Game Fourteen

2.1K 244 103
                                    

Levi Pov

Eren rzuca się na mnie i oboje przewracamy się na podłogę, podnosi głowę by zobaczyć gdzie znajduje się jego znajomy, który zareagował tak samo jak szatyn i również leży na podłodze, obok nas.

Obaj wiemy że mogła to być tylko jedna osoba. Jean posyła nam pytające spojrzenie, jednak  blondyn w przeciwieństwie do mnie, pomimo panującego chaosu, zachowuje spokój.

Jak mogło do tego dojść, że kompletnie zapomniałem o tym czyhającym na mnie, niebezpieczeństwie? W momencie w którym zobaczyłem, to ludzkie, prawdziwe oblicze Erena, zapomniałem w jak bardzo pojebanej sytuacji się znajduję. Wolałem dokładnie przeanalizować uczucia które ujawnił zielonooki. Radość , podniecenie, zainteresowanie i również strach.

Teraz znów doszło do mnie, że nie chodzi tu tylko o rozgryzienie emocji które drzemią w tym zimnokrwistym mordercy, ale również o moje życie. Nie chcę umierać ale zabijać też nie chcę. Co mam teraz zrobić?

''Do jasnej cholery co się tutaj dzieje?!'' Pyta Jean krzyżując ręce nad swoją głową, gdy przez okno wpadają kolejne pociski. Teraz na sto procent jestem pewien że  musi być to ten facet z którym mam walczyć. Mój przeciwnik którego nie mogę zobaczyć na mapie. Jego profil jest  dla mnie niewidzialny tak samo jak również jego osoba.           

''Zaraz ci wszystko wytłumaczę Jean!'' Woła Eren próbując przekrzyczeć hałas huku kul, które przelatują nad naszymi głowami. Na pewno nie jest to zwykły pistolet, bardziej przypomina   atak z karabinu maszynowego. ''Posłuchaj Levi.'' Mówi patrząc na mnie i próbuje zachować spokój. ''Ja i Jean wyjdziemy, i złapiemy tego dupka. W naszym otoczeniu znajduje się tylko jeden budynek, na którym może przebywać, by strzelać właśnie w tą część mieszkania więc mam nadzieję że dopadniemy go szybko. Tymczasem ty schowasz się w mojej szafie i nie wydasz z siebie nawet najcichszego pisku, zrozumiałeś?''

Więc stanie się to samo co ostatnim razem, domyślam się co Eren i Jean chcą zrobić. Tylko gdy mój rywal umrze ja będę mógł żyć dalej, ale jak mam uspokoić po tym moje sumienie? Nigdy już nie zaznam wewnętrznej harmonii , zawsze będę pamiętał o tym że ci ludzi musieli zginać po to, by przedłużyć mój żywot.

I to nie wszystko.

Zabija za mnie Eren, i chociaż wiem że dla niego to pestka, czuję się z tym źle, ponieważ to zawsze on musi ratować mi dupsko. Przecież nie zawsze będę mógł na nim polegać, kiedyś to ja będę musiał zabić albo zdechnąć. 

''Daj mi twój telefon.'' Mówiąc to pokazuje Jeanowi by ten poszedł już przodem. Patrzę na niego zdezorientowany, po co mu mój telefon? Ale po chwil przypominam sobie powód, czemu mój przeciwnik dokładnie wie gdzie się znajduję. Przecież to oczywiste, głupie sidło  pokazuje na mapie miejsce pobytu danego gracza i dopóki on będzie wiedział że znajduję się w mieszkaniu, nie przestanie strzelać. Szatyn chce go zwabić ku sobie.

'' A jeśli coś ci się stanie?'' Pytam  i zaciskam moje drżące i spocone dłonie na obudowie telefonu. Jeśli miałby przeze mnie zginąć, to nigdy sobie tego nie wybaczę, zeżrą mnie wyrzuty sumienia. Pomimo tego że nie znam  dokładnego motywu który stoi za tym, że zielonooki mnie chroni, nie zmienia to faktu że do tej pory przeżyłem tylko dzięki niemu. 

''Nic mi się nie stanie, nie na darmo zajmuję pierwsze miejsce w rankingu. Zaufaj mi i daj mi ten telefon, nie pozwolę na to by on cię zabił.''

