– Czy ktoś wie, gdzie jesteśmy? – spytała Izabela, kiedy wreszcie, po wielu dniach wędrówki podziemnymi korytarzami i jaskiniami, opuścili Głębokie Ścieżki.
– Zgaduję, że gdzieś pomiędzy Ostwick i Markham – zawyrokował Anders, rozglądając się uważnie.
Słońce właśnie znikało za górami, które mieli za plecami. W jego gasnących promieniach dostrzegli żyzną równinę pokrytą przyjemną dla oka kompozycją pól uprawnych, sadów i zagajników. Gdzieniegdzie widać też było ludzkie siedziby.
– Trakt do Hercinii. – Fenris wskazał wyraźną kreskę gościńca, potwierdzając tym samym słowa apostaty.
– Przy traktach są gospody... – z nadzieją zauważył Varrik.
– Dziś zostaniemy tutaj – zarządziła Sul. – Trzeba się trochę oporządzić zanim wejdziemy między ludzi.
Popatrzyli na siebie uważnie. W mdłym świetle lub ciemności Głębokich Ścieżek brud i zaniedbanie nie rzucały się tak bardzo w oczy. Teraz, pomimo nadchodzącego zmroku, w pełni uświadomili sobie, że bardziej przypominają pomioty niż żywe istoty.
– Trzeba znaleźć jakiś strumień...
– Może by coś upolować?
– Poszukam drewna na ognisko...
Sul została sama. Ona nie miała zamiaru robić nic. Konieczność ciągłego skupienia dała jej się mocno we znaki. Prawie nie sypiała na Głębokich Ścieżkach. Nie potrafiła się odprężyć ani w obecności Fenrisa, ani Andersa. Może teraz, gdy inni przejmą na siebie ciężar znajdowania drogi, zdoła odpocząć.
Znaleźli niewielką polankę ściśle osłoniętą drzewami i wkrótce nad ogniem piekł się młody jelonek. Sul i Izabela poszły się wykąpać w pobliskim leśnym jeziorku.
– Woda jest wciąż ciepła – mruczała piratka, zanurzając się po szyję.
Elfka poszła w jej ślady. Długo i starannie zmywały pamiątki po przebytych Ścieżkach ze skóry i włosów.
– Dlaczego nie chciałaś rozmawiać z Andersem o tym, co się stało? – spytała wreszcie Rivanka, gdy nie zostało im już nic innego niż leżeć i odpoczywać.
Po tym, jak krasnoludzcy inżynierowie przebili wejście do zrujnowanej kopalni, Łowczyni zajęła się leczeniem rannych, jednocześnie nakazując Varrikowi, by dyskretnie wydostali Andersa i korzystając z zamieszania zniknęli na Głębokich Ścieżkach. Kiedy do nich dołączyła, popędzała towarzyszy, pozwalając na odpoczynek dopiero, gdy słaniali się ze zmęczenia. Nie mieli już wtedy siły i ochoty na rozmowy.
– Ja wiem, co się stało – odparła elfka. Nie zdążyła dodać nic więcej, bo na brzegu jeziorka znienacka pojawił się Cole.
– Nie mogę ich uspokoić! Tak jasno i głośno! – Chłopak był bardzo wzburzony.
– Wiedziałam, że nie można ich zostawić samych! – fuknęła Sul, wyskakując z wody. Pobiegła wprost do obozu, nie zważając na wołanie Izabeli.
Po środku polanki Fenris i Anders walczyli zaciekle, okładając się pięściami i połyskując niebieskawo. Trudno było stwierdzić, czy któryś wygrywa, bo pomiędzy nich dostał się Varrik usiłujący rozdzielić zwaśnionych.
– Dosyć! – krzyknęła elfka, stając w pewnej odległości.
Pieśń, jaka popłynęła z jej ust, nie była ani cicha, ani łagodna. Varrik, uciekając spomiędzy skłóconych, uświadomił sobie, że kiedyś już słyszał podobną. Po chwili wojownik i mag odskoczyli od siebie z krzykiem. Obydwaj upadli na ziemię, wijąc się z bólu.
CZYTASZ
VIR SHIVA - DROGA OBOWIĄZKU [DRAGON AGE]
FanfictionNie ma odpoczynku dla tych, co pilnują spokoju innych. Inkwizycja w ciągu dwóch lat urosła do rangi potęgi, z którą muszą się liczyć wszyscy. Cesarzowa Celene zawdzięcza jej zachowanie władzy, Imperium Tevinter - posprzątanie bałaganu po Koryfeuszu...