Levi Pov
Powoli otwieram oczy, wracając do rzeczywistości. Pierwsze co rzuca mi się w oczy to białe ściany i szpitalne łóżko. Spodziewałem się bólu, ale nie czuję nic. Moje całe ciało jest odrętwiałe, więc biorę pod uwagę dwie opcje, albo środki przeciwbólowe jeszcze działają, albo mój mózg jeszcze nie zauważył, że wcale nie umarłem. Mnie jak najbardziej odpowiada pozostanie właśnie w takim stanie spoczynku, ponieważ obawiam się że wszystko zacznie strasznie boleć , kiedy obudzę się całkowicie.
Po chwili dochodzą do mnie głosy osób, a obraz przed oczami staje się bardziej wyrazisty. Kolejną rzeczą na której zawieszam swój wzrok, to ciemne oczy małego chłopca, który siedzi obok mojego łóżka, opierając się łokciami o jego kant. Patrzy na mnie tak jakbym był jakimiś eksponatem na wystawie.
Odwzajemniam jego zaciekawiony wzrok. Może to nie jest rzeczywistość i jednak kopnąłem w kalendarz, a to jest moje drugie życie, ponieważ nie znam tego dzieciaka i nigdy wcześniej go nie widziałem.
Próbuję się poruszyć, niestety po chwili, czuję jak ból powoli powraca do wszystkich kończyn mojego ciała.
Chłopczyk wyciąga do mnie swoją małą rączkę i umieszcza ją na środku maski tlenowej, którą zauważyłem dopiero teraz. Jestem podłączony do kilku monitorów, a w moją lewą rękę jest wbity wenflon do którego podpięta jest kroplówka, która za chwilę będzie się kończyć.
Chłopak przesuwa maskę w dół za co jestem mu bardzo wdzięczny, ponieważ było mi w niej strasznie niewygodnie. Po sekundzie ktoś jeszcze wpycha się w moje pole widzenia. Do teraz w ogóle nie zauważyłem drugiej osoby, która trzyma chłopczyka na kolanach, może być to spowodowane tym iż do tej pory byłem zajęty czymś innym, a mianowicie rozmyślaniem nad moją egzystencją. Niestety krótka nadzieja że może być to Eren, po kilku sekundach pryska jak mydlana bańka.
''Levi?'' Osoba ta zdejmuje dziecko z swoich kolan, spoglądając na mnie z zmartwieniem i zaskoczeniem na twarzy. ''Levi słyszysz mnie? Wszystko w porządku?''
Opierając się rekami z prawej i lewej strony łóżka, próbuję usiąść. I chociaż każdy, nawet najmniejszy ruch, z mojej strony potwornie boli, zauważam jak bardzo jestem szczęśliwy że mogę znów coś poczuć. Blondyn natychmiast nachyla się nade mną chcąc mi pomóc, ale ja kiwam tylko przecząco głową. Teraz już znam odpowiedz na pytanie kim jest ta osoba.
Armin.
I chociaż bardzo się ciesze że to on siedzi obok mojego łóżka, o wiele lepiej byłoby gdyby był przy mnie ktoś inny.
''Gdzie jest Eren?'' Pytam zaciskając moje drżące dłonie w pięści. Próbuję sam się uspokoić, biorę głęboki oddech i próbując zatuszować wszystkie myśli które pojawiły się zanim straciłem przytomność, ale jednej nie umie wytępić ich z umysłu, obraz Erena zanim trafiła mnie kula, wystrzelona z pistoletu Zeke.
Ta niepewność która doprowadza mnie do szału. To że żyję nie jest dla mnie w tym momencie istotne. Wszystko co mnie interesuje to, to co stało się z Erenem, wiedza że nic mu nie jest i nadzieja że już niedługo go zobaczę.
''Nie musisz tak na mnie patrzeć, nie bój się, z nim wszystko w porządku.'' Kładzie swoją dłoń na mojej, a mały chłopiec bez zastanowienia robi to samo tak jakby było to jak najbardziej naturalnie oczywiste. Ciepło tych dwojga i przyjazny uśmiech dodają mi sił, ale jeszcze bardziej robią to słowa wypowiedziane przez Armina. Nic mu się nie stało, ta wiadomość ściąga z moich bark większą część zmartwień i częściowo odwraca uwagę od bólu.
Wpatruję się w malca, który w żaden sposób nie przypomina mi nikogo znajomego. Jego włosy są czarne, a oczy ciemnobrązowe niemożna zaprzeczyć temu, że jest bardzo ładnym dzieckiem, które na pewno wyrośnie na bardzo przystojnego mężczyznę, ale nie mam pojęcia kto to jest i dlaczego tak intensywnie się we mnie wpatruje.
''Armin.'' Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo szorstki jest mój głos. Samo mówienie sprawia mi ból. Kiwnięciem głowy wskazuję dzieciaka i pomimo tego że słowa kieruję do blondyna, patrze na nieznajomego malca. ''Kim jest ten chłopiec?''
Nie jestem dobry w oszacowaniu, ale nie dałbym temu małemu nic więcej niż pięć lat. A do tego dziecko w pokoju pacjenta z raną postrzałową, nie wydaje się wam zbyt dziwne? Do tego chłopak ponownie wdrapuje się na kolana Armina i z uśmiechem na twarzy chwyta mnie za dłoń.
''Czy to prawda że zostałeś zraniony gdy przeciwstawiłeś się złemu człowiekowi?'' Jego źrenice staja się coraz to większe, a jego słowa dopiero teraz pozwalają mi zrozumieć skąd wzięła się ta fascynacja moją osobą.
''Co ty mu naopowiadałeś?'' Pytam, ale Armin nawet nie zdążył otworzyć ust, a chłopiec odpowiedział za niego. ''Tata powiedział że te historie nie są dla małych mężczyzn, ale wujek Eren mi opowiedział.''
Jeszcze bardziej zdezorientowany niż poprzednio wpatruję się w Armina próbując poukładać te wszystkie nowe informacje, ale mój mózg zaczyna już prawie wariować. ''On nazwał ciebie tatą? A Erena wujkiem?'' Do głowy wpadają mi rożne domysły, ale żaden z nich, w żaden sposób nie ma najmniejszego sensu. ''Cholera to jak długo byłem nieprzytomny?!''
''Dwa dni.'' Mów Armin tak jakby w ogóle nie zrozumiał mojego zamieszania, tak jakby moje pytania były głupie a odpowiedzi na nie oczywiste.
''Więc możesz mi łaskawie wytłumaczyć, jak w przeciągu ostatnich dwóch dni zostałeś ojcem?!''
Wesoły uśmiech nie znika z twarzyczki chłopca ani na sekundę i choć jest to bardzo uroczy widok, nadal mnie dezorientuje.
Blondyn zaczyna się głośno śmiać. Chwyta chłopczyka w pasie i znów wciąga go na swoje kolana.
''Jean i ja już od dawna jesteśmy parą, papiery adopcyjne załatwialiśmy już od dwóch lat a wczoraj mogliśmy oficjalnie zabrać naszego maluszka do domu.'' Bierze do ręki dłoń chłopczyka i delikatnie zaciska na niej palce. To taki chwytający za serce moment i nie mogę przestać myśleć o tym, jakby to było, gdyby Eren i ja mieliśmy dziecko.
''Gdzie on teraz jest?'' Pytam i znów spoglądam na dwójkę siedzącą obok mnie. Mały znów posyła mi zadziorny uśmiech tak jakby dokładnie wiedział o kogo mi chodzi i pokazuje palcem wskazującym malutkiej dłoń, sufit.
''Pojechał windą na ostatnie piętro by zaczerpnąć świeżego powietrza. Fajny taras tam mają.'' Odpowiedział niebieskooki.
Odwzajemniam uśmiech małego chłopczyka, po chwili zaczynam delikatnie gładzić kciukiem grzbiet malutkiej rączki, która nadal trzyma te moją w uścisku. ''Zasadniczo ułatwiłeś mi moje przebudzenie, zdejmując to plastikowe coś z mojej twarzy, dziękuje ci za to. Jak on ma na imię?''
Ostatnie pytanie kieruję do Armina, który obejmuje malca tak jakby był on dla niego najcenniejszą osobą na świecie i prawdopodobnie też tak jest. Odgarnia mu włoski z twarzy i całuje tył jego główki, mówiąc mi z uśmiechem. ''Nazywa się Alex.''
CZYTASZ
Virtual Reality ᴱᴿᴱᴿᴵ
Fanfic''Uruchomiłeś grę, której nigdy nie uda ci się wygrać.'' ''I jak mam ją zakończyć?'' ''Nie możesz tego zrobić. Sekunda, w której spróbujesz ją przerwać, będzie twoją ostatnią sekundą. Przyniesie ci to tylko twój własny koniec.'' Levi nigdy nie...