Patrzy na mnie błagalnym wzrokiem a na jego czole pojawiają się malutkie kropelki potu, wraz z jego rozczochranymi włosami i dopasowanymi ciuchami opinającymi jego ciało, wygląda to całkiem nieźle. Muszę przyznać że wręcz bardzo seksownie. Może właśnie ten wygląd sprawia że jak w transie, kładę mu mój telefon na wyciągniętej w moją stronę dłoni.

Z wymalowanym zadowoleniem na twarzy, kiwa głową w stronę szafy a telefon chowa w lewej kieszeni swojej kurtki ''A teraz się schowaj i masz być żywy gdy tutaj wrócę.''

Wstaje, obraca się i z nowo naładowanym  pistoletem w ręce, wybiega z pokoju w stronę, gdzie przed chwilą zniknął Kirschtein. Wow to było szybkie.  Dopiero gdy wchodzę do szafy, orientuję się co ja takiego najlepszego narobiłem. Jeśli ten telefon wpadnie w złe ręce, wystarczy tylko jedno naciśnięcie Log Out by mnie doszczętnie zniszczyć.

Cholera, teraz to naprawdę muszę zabezpieczyć to urządzenie jakimś hasłem gdy tylko dostanę go znów do rąk. Wiele osób uważa swój telefon za swoje życie i to prawda ponieważ znajduje się tam wiele prywatnych rzeczy, ale u mnie okazało się to najprawdziwszą rzeczywistością, kurwa! Jeśli ktoś mnie wyloguje, to przejdę do historii a do tego nie mogę tak łatwo dopuścić.

Eren na pewno go tak łatwo nikomu nie odda, a zginać też nie zginie, on nie da się po prostu zabić. Jest zbyt dobry w tym fachu. Przecież  tyle osób próbowało go już uśmiercić i żadnej się to nie udało, powoli zaczynam mu ufać nawet jeśli przychodzi mi to z wielkim trudem. Nie jestem na sto procent pewien czy  kiedyś to właśnie on będzie tym który mnie zaatakuje, ale taką opcję też trzeba wziąć pod uwagę. Na razie  liczy się dla mnie tu i teraz bo sam nie wiem czy dożyję dalekiej przyszłości. Jedyne co mogę zrobić to nie dopuścić go zbyt blisko siebie fizycznie jak i psychicznie.Nie mogę się od niego uzależnić...

Odchylam głowę w tył opierając ją o wnętrze szafy. Chcę zamknąć oczy i uspokoić swój oddech, gdy słyszę jak ktoś z rozmachem otwiera masywne drzwi mebla w którym siedzę. Od razu zaczynam krzyczeć, szok którego teraz doznałem jest naprawdę gigantyczny, szczególnie po tym gdy zauważam broń, której lufa trzymana jest prosto przed moimi oczami. 

Jak mogłem być aż tak głupi. Powinienem się od razu domyślić że coś tu nie gra, starzały ustały jakieś 2 minuty temu i panuje tu teraz kompletna cisza. Sam ten fakt powinien być dla mnie znakiem że snajper nie stoi już na dachu sąsiedniego budynku, gdzie pobiegł Eren i Jean.

O nie, zanim oni się zorientują miną kolejne minuty, więc jestem całkowicie skazany na łaskę tego kolesia. Nie mam broni, nie mam doświadczenia w walce a przede wszystkim nie mam odwagi by stawić czoła temu facetowi.

Nagle, lufa ciężkiej broni która nadal przystawiona jest do mojej głowy, zaczyna się strasznie  trząść, ponieważ ręka która ją trzyma zaczyna mocno dygotać. Pomimo rosnącej we mnie paniki, decyduję się spojrzeć w oczy osobie, która chce mnie zabić i wtedy prawie znów zaczynam krzyczeć.

Tylko nie z tego samego powodu co przed chwilą.

Gdyby nie ta broń, która prawdopodobnie wypali przy moim najmniejszym ruchu, skoczył bym do przodu i  mocno go przytulił. On nigdy nie zaliczał się do niewielkiego grona moich znajomych, prawie nic o nim nie wiem, i chociaż bez wątpliwości, osoba ta chce mnie zabić, odczuwam ulgę. Nawet się ciesze że go widzę moje usta zaczynają drżeć a łzy radości zbierają się w moich oczach, gdy wypowiadam na głos jego imię...


A wy jak myślicie kto tym razem chce załatwić naszego Levisia? 😏😏😏

Tak przy okazji jak macie ochotę to proszę tu wbijać  👇👇👇😆😆

Tak przy okazji jak macie ochotę to proszę tu wbijać  👇👇👇😆😆

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz