Oj Que... Coś ty narobił...

654 53 28
                                    

*Pov. Kuba*

Jest godzina 14:30 i zgodnie z umową idę do Leny. Ciekaw jestem czy wysłucha mojej wersji, czy oleje i opieprzy... Mam ogromną nadzieję, że to pierwsze, bo Krzycha nie ma, a chciałbym się komuś wygadać.

Już po parunastu minutach stoję pod blokiem Igora, w którym to jest Lena. Przynajmniej im się ułożyło. Igora może nie znam jakoś super extra dobrze jak na przykład Krzycha, ale mam go za takiego młodszego brata. Jestem z niego dumny, że nie stchórzył i mieszka ze swoją dziewczyną. Też bym chciał... Nawet miałem już wyrobiony komplet kluczy dla mojej Skyli... Ba nawet szykowałem coś grubszego, ale jebane paparazzi musieli wszystko zjebać. Mija drugi dzień bez niej, a ja znów odczuwam wielką pustkę, lecz tym razem jest to jeszcze gorsza pustka, bo dotarło do mnie, że ją straciłem. Mam cichą nadzieję, że Lena, znając prawdziwą wersję zdarzeń, spróbuje coś zdziałać. Zapukałem do drzwi i niemal od razu otworzyła mi blondynka, zapraszając do środka.

- Hej - powiedziałem ochrypłym głosem.

- Boże drogi! Jak ty wyglądasz! - przeraziła się Lena.

- Ty też niczego sobie... - zaśmiałem się sztucznie.

- Wyglądasz jakbyś nie spał, nie jadł i nie pił przez dobre kilka dni...

- Dwa dni dokładnie... - dodałem.

- Kawy? Herbaty? - zapytała blondynka, prowadząc mnie do salonu połączonego z kuchnią.

- Wody - odpowiedziałem, siadając na kanapie.

- Oj Que... Coś ty narobił... - westchnęła i poszła do kuchni po obiecany napój. Po krótkiej chwili wróciła z dwoma szklankami wody.

- Nie obwiniaj mnie od razu... Ja w zasadzie nic nie zrobiłem. Tylko wiele straciłem... - zacząłem.

- Widzę, że wyglądasz jak jakiś wrak... Nie znam prawdziwego przebiegu zdarzeń, ale zawsze możesz się nim ze mną podzielić - uśmiechnęła się, siadając na fotelu obok.

- Wiesz że Sky była w rozsypce po śmierci taty... Siedziałem u niej całe dnie i całe noce próbując poprawić jej humor... Któregoś wieczoru powiedziała że jest lepiej i że mogę wrócić do domu bo następnego dnia jechaliśmy na pogrzeb i musiałem się przygotować. Będąc w domu zgłodniałem a że miałem pustą lodówkę to wyszedłem do sklepu. Idąc ze słuchawkami w uszach wpadła na mnie Natalia i zaczęła się do mnie przystawiać i flirtować ze mną. Powiedziałem jej że mam Sky i żeby się odczepiła i chciałem odejść, ale ta zdzira podeszła do mnie i mnie pocałowała. Zapewne jakiś paparazzi czający się w krzakach tylko na to czekał i ułamek sekundy po jakim ją od siebie odepchnąłem był wystarczający do zrobienia zdjęcia przez które mój sens i miłość życia ode mnie odeszła... - mówiąc to czułem rosnący gniew do tej suki jednak bardziej przytłaczał mnie smutek i żal z braku drugiej połówki siebie... Aż łzy zbierały mi się w oczach.

 - Wow...

- Ta wiem abstrakcja i Sky miała racje... Nawet nie wiem, po co ci to powiedziałem... - powiedziałem zawiedziony i wstałem, chcąc wrócić do swojego domu zapijać smutki...

- Kuba nie o to chodzi po prostu... Nie mogłeś powiedzieć tego Sky? - dziewczyna mnie zatrzymała i również wstała.

- Próbowałem, ale nie chciała mnie słuchać! - lekko sfrustrowany podniosłem głos.

- Widać za mało się starałeś - prychnęła.

- Ja wiem, że to twoja przyjaciółka, ale postaw się po mojej stronie. Nie tylko ona jest załamana i nie tylko ona nie może normalnie funkcjonować! - powiedziałem i chciałem wymieniać dalej, ale dźwięk otwieranych drzwi mi przerwał.

- Wróciłem wcześniej kocha... Kuba? Co tutaj się wyprawia? - zapytał Igor, przerywając moją rozmowę z Leną.

- Hej - powiedziała dziewczyna i przytuliła się do chłopaka, co on odwzajemnił.

- To jak dowiem się co tutaj robicie? - zapytał ponownie Reto.

- Ja już właściwie wychodziłem... Dzięki, że chociaż wysłuchałaś mojego bezsensownego pierdolenia... - powiedziałem, powoli idąc w stronę wyjścia.

- Ej żartujesz sobie - mówi od razu i karze mi z powrotem usiąść.

- Mogę wiedzieć co się dzieje? - zapytał już lekko wkurzony Igor.

- Nic zazdrośniku - dziewczyna wywróciła oczami. - Kuba rozwalił swój związek ze Sky, dlatego przyszedł się wytłumaczyć i wyżalić - tłumaczy.

- Co? Przecież byliście zajebistą parą - zdziwił się Igor.

- Też tak myślałem - westchnąłem. - Kocham ją

- To, co poszło nie tak?

- Paparazzi nie chcieli współpracować...

Pogadałem z nimi przez jakiś czas, po czym skierowałem się do domu. Zanim wróciłem do siebie, zajrzałem jeszcze do sklepu monopolowego...

Mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz