Game Seventytwo

951 145 42
                                    

Zeke Pov

Trzy minuty i siedem sekund.  

To moja gra, ja stworzyłem ten ładunek i upubliczniłem go dla graczy, ale w tej sytuacji jestem całkowicie bezsilny. Wszystko co mogę zrobić to patrzyć jak licznik przeskakuje z sekundy na sekundę, podczas gdy ja opieram się o ścianę za moimi plecami.

Nawet jeśli zdarzy się jakiś cud, nawet gdyby moje nogi zaczęły normalnie się poruszać  i tak nie byłbym na tyle szybki, by uciec  przed eksplozją. W sumie mam tylko jedną nadzieję.

Stoi dokładnie naprzeciwko mnie, oparta o balustradę jej długie czerwone włosy rozwiane są w wszystkich kierunkach przez wiatr przypominając szkarłatną krew która wypływa z mojego ramienia. Zawsze robiła duże wrażenie, nawet jeśli tylko leżała na kanapie wpatrując się tępo w sufit, ale w tej chwili jest dla mnie jeszcze bardziej ważniejsza, niż kiedyś. 

Teraz widzę ją w tym samym świetle co wtedy, gdy znalazła mnie całkowicie zniszczonego, gdy leżałem na ziemi na środku ulicy. Może nie jest osobą o dobrym sercu, a wszystko co robi, jest dla jej własnej korzyści i satysfakcji, ale nie mogę zaprzeczy temu że wtedy uratowała mi życie a co najważniejsze może zrobić to ponownie.

Wyciągam w jej stronę rękę, tak jakbym był w stanie ją dotknąć nawet jeśli jest za daleko. To właśnie ten moment, w którym uświadamiam sobie, że jednak coś się zmieniło. Nie tylko wyraz jej zielonych oczach lub jej postawa, która już na samym początku wskazuje na pewną niechęć wobec mnie. Jest to również ta niedostępność, nietykalność,  którą pokazuje mi zachowując między nami odstęp.

''Nemezis.'' Wypowiadam jej imię i sam jestem zaskoczony moim nieprzyjemnie drapiącym głosem, pozostawiającym za sobą smugę wyczerpania. Zdaje się że Moje gardło przy wypowiadaniu słów boli bardziej niż rana postrzałowa, a przy każdym mrugnięciu boję się że z tej słabości nie uda mi się  ponownie otworzyć oczu. 

''Liczyłam na ciebie, Zeke.'' Słysząc jej chłodny głos przeszywa mnie nieprzyjemny dreszcz, pomimo że nigdy nieokazała mi uczucia przyjaźni, to jej głos jeszcze nigdy nie miał tak bardzo głębokiego i gardzącego tonu. To pierwszy raz, kiedy tak naprawdę uświadamiam sobie jak bardzo nasze światy są od siebie odległe i choć od zawsze miała nade mną władzę, to teraz odczuwam to bardziej zauważalnie. 

Uratowała mi wtedy życie, a w zamian nie wzięła tylko marnej resztki mojej duszy która mi wtedy została, ale również obietnicę że dzięki tej grze dostarczę jej wiele innych istnień, by zrównoważyć życie które bez niej bym utracił.

''Nemezis~'' Ponownie wypowiadam jej imię, próbuję wymazać cały ten ból którego pamiętam aż za dobrze. ''Uratuj mnie.'' Po raz kolejny mój wzrok pada na czerwone cyfry które odlicza bomba, kiedy ona całkowicie zrelaksowana podchodzi i przysiada przede mną. Dotyk jej palców na moim policzku powoduje że przez moje ciało przepływa przeraźliwe zimno.

''Tym razem nie ma dla ciebie ratunku.''

Ratunek.

Śmieszne słowo, ale w tym momencie bardzo dla mnie ważne. Nie wierzę że istnieje jakiekolwiek zbawienie dla naszych dusz, po śmierci i tak wszyscy zostaniemy straceni, ale w tej chwili jest ona jedyną osobą od której naprawdę mogę uzyskać wybawienie. Tylko że ona, nie widzi tego w ten sam sposób co ja.

''Zapewnię ci więcej dusz niż kiedykolwiek, tyle ile zapragniesz!'' Mówię chwytając ją za dłoń. ''Oddam ci wszystko tylko nie zostawiaj mnie samego!''

Nawet nie musi mi odpowiadać słowami, bym wiedział co na ten temat myśli. Ta kobieta nie umie odczuwać czegoś takiego jak współczucie i litość, ale może obdarzyć cię spojrzeć i to w taki sposób iż wiesz, że od razu przegrałeś.

''Zanim zawarliśmy umowę, ustanowiłam dla ciebie regułę dotyczącą gry. Zasadę której nie mogłeś złamać, bo inaczej zesłałbyś  na  siebie gniew bogów.'' 

Przed moimi oczami zaczyna robić się czarno, gdy zaczynam rozumieć do czego dąży. Gdy powiedziała że nie ma już dla mnie ratunku, nie miała na myśli tego że ma mnie już po dziurki w nosie i po prostu chce się mnie jak najszybciej pozbyć, powiedziała szczerą i nieodwracalną prawdę. Złamałem jedyną zasadę której miałem przestrzegać, a teraz zapłacę za to własnym życiem.

''Nie możesz na to pozwolić~!'' Z łzami w oczach spoglądam na nią do góry, ale nawet to nie zmiękczy jej kamiennego serca. Zupełnie nieporuszona moim błaganiem, szybkim ruchem wyciąga dłoń z mojej ręki, przecinając przy tym swoimi,  ostrymi jak nóż, paznokciami wewnętrzną powierzchnię skóry mojej dłoni. Z niedowierzaniem potrząsam głową, gdy kobieta zaczyna się ode mnie coraz to bardziej oddalać.

''Nie.'' Szepczę cicho, osłabiony przez zbyt wielką utratę krwi. Próbuję wstać, ale jest to rozpaczliwe posunięcie. W moim ciele nie ma już żadnego czucia wszystko jest odrętwiałe, a zmysły ogłuszone. Jedyne co mogę zrobić to ponownie wyciągnąć w jej kierunku rękę, kiedy bogini stoi na balustradzie i wpatruje się we mnie tymi beznamiętnymi, zielonymi oczętami. 

''Strzelając do tego chłopaka, wmieszałeś się w grę, Zeke. Miałeś stać z boku, a wtrąciłeś się w sprawy innych ludzi. Dla ciebie istnieje już tylko jedno wyjście, a mianowicie śmierć.'' To były jej ostatnie słowa skierowane do mnie zanim znów powiła się na balustradzie.

Ostatnie słowa które było mi dane usłyszeć w moim życiu.

Zamyka oczy, wyciąga ramiona na boki i przewraca się do tyłu wpadając w otchłań głębi pod sobą. Krzyczę i resztkami sił rzucam się do przodu wyciągając ku niej ręce tak jakbym umiał ją chwycić i zatrzymać, ale jest już za późno. Momentalnie mój spanikowany wzrok pada na mały czarny ekranik z czerwonymi cyferkami , dokładnie w tym momencie gdy bomba wydaje z siebie przeraźliwy pisk. 

Sekundomierz pokazuje zero. 

Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz