Mroczna czeluść otwierająca się po jednej stronie ścieżki sprawiała, że Sul ledwo oddychała z napięcia. Elfka postanowiła zarządzić postój, kiedy tylko natrafią większy fragment płaskiej, poziomej powierzchni. Valta, idąca przodem orzammarska Rzeźbiarka, też była niespokojna. Zarówno ona jak i Renn – dowódca Legionu Umarłych, zazwyczaj zachowywali się na głębokich ścieżkach całkiem naturalnie. Za to Sul źle się czuła wędrując mrocznymi korytarzami zrujnowanych thaigów. Nie chodziło tylko o ciemność, świadomość olbrzymiej masy skał nad głową, ani nawet o ciągłą obecność mrocznych pomiotów. Nie, to było coś więcej... coś nieokreślonego, nie żywego, w sensie, jaki znała ze świata na powierzchni, czy nawet z Pustki, ani nawet nieożywionego, jak sama skała i metal. Coś innego... większego, starszego, potężniejszego. Valta mówiła, że to Kamień, ale ani nie chciała, ani nie potrafiła wytłumaczyć istotom z powierzchni, czym ów Kamień jest.
Z kontekstu różnych opowieści oraz rozmów, Sul wywnioskowała, że Kamień jest istotą lub zjawiskiem czczonym przez krasnoludy. Kto wie – może nawet była żywa?
*****
Wyruszyli w tę podróż w dziewięcioro: Sul, Kassandra, Byk, Blackwall, Sera, Cole, Varrik, Dorian i Ena. Na miejscu miał już czekać odpowiednio wyposażony oddział Inkwizycji. Izabela towarzyszyła im tylko do Wybrzeża Sztormów, bo w porcie w Ustach Daerwina stał jej okręt. Z kolei Madame de Fer udawała się do Val Royeaux, by podjąć próby organizacji tego, co pozostało z orlesiańskich Kręgów, zanim nowa Boska rozpocznie swoje reformy.
Dobrze poinformowana, obeznana z polityką zarówno Cesarstwa jak i Zakonu Vivienne, niewątpliwie spodziewała się, że Leliana może zostać nową Boską. Mimo to, nie kryła rozczarowania, że Wielkie Kapłanki nie zdecydowały się na Kassandrę. Sama Poszukiwaczka przyjęła tą wiadomość ze stoickim spokojem, traktując taki obrót sprawy jak wolę Stwórcy. Szczerze pogratulowała Lelianie i obiecała swoją pomoc w razie potrzeby. W rozmowie z Inkwizytorką wyznała, że właściwie odczuwa ulgę i postanowiła skupić się na przebudowie Zakonu Poszukiwaczy Prawdy, a przede wszystkim – na odszukaniu jego żyjących członków.
Varrik początkowo pokpiwał lekko z dobrego humoru Kassandry, lecz Sul miała wrażenie, że robi to raczej odruchowo. Nie wiedzieć czemu pomyślała, że krasnolud maskuje żartami odczuwaną w głębi duszy ulgę.
Teraz, gdy Izabela wyrwała ją z rozpaczy, Inkwizytorka zaczęła zwracać baczniejszą uwagę na to, co dzieje się wewnątrz drużyny. A działo się sporo...
Sera i Ena chyba znów doszły do porozumienia. Jasnowłosa łotrzyca nie wyzbyła się co prawda lęku przed magią, ale najwyraźniej uczucie do młodej Dalijki przeważyło nad obawami, bo obie elfki rzadko się rozstawały. Sera nawet odważyła się na rozmowę z Sul.
Tego dnia wyruszyli z Podniebnej Twierdzy, odpowiadając na prośbę Orzammaru. Zbliżał się wieczór. Zjechali już z górskiej przełęczy i podążali doliną, której dnem sączył się strumień. Wkrótce mieli dotrzeć do sporego zagajnika otaczającego płaską polanę, często wybieraną przez podróżnych na miejsce postoju. Część członków drużyny pojechała przodem. Sera, która zazwyczaj pierwsza popędzała konia do galopu, tym razem została. Jechała dłuższą chwilę obok Sul. Starszą elfkę zaintrygowało tak nietypowe zachowanie dziewczyny, no i przedłużające się milczenie.
– Tak, Sero? – Postanowiła nieco pomóc łotrzycy.
– No, bo widzisz... ty chyba nie masz nic przeciwko...? – wybuchła tamta nagle. Rzuciła Sul szybkie, badawcze spojrzenie i znów umilkła, wyraźnie speszona. To było bardzo nietypowe zachowanie.
– Sero?
– No, że ja i Ena... No bo nic nie mówiłaś!
– Da'len, jak mogłabym mieć coś przeciwko? – Sul uśmiechnęła się uspokajająco. – Pasujecie do siebie. No i chyba dobrze wam razem, prawda?
CZYTASZ
VIR SHIVA - DROGA OBOWIĄZKU [DRAGON AGE]
FanfictionNie ma odpoczynku dla tych, co pilnują spokoju innych. Inkwizycja w ciągu dwóch lat urosła do rangi potęgi, z którą muszą się liczyć wszyscy. Cesarzowa Celene zawdzięcza jej zachowanie władzy, Imperium Tevinter - posprzątanie bałaganu po Koryfeuszu...