Rozdział 12. Valence

50 6 0
                                    


Świątynia w Valence pogrążona była w ciszy i półmroku. Jedynie przy ołtarzu paliły się wonne lampy oliwne. Siostra Leliana, od kilku miesięcy nazywana przez wiernych Boską Wiktorią, pogrążyła się w medytacji, siedząc nieruchomo na jednej z prostych, ustawionych rzędem ławek.

– Wybacz, Wasza Świątobliwość, że zakłócam twój spokój.

Inkwizytorka wysunęła się zza marmurowej kolumny podtrzymującej rzeźbiony sufit i przysiadła na drugim końcu tej samej ławki, na której spoczywała kapłanka.

– Dlaczego więc spotykamy się w tajemnicy? I to na dodatek właśnie tutaj? – spytała Leliana, wysoko unosząc brew na widok elfki.

– Spotykamy się tutaj, bo nie dopuszczono nas do ciebie, kiedy poprosiliśmy o oficjalną audiencję – wyjaśniła Łowczyni.

– Czyżby ktoś pokazywał Inkwizycji miejsce w szeregu? – Brwi Słowik zmarszczyły się lekko.

– Małe pieski najgłośniej szczekają. Inkwizycja zapewne uraziła wiele „osobistości", stąd pragnienie odwetu. – Elfka wzruszyła ramionami, wcale nie przejęta brakiem przychylności wśród zakonnej „arystokracji". – Właściwie jest mi to na rękę. Nie chcę, by ktoś pomyślał, że mamy specjalne przywileje u Boskiej.

– Doprawdy? – Leliana znów uniosła brew.

– Tak, Wasz Świątobliwość. Mam przeczucie, że w niedalekiej przyszłości możesz nie być z nas zadowolona.

– Och, dlaczego?

– Ponieważ prawdopodobnie nasze stosunki z Imperium Tevinter zostaną nieco nadszarpnięte. Nie oficjalnie, ma się rozumieć, bardzo... dyskretnie raczej, jednak kiedy się dowiedzą...

– A niechybnie dowiedzą się – wtrąciła Słowik z lekkim uśmiechem.

– ...ty pozostaniesz poza wszelkim podejrzeniem.

– A jaki będzie powód... nieporozumienia z Imperium? – zainteresowała się Leliana.

– Pewne... utrudnienia w handlu niewolnikami. Zaginione karawany, martwi handlarze, milknące kontakty... takie tam... Sama wiesz, że to niepewny biznes, nieszczęścia się zdarzają. – Sul zakończyła wywód, rozkładając ramiona w geście bezradności.

– Niepewny, lecz dochodowy. Wiele rodów jest zaangażowanych, jak wiemy nie tylko w Imperium. – Wesołość zniknęła z twarzy kapłanki. Sprawa była poważna.

– Dlatego Boska Wiktoria nie może być w żaden sposób łączona z tą sprawą. Jeśli już, to Inkwizycja, jako niesubordynowany twór.

– Niesubordynowany... hm... Inkwizycja nie podlega Boskiej – zauważyła Leliana.

– Inkwizycja nie podlega nikomu – odparła Sul. – I tak długo, jak ja będę nią kierować, tak pozostanie. Lecz Wasza Świątobliwość nie musi się z tym zgadzać.

– Więc co powinna zrobić Nasza Świątobliwość? – spytała rudowłosa z przekąsem.

– W stosownym momencie zażądać zwierzchnictwa nad organizacją.

– Załóżmy, że to zrobię... – Leliana patrzyła uważnie na elfkę – jaka będzie odpowiedź Inkwizytorki?

– Oczywiście odmowna. A potem przez kilka miesięcy będziemy sobie słać korespondencję, spotykać się, wieść długie, jałowe dysputy, gniewać się na siebie i przepraszać...

– A w tym czasie karawany łowców niewolników będą ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach – dokończyła Słowik.

– Wiedziałam, że się zgodzisz! – Elfka roześmiała się głośno.

VIR SHIVA - DROGA OBOWIĄZKU [DRAGON AGE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz