Rozdział 15. Rubież Razikale

38 4 0
                                    


Colette zdążyła zajść całkiem daleko, zanim dopadły ją kłopoty. Znaleźli dziewczynę aż na bagnie Kulsdotten. Przegrywała właśnie nierówną, zaciętą walkę z szukaczami. Oczywiście Żelazny Byk, nieustraszony obrońca pokrzywdzonych dziewic (lub równie częsty ich „krzywdziciel"), rzucił się na pomoc.

– Więc to ty jesteś asystentką Profesora Kenrica? – spytała Sul, kiedy po walce przyprowadzono do niej zdyszaną, spoconą, młodą elfkę.

– A co?! Nie wyglądam?! – odezwała się dziewczyna buńczucznie. – Że jak elfka, to nadaje się tylko na służącą?!

Kassandra syknęła zdumiona, urażona taką postawą nieznajomej, której przed chwilą uratowali życie. Jeden ze zwiadowców chciał zbesztać Colette, ale Łowczyni powstrzymała go jednym spojrzeniem. Patrzyła bez słowa na czerwoną twarz, podarte ubranie i zadrapania na ramionach studentki. Im dłużej trwała cisza, tym niżej pochylała głowę dziewczyna.

– Przepraszam – wyrzuciła w końcu z siebie, nie mogąc znieść napięcia. – Uratowaliście mnie, wiem, ale ja... nie spodziewałam się...

W końcu wybuchnęła płaczem i opadła na kolana, zakrywając twarz dłońmi.

– Zostawcie nas! – rozkazała Inkwizytorka i jej towarzysze szybko rozproszyli się, by zbadać okolicę. – Już dobrze, da'len. Wyrzuć to z siebie. Niewiele ci brakowało do śmierci. – Uklękła obok dziewczyny i objęła ją, pozwalając się wypłakać na własnym ramieniu.

– Jesteś Inkwizytorką. To naprawdę ty, Dalijka... – Colette już się uspokajała, i szukała czegoś, czym mogłaby zająć myśli.

– To naprawdę ja – potwierdziła Łowczyni, pomagając się podnieść tamtej i rozglądając za resztą drużyny. – Pójdziesz z nami. Niedługo zrobi się ciemno, musimy rozbić obóz, ale nie na tym bagnie – dodała, marszcząc nos. Intensywny fetor gnijących roślin mieszał się z charakterystyczną, piżmową wonią krwi szukacza.

– Inkwizytorko! – Jeden ze zwiadowców wyszedł zza olbrzymiego, pochyłego pnia i przywoływał je ruchem ręki. – Magowie znaleźli coś niepokojącego – wyjaśnił, kiedy podbiegły.

Korony gigantycznych drzew przesłaniały niebo nad rozpadliną, której dno pokryło bagno Kulsdotten. Z tego powodu panował tu wieczny półmrok, rozświetlany gdzieniegdzie lśnieniem porostów i bagiennych grzybów. Mimo wszystko, wyczulony elfi wzrok rozróżniał bogate barwy wybujałej roślinności pokrywającej każdy skrawek gleby, a nawet pni drzew. Ciężkie, wilgotne powietrze wypełniał aromat kwiatów, gnijących liści i stojącej wody. Tysiące owadów wydawało z siebie niezliczone dźwięki, uwijając się w swoich owadzich sprawach i całkowicie ignorując obecność innych istot.

Znalezisko rzeczywiście było niepokojące – ludzka czaszka zamknięta w piramidalnej klatce z gałązek. Dodatek pewnych ziół sprawiał, że po plecach Sul przebiegł zimny dreszcz.

– To jakaś prymitywna magia – uznał Dorian, ale Anders pokręcił głową, krzywiąc usta.

– Wcale nie taka prymitywna – zaprzeczył apostata. – To tylko miejscowa forma sprawia takie wrażenie, ale czar jest raczej wyrafinowany. Na dodatek ten felandaris...

– To awarska magia – podsumowała Łowczyni. Jej również znalezisko bardzo się nie podobało. – Krwawa magia. Myślę, że może ich być więcej. Dokładnie przeszukajcie okolicę, ale starajcie się tego nie dotykać bezpośrednio, po prostu odetnijcie rzemień, na którym wisi.

Zdążyli znaleźć trzy artefakty, zanim zaatakowały ich Szczęki Hakkona.

– Przynajmniej wiemy, komu pokrzyżowaliśmy plany – podsumował Byk, wycierając po walce zakrwawione ostrze olbrzymiego topora. – Byli bardzo wkurzeni.

VIR SHIVA - DROGA OBOWIĄZKU [DRAGON AGE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz