał o wszystkich troskach które zakrzątają moją głowę, ale teraz wszystko się zmieniło. 

On jest niebezpieczny. Wszystko co czuję wobec niego to złość i pogarda.

Z udawanym wrażeniem na twarzy Zeke zaklaskał w dłonie. ''Co za wspaniałe przedstawienie.'' Jego śmiech staje się głośniejszy, odsuwa przy tym jego przydługie włosy z czoła. ''Widzę że martwisz się o jego życie braciszku. Dlaczego? Po prostu tylko trochę z sobą rozmawialiśmy, prawda Levi?''

Zaciskam dłonie w pięści, próbując opanować swoje emocje i się na niego nie rzucić, na co widocznie liczy. Chce bym stracił nad sobą kontrolę i tym samym przestał racjonalnie myśleć, wtedy ta rozgrywka byłaby dla niego łatwa, ale ja do tego nie dopuszczę. Obracam głowę w stronę Levia i nie muszę się długo zastanawiać. by stwierdzić że jednak coś jest nie tak.

Ostrożnie kładę palce na czerwonym śladzie, widniejącym na jego skórze, patrze mu w oczy i widzę w nich połyskujące łzy które prawdopodobnie powstały, gdy ta bestia zacisnęła dłoń na jego szyi.

Nie sądziłem że w tak krótkim czasie, można tak bardzo znienawidzić osobę, którą kochało się przez całe życie. Byłoby kłamstwem, gdybym powiedział że łatwo jest mi wyrazić tak ekstremalne uczucia wobec brata, po prostu w osobie stojącej naprzeciwko mnie nie widzę tego samego człowieka co kiedyś. Już raz powiedziałem o tym czarnowłosemu, Zeke umarł w momencie, w którym zawarł pakt z Nemezis. 

''Nie patrz tak na mnie.'' Mówi wzruszając ramionami, tak jakby nie był niczemu winien. ''Czy ty nie byłbyś zły, gdyby ktoś cię oszukał?''

''Oszukał?!'' Pytam oszołomiony patrząc na niego z niedowierzaniem.'' Niby jak cię oszukał.''

Powoli opuszcza swoje ramiona w dół.  Jego wyraz twarz przybiera obojętnego wygląd. ''Zawarliśmy umowę, a on nadal się z niej nie wywiązał.'' 

To przerażające, jak ta sama osoba może tak szybko przechodzi z jednego uczucia na drugie, zmieniając przy tym całą swoją postawę. 

''Zwariowałeś!'' Mówię kręcąc głową. Byłem ślepy. Przez tyle lat myślałem, że mogę go uratować, żyłem w błędzie.  

''Wystarczy!'' Jego ręka na chwilę znika w środku kieszeni płaszcza którego ma na sobie i gdy po chwili ją wyciąga, w jego dłoni znajduje się broń. Broń która na pewno nie jest standardowym ekwipunkiem w grze. Na pewno to sprawka czerwonowłosej bogini. Reaguję natychmiast wyciągając własny pistolet kierując go w jego stronę.

Moja akcja wcale go nie spłoszyła, mocno ściskając spluwę w dłoni zbliża się o parę kroków w naszą stronę.

''Albo Levi odda kawałek swojej duszy, albo umrzecie oboje.''

Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz