Epilog

56 3 0
                                    


– Czemu jesteś taka skwaszona, moja panno? – zwróciła się Kassandra do siedzącej przy stole Fenansal.

Dziewczynka była wyraźnie naburmuszona i rzucała gniewne spojrzenia spod zmarszczonych brewek. Jej oczy miały przedziwną barwę przenikającej się zieleni i błękitu.

– Mamae powiedziała, że nie mogę mieć kotka! Powiedziała, że mam ciebie słuchać, bo jesteś mądra i dlatego, że mnie kochasz! A ja tak bardzo chciałam mieć kotka! – zakończyła z buntowniczym wyrazem twarzy. Efekt był komiczny u trzylatki i Kassandra roześmiałaby się, gdyby nie słowa dziewczynki, które zmroziły jej serce. Rzuciła przerażone spojrzenie Varrikowi i pozwoliła czym prędzej odejść małej od stołu skoro i tak nie je śniadania.

– Ona coraz częściej mówi o matce – rzuciła pod adresem krasnoluda, kiedy dziecko poszło się bawić w ogrodzie. – Co to znaczy? Wciąż powtarza, że z nią rozmawiała. Zaczynam się zastanawiać, czy nie prosić Vivienne o pomoc.

– Jeśli już, to raczej Andersa – odparł łotrzyk.

Poszukiwaczka tylko prychnęła, pomimo upływu lat wciąż nie wybaczyła apostacie.

– Nie pozwolę mu się zbliżyć do małej...

– Daj spokój, Kassandro – poprosił Varrik ujmując jej dłoń. – Wiesz, że nic jej nie zrobi. Przecież to on przywitał ją na tym świecie.

– I pozwolił umrzeć jej matce – gniewnie odparła wojowniczka, wyrywając dłoń.

– Ratował małą. Sul tego chciała, nie podziękowałaby nam, gdybyśmy wybrali ją przed dzieckiem.

Przez chwilę milczeli. Obydwoje przypominali sobie te straszne chwile sprzed trzech lat. Pośpiech, krew, rozpacz...

– Kass... – Varrik ponownie ujął dłoń Poszukiwaczki, stanowczo nie pozwalając jej się uwolnić – nigdy tak naprawdę nie rozmawialiśmy o tamtych wydarzeniach.

– A co jeszcze możemy powiedzieć? Fenansal przeżyła, jej matka nie.

Kassandra zacisnęła usta, rzucając gniewne spojrzenia na swojego towarzysza.

– Wiesz... to się wydaje oczywiste... ale takie nie jest – powiedział powoli, jakby nie do końca chciał się dzielić przemyśleniami, a może sam nie był pewien.

Otworzyła usta, by mu odpowiedzieć, ale po chwili zamknęła je bez słowa. Było coś w jego poważnym spojrzeniu, w wyrazie zaciśniętych ust, co kazało przemyśleć słowa łotrzyka.

– Nigdy nie znaleźliśmy ciała – kontynuował Varrik.

– To Cole ją zabrał, przecież nie pojawił się od tamtej pory – potrząsnęła głową. – Nie wiemy czemu to zrobił, ale sama słyszałam, jak obiecał, że jej nie zostawi.

– Cole ją zabrał – zgodził się krasnolud – zabrał ze sobą. Powiedział kiedyś, że może wrócić w każdej chwili, bo jest lekki i łatwo się prześliźnie.

– Wrócić? – Kobieta była wyraźnie zdezorientowana.

– Do Pustki.

– To szaleństwo! – Kassandra zerwała się z miejsca i zaczęła krążyć nerwowo wokół stołu. – To przecież niemożliwe!

– Dobrze wiesz, właśnie TY dobrze wiesz, że była już częściowo po drugiej stronie. Zwłaszcza kiedy ON odebrał jej Kotwicę.

– Ale przecież to Kotwica pozwalała otwierać przejście w Zasłonie! Nikt nie może tak sobie chodzić tam i z powrotem!

– Cole może...

Ich dyskusja była długa i burzliwa, otwierała zupełnie inne możliwości postrzegania tego, co przyjęli za pewnik. Niosła obawy, ale i nadzieję.


W ogrodzie dziewczynka usiadła w soczystej trawie, po raz kolejny brudząc białą sukienkę. Ciotka nieodmiennie ubierała ją w niepraktyczne, jasne stroje, nie mogąc pogodzić się z dziką, nieokiełznaną naturą małej. Dziecko wyraźnie odzyskało dobry humor i śmiało się w najlepsze, głaszcząc widmowe zwierzątko siedzące na jej kolanach.

– Nikt nie może mi zabronić mieć TAKIEGO kotka. Prawda, Panie Skoczysławie?




No i skończyłam. A może wcale nie, bo historia Sul nie kończy się jeszcze w tym momencie. Wszystko zależy od tego, co postanowi Wilk. Tak czy inaczej, będzie jeszcze jeden rozdział na podsumowanie i jeśli macie jakiekolwiek pytania, to chętnie na nie odpowiem.

Dziękuję Wam za towarzyszenie mi w tej niełatwej opowieści. Mam nadzieję, że spełniła Wasze oczekiwania.

eternalnavigator

VIR SHIVA - DROGA OBOWIĄZKU [DRAGON AGE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz