Jezu boje się

835 68 23
                                    

*Pov. Lena*

- Wesołe miasteczko? - pytam lekko rozbawiona i podekscytowana, gdy Igor parkuje przed wejściem. - Serio?

- A co uważasz, że jesteś za poważna na takie rzeczy? - Zapytał.

- Co, przecież uwielbiam wesołe miasteczka i szczerze nie spodziewałam się, że to właśnie będzie tą niespodzianką. - oznajmiłam z uśmiechem na twarzy.

Gdy wyszliśmy z auta, udaliśmy się w kierunku kas. O dziwo jak na niedziele, nie było dużej kolejki, więc szybko weszliśmy do środka. Od razu co mi się rzuciło w oczy to wata cukrowa, która kocham.

- Tak wata cukrowa. - pisnęłam jak mała dziewczynka. - Proszę... kupisz mi ją. - spytałam i zrobiłam oczy kotka ze Shreka.

- Pewnie choć. - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę waty. Chłopak zamówił mi największą, jaką tylko się dało, a po chwili mi ją wręczył. Nie trzeba było czekać długo, by wata zniknęła, bo po jakiś niecałych 10 minutach nic z waty nie zostało prócz drewnianego patyczka, który wylądował w koszu. 

- Co powiesz na rollercoaster? - spytał, gdy zatrzymaliśmy się przy tej atrakcji.

- Jeszcze się pytasz? - spytałam zdziwiona. - Idziemy. - powiedziałam podekscytowana. Akurat przy tym rollercoasterze nie było kolejki, więc od razu wsiedliśmy do naszego wagoniku. 

- Jezu boje się. - powiedział chłopak mocno trzymając mnie za rękę.

- Myślałam, że się nie boisz? - spytałam zdziwiona.

- Z daleka wygląda to mniej strasznie niż z tej perspektywy. - powiedział, a po chwili ruszyliśmy. 

- Będzie fajnie, zobaczysz. - uśmiechnęłam się. - Jak będziesz się bał to ściśnij mi rękę. - dodałam patrząc w jego oczy.

- Przecież już teraz ją ściskam. - powiedział zdenerwowany. 

Na początku było wolno, bo wjeżdżaliśmy pod górę, ale później był duży spadek, przy którym głośno krzyczałam, a raczej krzyczeliśmy, bo w pewny momencie Igor darł się głośniej niż ja, a już nie wspomnę o mojej ręce, która mi delikatnie spuchła. Później były ostre i delikatne zakręty, które były fajne, jednak najlepsza była końcówka, w której zjeżdżaliśmy w ekstra szybkim tempie do wody.

- Jezu to było zajebiste. - powiedział chłopak przy wychodzeniu z wagonu. Byliśmy cali mokrzy, nawet skarpetki mi przemokły, a nie wspomnę o moich włosach.

- A nie mówiłam. - rzuciłam z uśmiechem. -  Jejku jesteśmy cali mokrzy. - dodałam spoglądając to na siebie i na Igora.

- Mi to nie przeszkadza, bo lubię cię w takim wydaniu. - rzucił i przy okazji mrugnął do mnie okiem.

- Ty zboczuchu. - pacnęłam go w ramie.

- Ja nic na to nie poradzę. - uśmiechnął się do mnie. - Mam pomysł... - nie dokończył, gdyż zaczął zdejmować swoje buty, pozostając w samych skarpetkach. 

- Szybciej się wysuszą. - powiedział biorąc swoje buty w ręce. - A przy okazji jest wygodnie. - dodał.

- W sumie niegłupi pomysł. - zrobiłam to samo co chłopak. Tak chodziliśmy po wesołym miasteczku bez butów, co wyglądało komicznie z perspektywy innych ludzi. 

Gdy słońce zaczynało zbliżać się ku zachodowi, postanowiliśmy udać się na diabelski młyn. Siedzenia były dwuosobowe, więc to idealnie się składało, byśmy zostali sam na sam. Wkrótce potem zajęliśmy miejsca, a młyn wystartował. Będąc już w połowie wysokości, mieliśmy doskonały widok na zachodzące nad morzem słońce. Wyglądało to niesamowicie. Słońce tuż przy tafli wody jest czerwone i wraz z wysokością zmienia się w pomarańczowe, a później w granatowy błękit.

- Najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek widziałam. - szepcze, wpatrzona w krajobraz.

- Mój czy twój. - pyta zachrypniętym głosem, a ja po tych słowach odwracam się w jego stronę i zauważam, że jest we mnie wpatrzony.

Dopiero teraz skapnęłam się, że wciąż trzyma mnie za rękę. Przy tym świetle jego oczy zdają się o wiele jaśniejsze, a rysy twarzy lepiej widoczne. Wszystko powoduje to, że wygląda bardziej pojebanie przystojniej. Mimowolnie zbliżam twarz do jego, czując nagłą chęć pocałowania go. Chłopakowi chyba też przychodzi to na myśl, bo powoli zmniejsza przestrzeń między nami. Jesteśmy już tak blisko, że czuje jego oddech na policzkach. Usta chłopaka coraz bardziej zbliżają się do moich...

Nagle rozlega się głośny hałas z dwóch wagoników obok, a my oddalamy się od siebie. 

- Retooo? - krzyczą jakieś nastolatki. - Ej to ten raper co z Que śpiewał. - krzyczą chórem. 

- Ja pierdole. - szepnął brunet na co ja się zaśmiałam. Na jego twarzy można było zauważyć mocne wkurwienie, bo cały czar prysł przez jakieś fanki. 

- Możemy zdjęcie na dole. - pytają już z przyszykowanymi telefonami. Igor spojrzał na mnie proszącym spojrzeniem o pomoc.

- Przynajmniej niech one będą mieć niezapomniana chwile na diabelskim młynie. - szepnęłam do niego, a zmieszany chłopak kiwnął głową.

- Tak. - krzyknął do nastolatek.

Po opuszczeniu wagoniku Chłopak zrobił obiecane wcześniej fotki z dziewczynami. Na szczęście były o wiele młodsze co mi nie przeszkadzało. 

- A miało być tak pięknie. - marudzi.

- Ojj nie marudź, jeszcze nie raz będzie okazja. - pocieszam chłopaka. - A teraz, choć bo zajedziemy do domu nad ranem. - powiedziałam i udaliśmy się do auta.

Mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz