*Pov. Kuba*
Po tym, kiedy Jake, Lena i Igor wrócili do domu po odwiedzinach u Sky, która o dziwo dobrze się czuła, ja dalej siedziałem przed jej salą i zastanawiałem się czy wejść do środka... Co ja mam jej powiedzieć? "Hej, nie widziałem cie prawie rok, bo ze mną zerwałaś i wyjechałaś"? Nawet nie wiem czy ona chce mnie widzieć...
- Będzie Pan nocował tutaj, koło narzeczonej? - zapytała pewna miła pielęgniarka, która pozwalała mi wcześniej siedzieć przy Sky.
- A mogę? - zdziwiłem się.
- Jest Pan narzeczonym pacjentki, którą czuje się dobrze, więc nie widzę problemu. Zwłaszcza, że i tak pewnie Pan siedziałby tu całą noc. Krzesło jest w środku, a zraz przyniosę Panu koc i poduszkę - powiedziała i poszła w głąb korytarza. Bardzo zdziwiła mnie jej życzliwość, ale nie chcąc tego zepsuć, nie sprzeczałem się z nią. Po chwili wróciła i weszła do sali z kocem i poduszką. - Zaraz przyjdzie Pani narzeczony - powiedziała do Sky, która zapewne nie wiedziała o co chodzi. - Dobranoc - dodała pielęgniarka i zniknęła za drzwiami jakiegoś pokoju.
Pozostało mi tylko jedno... pomyślałem i podszedłem do drzwi. Zapukałem, a po usłyszeniu cichego "proszę", uchyliłem drzwi i wszedłem do pokoju. Nie wiedziałem co zrobić. Analizowałem cały pokój, uciekając przed wzrokiem dziewczyny, która lustrowała mnie wzrokiem lecz za wszelką cenę omijała oczy.
- Hej - powiedziałem, przełamując panującą między nami ciszę i podchodząc bliżej.
- Hej - odpowiedziała Sky.
- Jak się czujesz? - zapytałem, siadając na krześle obok jej łóżka.
- Całkiem dobrze zważając na to, że dopiero co miałam wypadek... A ty?
- Dobrze. Świadomość, że nic ci nie jest, znacznie polepszyła moje samopoczucie...
- Pielęgniarka, mówiąc o jakimś narzeczonym, zapewne mówiła o tobie? - zapytała.
- Musiałem się jakoś tutaj dostać, a brat nie byłby wiarygodny - zaśmiałem się niezręcznie.
- Może kiedyś nie będziesz musiał udawać, mówiąc to... - powiedziała uśmiechając się lekko. Po raz pierwszy od wielu miesięcy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Ten moment, chyba na dobre przerwał, tą niezręczną atmosferę między nami. Zażarcie patrzyliśmy sobie w oczy, nie zważając na nic. Już prawie zdążyłem zapomnieć jakie Sky ma piękne oczy... Jej imię idealnie je opisuje. Ten wyrazisty błękit, który mogę nazwać niebiańskim, zawsze mi się z nią kojarzył...
- Brakowało mi twoich oczu... - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Przepraszam... - powiedziała, a jej oczy momentalnie się zeszkliły.
- Za co? - zapytałem zdezorientowany.
- Za to, że ci nie wierzyłam, za to zerwanie, za to, że wyjechałam bez słowa... Za wszystko... - po jej policzkach zaczęły powoli spływać łzy.
- Ej, skarbie, nie płacz - powiedziałem i starłem jej łzy. - To nie twoja wina.
- A czyja niby?
- Nie twoja. Już ja bardziej zawiniłem, a nie ty
- Nie bierz winy na siebie, tylko dlatego, żebym poczuła się lepiej, bo to nie zadziała.
- Nie biorę winy na siebie, po prostu jak bym ci uwierzył, że Natalia chciała zniszczyć nasz związek, to nic by się nie stało...
- Ale to ja zaczęłam się kłócić, to ja nie chciałam cie słuchać i to ja wyjecha... - zaczęła mówić, ale przerwałem jej wpijając się w jej usta. Na początku była w szoku, ale po chwili odwzajemniła pocałunek. Zacząłem pogłębiać pocałunek, na który czekałem przez pierdolone 11 miesięcy... oderwaliśmy się od siebie dopiero, kiedy zabrakło nam tchu.
- To nie twoja wina, jasne? - zapytałem spokojnie, patrząc jej w oczy.
-Jechałam tutaj do ciebie wiesz? Nie mogłam już wytrzymać bez ciebie... Ta rozłąka niszczyła mnie, ale nie mogłam się zebrać i cię przeprosić... Dopiero po tym, jak spotkałam Krzycha i Ole ,to zebrałam się w sobie i oto jestem. Wprawdzie nie zakładałam, że będę miała wypadek, ale jak widać pomogło mi to... - zaśmiała się, a moje serce zaczynało bić coraz szybciej przez jej słowa.
- Je też nie mogłem bez ciebie wytrzymać, ale nikt nie chciał mi powiedzieć gdzie jesteś...
- Słyszałam, że nie było z tobą najlepiej...
- Co było to było, ważne, że teraz jest dobrze, bo mam cię obok siebie i mogę patrzeć w twoje oczy...
- Kocham cię
- Ja tez też - powiedziałem i ponownie wpiłem się w jej usta.
I pomyśleć, że te dwa proste słowa potrafią zrobić tak, że wszystko wraca do normy...
![](https://img.wattpad.com/cover/150917039-288-k449063.jpg)
CZYTASZ
Mimo wszystko
Fanfiction***** - A dlaczego mam ci wierzyć, że tego znowu nie weźmiesz? - Bo cie kocham. - wyszeptał. - Powtórz. - Kocham cie. - Igor spojrzał mi szczerze w oczy. ***** -Podoba ci się?- zapytał z tym swoim chytrym uśmieszkiem. -Kocham cie- podbiegłam do nieg...