Epilog 2/3
*Pov. Lena*
Przyznam, że po wczorajszej rozmowie ze Stefanem mój humor trochę się poprawił. Przynajmniej całą noc spałam spokojnie i w końcu się wyspałam. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki, by choć trochę się ogarnąć. Kiedy wyszłam z łazienki, postanowiłam sprawdzić, czy Igor odpisał mi na wczorajszego sms'a, którego mu wysłałam. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej. Kurde, rozładowany. Westchnęłam cicho i spojrzałam na czarny wyświetlacz. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu ładowarki. Wiedziałam, że czegoś zapomniałam. Czyli wychodzi na to, że będę musiała wrócić do mieszkania Bugajczyka. Super. W sumie i tak musiałabym tam wrócić po resztę rzeczy, ale miałam zamiar to zrobić za kilka dni, a nie dziś.
Wyszłam z hotelu i wsiadłam w autobus, przejechałam pięć przystanków, a po dłuższej chwili byłam już pod blokiem Igora. Wchodzę po schodach na drugie piętro i pukam do drzwi. Nie wiem ja zacząć rozmowę i szczerze powiem boje się trochę tego. Biorę dwa głębokie wdechy, a po chwili słyszę dźwięk przekręcania zamka. Drzwi się otwierają, a w nich staję średniego wzrostu brunetka.
- Czego? - odzywa się dziewczyna, opierając się o framugę drzwi. Kim ona jest i co u niego robi?
- Ja do Igora - odpowiadam.
- Igor jakaś blondynka do ciebie! - krzyczy dziewczyna, przymykając drzwi. Wraca do mieszkania, a po chwili drzwi się bardziej otwierają, a w nich staje Bugajczyk. Spogląda na mnie ze zdziwieniem, jakby w ogóle się mnie nie spodziewał.
- Lena? - pyta zdezorientowana.
- Przyszłam po ładowarkę i parę rzeczy. Mogę wejść? - zapytałam, w dalszym ciągu nie spoglądając na jego twarz, gdyż po prostu nie potrafiłam.
- Tak, wejdź - wpuszcza mnie do środka, a potem prowadzi do salonu, w którym niestety siedzi ta dziewczyna. Mam nadzieje, że ona nie jest jego kolejną dziewczyną.
- Jessica miałaś już wychodzić - mówi Igor, spoglądając na brunetkę, która rozwalona siedzi na kanapie.
- Jaka Jessica? Mam na imię Kamila! - spogląda zdziwiona na niego.
- Jeden pies - prycha. - A teraz wynocha z mojej chaty! - podniósł ton, wskazując na drzwi.
- Jak mogłeś, przecież było nam tak dobrze - mówi dziewczyna, wstając z kanapy.
- Nic nam nie było... wynocha! - krzyczy wkurzony.
- A ona to niby kto? - fuknęła. - Pewnie twoja kolejna zabawka - śmieje się, spoglądając na mnie. Nie powiem, te słowa mnie zabolały, ale nie mogę przy nich płakać.
- Ona w porównaniu do ciebie nie zachowuje się jak szmata - odpowiada. - Jest dla mnie wszystkim, a teraz zapraszam do wyjścia - spojrzał na mnie, a później zaprowadził dziewczynę do wyjścia. Kolejno usłyszałam trzask drzwiami, a zaraz po tym chłopak wrócił do mnie.
- Chyba musimy coś sobie wyjaśnić - zaczęłam.
- Nie przeczytałaś mojego sms'a? - zapytał i usiadł na kanapie.
- Nie... a czy to ważne? Kto to był? - pytam kompletnie zdezorientowana.
- Dilerka - oznajmia, spuszczając głowę.
- Aha, czyli od niej kupowałeś narkotyki?
- Niezupełnie, bo od ponad roku nic od niej nie kupiłem - westchnął.
- Tsaa... już ci wierze. To od kogo przedwczoraj miałeś te narkotyk? - pytam.
- To były jakieś resztki na sytuacje kryzysowe - spojrzał na mnie, a ja odwróciłam wzrok.
CZYTASZ
Mimo wszystko
Fanfiction***** - A dlaczego mam ci wierzyć, że tego znowu nie weźmiesz? - Bo cie kocham. - wyszeptał. - Powtórz. - Kocham cie. - Igor spojrzał mi szczerze w oczy. ***** -Podoba ci się?- zapytał z tym swoim chytrym uśmieszkiem. -Kocham cie- podbiegłam do nieg...