Eren Pov
Jego rechot staje się głośniejszy. Broń w dłoni leży pewnie.
''Eren.'' Wypowiada moje imię, próbując opanować atak śmiechu. ''Czy naprawdę chcesz mnie zabić?''
Pomimo wszystkiego co wydarzyło się do tej pory, dokładnie wie jaka jest moja odpowiedz. Może i nie jest tym samym Zeke którego znałem kiedyś, ale ma tą samą twarz, w jego żyłach płynie ta sama krew. Czy naprawdę jestem w stanie go zabić? Nienawiść, a zabójstwo to dwie rożne rzeczy.
Nie odpowiadając na jego pytanie biorę Levia za rękę i zaczynam myśleć o moim mieszkaniu, a dokładniej o salonie. Ale bez względu na to jak bardzo się na tym skupiam, nic się nie dzieje.
Zazwyczaj moje pole widzenia zaciera się przed oczami, na kilka sekund widzę totalną ciemność, by po chwili pojawić się w miejscu które sobie dokładnie wyobrażałem. Ale czemu nic się nie dzieje.
''Dlaczego twój wzrok jest taki smutny?'' Niewinnie zapytał mój braciszek. ''Czyżby twoja zdolność przestała działać?''
Czuję na sobie zdziwione spojrzenie Levia, który nerwowo przylgnął do mojego ciała. Ściskam jego drobniutką dłoń jeszcze mocniej. Jak to mogło się stać, skąd on o tym wie, to niemożliwe? Zeke jako twórca gry może wiele, ale niemożliwością jest wywołanie przez niego jakiegokolwiek wpływu na moją umiejętność. Osoba które nam je daje to Nemezis. A więc dlaczego dokładnie wie że mój atut nie funkcjonuje, a co najważniejsze dlaczego nie funkcjonuje?
''Nie mogę znieść tego rozczarowania w twoich oczach, więc ci to wytłumaczę.'' Jego uśmiech staje się szerszy i zanim zaczyna cokolwiek mówić, już wiem że obojętnie co by to było, nie będzie dobrą wiadomością. ''Twoja zdolność reaguje tylko na zagrożenie, które dotyczy ciebie. A w tym momencie nie stanowię dla ciebie zagrożenia, ponieważ moim zamiarem, pomimo wypowiedzianych wcześniejszych słów, nie jest pozbawienie ciebie życia. Chcę tylko by Levi podjął właściwą decyzję.''
Kręcę przecząco głową i już otwieram usta by coś odpowiedzieć, gdy nagle słyszę głos czarnowłosego, który nie odezwał się ani jednym słowem, praktycznie od momentu mojego przybycia tutaj.
''Już ci powiedziałem że nie chcę być częścią tej gry.'' Brunet nie puszcza mojej ręki, gdy staje obok mnie. Najchętniej znów pociągnąłbym go w tyłu by schować go za swoimi plecami.
''To naprawdę niesamowicie słodkie.'' Mówi Zeke przewracając z irytacją oczami. ''Ale nadal nie zmienia faktu, że na zawsze już musicie grać w WOF, a dla ciebie Erenie niestety jestem jedyną szansą, by się stąd wydostać.''
Jego słowa przez chwilę kotłują się w mojej głowie. Wszystko co widzę to tylko ten jego drwiący uśmieszek, którym mnie obdarza. Dobrze wie, że ani Levi, ani ja nie jesteśmy gotowi na to by nadal grać.
''Masz rację mówiąc że jesteś dla mnie jedyną opcja wydostania się z gry, ale mylisz się jeśli chodzi o moje umiejętności braciszku.'' Biorę głęboki oddech kumulując całą swoją siłę, by uspokoić swoją drgającą dłoń. ''Wiesz co staje się z programem, gdy główny serwer padnie?'' Pytam nie oczekując konkretnej reakcji na zadane pytanie, ale jego skamieniała postawa i starach w oczach zastępują mi tą odpowiedz.
''Pliki zostają nieodwracalnie uszkodzone, program się załamuje. A dla tej gry... ty jesteś serwerem, Zeke.''
Wiem, że ból w mojej dłoni jest tylko moim wyobrażeniem, gdy powoli kładę palce na spuście broni, ponownie biorąc głęboki oddech. Nacisnąłem go już do połowy wmawiając sobie że to jedyne co mogę zrobić, to musi być tą dobrą decyzją. To 'coś' co stoi przede mną nie jest już moim bratem, ta osoba ma tą samą twarz, ale to nie on. Niestety zanim zdążyłem nacinać spust do końca, Zeke znów podnosi rękę z pistoletem kierując go w moją stronę.
Wszystko dzieje się jak w zwolnionym tempie. Pomimo szoku od razu naciskam spust do końca i wzdrygam się gdy słyszę dźwięk wystrzału.
Niestety nie tylko z mojego pistoletu, z którego za późno zdałem sobie sprawę.
Wypuszczam broń z dłoni, która głucho odbija się o podłogę, gdy widzę jak Zeke odchyla się w tył, tracąc równowagę. Ogarnia mnie fala nieopanowanych emocji. Po pierwsze odczuwam ulgę, że moje podejrzenie się sprawdziło, to wszystko może się skończyć, ale przede wszystkim to rozdzierające uczucie, gdy nie jesteś pewien, jakie konsekwencje ciągnie za sobą twój wybór.
Nie zauważam jego drwiącego uśmiechu.
Po chwili ta gorąca fala euforii zostaje objęta czymś znacznie silniejszym, a mianowicie burzą uczuć, które spadają na mnie jak maleńkie kropelki deszczu, łączące się w coś ohydnego.
To wytracenie z równowagi, gdy czuję jak dłoń Levia wyślizguje się z mojej ręki i ból w mojej klatce piersiowej gdy, słyszę jak jego bezwładne ciało uderza o podłogę, tak jak przed chwilą moja broń.
Przerażenie które odczuwam, gdy się odwracam i widzę jak krew zabarwia kolor jego szkolnego mundurku, na szkarłatną czerwień.
CZYTASZ
Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵ
Fanfic''Uruchomiłeś grę, której nigdy nie uda ci się wygrać.'' ''I jak mam ją zakończyć?'' ''Nie możesz tego zrobić. Sekunda, w której spróbujesz ją przerwać, będzie twoją ostatnią sekundą. Przyniesie ci to tylko twój własny koniec.'' Levi nigdy nie...