Game sixty

1.1K 160 52
                                    

Levi Pov

Mogłem się cieplej ubrać. Jest mi strasznie zimno, co o tej porze roku nie jest wielką niespodzianką, wiedziałem o tym zanim otwarłem drzwi prowadzące na dach szkoły. Klucz podwędziłem kilka tygodni temu z sekretariatu, ponieważ drzwi po demolce, zostały już naprawione. Potrzebowałem miejsca w którym będę mógł spokojnie sobie porozmyślać i poukładać wszystkie sprawy, a to miejsce nadaje się do tego wprost idealnie. To właśnie tutaj od zawsze kierowałem swoje pierwsze kroki, gdy miałem jakiś problem którego nie potrafiłem rozwiązać lub coś leżało mi na duszy. Nawet jeśli był to dzień taki jak ten, czyli nie odbywały się lekcje. Uwierzcie mi że po wczorajszym dniu i zaistniałym incydencie, mam wystarczająco dużo rzeczy do przemyślenia.

Po pierwsze to co powiedział mi Eren, że już nigdy się nie podda, nawet jeśli ja już zrobiłem to dawno i straciłem całkowitą nadzieję na jakikolwiek związek z nim. Nawet tylko wspomnienie jego słów sprawia że na moim ciele pawia się gęsia skórka , ponieważ wystarczy tylko sobie przypomnieć jego głos i wyraz jego oczu, a ogarnia mnie takie dziwne uczucie. Moje serca zaczyna bić jak wściekłe, tak jak wczoraj gdy położył moją dłoń na swojej klatki piersiowej.

To bardzo dziwne uczucie, niepokojące i miłe w tym samym czasie, ale powoduje także niewyobrażalny ból. Eren powiedział że jego serce bije jak oszalałe ponieważ mnie kocha , to wypowiedz w którą nie chce mi się za bardzo wierzyć, a raczej nie dopuszczam takiej możliwości. Bo wtedy oznaczałoby to że czuję do niego to samo, ponieważ moje serce bije w taki sam sposób. Pomimo tego co mi zrobił, nie potrafię go nienawidzić a to sprawia iż  moja złość wobec siebie rośnie.

''Nad czym tak gorączkowo rozmyślasz?''

Wybity z rytmu szybko się obracam i robię jeden krok w tył, gdy widzę Erena tuż za sobą. Prawie z impetem upadłbym na tyłek i nawet uderzył głową o barierkę, gdyby zielonooki nie chwycił mnie w tali, mocno przyciągając do siebie. Osoba, o której tak intensywnie rozmyślam i tym samym nie chcę jej widzieć, pojawia się tutaj po prostu musi być złym zbiegiem okoliczności, albo spełnia obietnicę o której mi wczoraj powiedział.

Oparłem swoje dłonie na jego klatce piersiowej i mocno się od niego odepchnąłem, by z powrotem wprowadzić między nas dystans. Rzucam w niego moje wściekłe spojrzenie i liczę na to że przez te parę sekund które spędziliśmy tak bardzo blisko siebie, szatyn nie zorientował się jak szybko bije moje serce. ''Co tutaj robisz?'' Pytam się podnosząc brwi w górę. ''A tak w ogóle to skąd do cholery wiesz że tu jestem?'' 

Wzrusza tylko ramionami i ignoruje mój wybuch złości tak jakby nie było to niczym wielkim. ''Wystarczyło wejść tylko na kilka minut pod prysznic, a ty już wykorzystałeś okazję by zwiać. Szukałem cię, chciałem wiedzieć jak się czujesz. Armin zlokalizował twoje miejsce pobytu.''

Armin obiecał mi że nie powie nic Erenowi, wiedział że potrzebuję chwilę spokoju i czas dla siebie. Po porostu musiał podkraść telefon blondynowi i sam zobaczyć gdzie aktualnie się znajduję. Zirytowany krzyżuję ręce na piersi i przewracam oczami. ''To się nazywa stalking i jest karalne.''

''W głębi duszy chcesz bym za tobą łaził.'' 

''Ja nie chcę cię widzieć, to jest powód dla którego w ogóle uciekłem.'' Odwracam się, chcąc przejście obok niego. Jeśli za pierwszym razem moja ucieczka nie dała mu do zrozumienia, że nie mam ochoty z nim gadać to może teraz, jak sobie pójdę , to w końcu zrozumie moją niechęć przebywania w jego otoczeniu, ale jednak do tego momentu nie dochodzi.  

Nawet nie mam szansy go ominąć, ponieważ szatyn chwyta mnie mocno za nadgarstek i pociąga w tył, znów stoję przed nim. Krótki moment zaskoczenia, spowodowany przez jego akcję, szybko mija a ja próbuję wyrwać się z jego uścisku. Ale on trzyma mnie jeszcze mocniej i przyciąga moje ciało jeszcze bliżej siebie. Tak blisko, że praktycznie końcówki naszych nosów mogłyby się z sobą, z łatwością stykać.

''Powiedz to jeszcze raz.'' Jego głos jest tak poważny, przez sekundę naprawdę nie jestem w stanie się poruszyć. ''Powiedz że mam zostawić cię w spokoju, ale tym razem  popatrz prosto w moje oczy.''

Trochę zaskoczony nową zmianą akcji, patrzę na niego przez chwilę nawet nie mrugając oczami. Nie powinno go tutaj w ogóle być, chciałem od niego odpocząć, ale nawet gdy go nie widzę, on cały czas pojawia się w moich myślach. Nie umiem się od niego uwolnić, a więc może to jest moją szansą?Tylko te kilka wypowiedzianych słów i może zostawi mnie w końcu w spokoju, już na zawsze.

Prostuję swoją postawę, dłonie zaciskam w pięści i patrzę ostrym wzrokiem prosto w jego oczy, z tak wielką pogardą na ile udaje mi się jej nagromadzić. ''Nienawidzę. Cię. Eren.'' Wyrywam swój nadgarstek z jego ręki, w momencie w którym szatyn luzuje uścisk. Sam nie wiem jak nazwać to  mieszane uczucie, które właśnie teraz mną targa i choć właściwie chciałem by zostawił mnie w spokoju, noszę  w sobie pustkę , a to tylko przez to że nie czuję już jego dotyku na mojej skórze.

''Kłamca.'' Odpowiada posyłając mi zawadiacki uśmieszek, patrząc na mnie tak jakby właśnie wygrał w totolotka. 

''Co znowu?'' Zdezorientowany i oszołomiony jego zachowaniem, odwracam wzrok, wpatrując  się w podłogę.

''Powtórz to.''

Nie mogę uwierzyć że on to robi, tak jakby uważał mnie za totalnego idiotę. Ale jeśli chce usłyszeć to jeszcze raz to proszę bardzo. Mogę mu to powtórzy tyle razy aż moje wypowiedziane słowa, będą w nocy odbijać się echem po jego głowie. ''Nienawidzę cię Eren.'' Odpowiadam ponownie tym razem głośniej i bardziej gorzko, ale on śmiejąc się kręci tylko głową.

''To dlaczego brzmi to tak, jakbyś mówił mi że mnie kochasz?''

Wzdycham zdenerwowany. ''Bo jesteś kompletnym debilem, który rozumie wszystko tak jak mu bardziej pasuje.'' Tym razem, kierując się w stronę drzwi, zamierzam ominąć go robiąc większy łuk, by znów mnie nie zatrzymał.

''Levi?''

''Co?'' Odwracam się w jego stronę, po chwili żałując że go nie zignorowałem i od razu nie wszedłem przez te cholerne drzwi do budynku szkoły, ponieważ zielonooki znów zerka na mnie z tym swoim zadziornym uśmiechem na twarzy, co jak zwykle nie wróży dla mnie nic dobrego. 

''Cieszę się, że mnie nienawidzisz.'' Uśmieszek w jednej sekundzie przekształca się w prawdziwy, szczery uśmiech który podkreśla jego słowa. Jest delikatny i to mnie w tej chwili tak bardzo dezorientuje.

''Jesteś nienormalny?! Jak z tego można się tak bardzo cieszyć?''

''Jak już mnie nienawidzisz, to nienawidź mnie za to.'' Jego słowa nie dochodzą do mnie wystarczająco szybko, nawet nie rozumiem co mają oznaczać, gdy chłopak pokonuje niewielką odległość między nami.

Ostrożnie kładzie dłonie na moich policzkach, jego ruchy są takie płynne, nawet nie mam czasu na to by się odsunąć lub go od siebie odepchnąć. Po prostu pochyla się w moją stronę, zamyka oczy i łączy nasze usta w pocałunku. 

Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz