24

1.4K 58 20
                                    

- Idź do domu. - odparł Lai patrząc jak kobieta przechodzi z nogi na nogę

- No nie bądź taki, ile jeszcze razy będziesz mnie wypraszał? - odpowiedziała udając słodką naburmuszoną minę, która nie wzbudzała w nim żadnych emocji

- Eh.. nie krzycz, zaraz wracam. - szybko stwierdził, zamykając Naomi drzwi przed nosem

Mężczyzna wbiegł do sypialni szukając kluczy do drzwi i swojego telefonu. Chciał zamówić kobiecie taksówkę i podprowadzić ją do niej, aby napewno pojechała do domu. Był to najszybszy pomysł na jaki wpadł Lai, dlatego na ślepo w niego poszedł.

- Zaraz wracam, dostawca ma problem z drzwiami. - krzyknął Lai wychodząc z mieszkania, Ellie czuła że coś kręci, lecz była za bardzo zaspana, aby go o coś podejrzewać

Pijana dziewczyna mocniej niż zwykle przyklejała się do nauczyciela. Schodząc po schodach objęła mężczyznę wykorzystując sytuacje, iż ma problemy z równowagą.

- Czemu ty zawsze jesteś taki okrutny? - spytała jak obrażone dziecko

- Porozmawiamy kiedy indziej. - odparł bez wzruszenia

- A ty zawsze taki poważny jesteś. - dodała uderzając go lekko w klatę zaciśniętą dłonią po wyjściu z klatki

- Co ty robisz? - spojrzał na nią krzywym wzrokiem, gdyż nigdy się tak nie zachowywała

- No co? - zaśmiała się lekko, po czym drażniąc go zrobiła to ponownie

Kuanlin złapał Naomi za nadgarstek i patrząc na nią nieprzychylnym wzrokiem odrzucił jej dłoń. Relacje między nimi były jednymi z bardziej dziwacznych jakie mogły być. Na szczęście taksówka, która Lai zamówił przez smsa przyjechała w tym momencie. Szef tej lini transporterów był dobrym znajomym nauczyciela, więc dla niego zawsze wyszukiwali najszybsze auto.

- Następnym razem kiedy nie uprzedzisz mnie o swojej wizycie nie wpuszczę cię do mieszkania. - dodał stanowczo zamykając za dziewczyną drzwi w taksówce

Po powiedzeniu adresu i zapłaceniu kierowcy, Lai miał wreszcie jeden problem z głowy. Ku jego szczęściu wbijając kod do klatki, podszedł do niego mężczyzna akurat z zamówioną pizzą. Nie szczególnie zadowolony przez zaistniałą sytuacje wrócił do swojego mieszkania.

- To ja. - krzyknął ściągając buty w progu mieszkania

Zaskoczył go brak odpowiedzi z jej strony, lecz nie zastanawiając się poszedł do salonu. Zastał Ellie smacznie śpiącą i skuloną na sofie. Mężczyzna widząc ją nie przykrytą odruchowo poszedł po koc i przykrył nim dziewczynę. Ten miły gest spowodował, iż lekko się uśmiechnęła a jej dłoń delikatnie złapała za skrawek materiału. Wyglądało to bardzo uroczo przez co nauczyciel pogłaskał ją po głowie uśmiechając się do siebie.

Następnego dnia Luke wstał beztrosko o trzynastej rano i niczego nieświadomy wszedł do salonu. Zdziwiony zauważył swoją mamę rozmawiającą z odstawioną Anastazją.

- O kochanie wstałeś, twoja koleżanka przyszła z tobą porozmawiać, ale nie chciałyśmy cię budzić, bo ostatniej nocy tyle się uczyłeś. - odparła jego zadowolona matka

- Co się stało, że przyszłaś aż tutaj. - zapytał skołowany Luke

- Chodźmy do twojego pokoju to ci wszystko wytłumaczę. - oznajmiła Anastazja wstając i idąc w jego stronę

Dziewczyna pomimo przyjścia po raz pierwszy czuła się jak u siebie. Wchodząc do pokoju rozgościła się na pufie wypełnionej groszkami i wyglądającej jak piłka do koszykówki.

- To co się stało? - usiadł na łóżku i wpół przytomny przecierał swoje oczy

- Chodzi o Ellie, nie ma z nią w ogóle kontaktu. - na jej słowa, obudził się jak po zimnym prysznicu

- Jak to nie ma z nią kontaktu? - oburzony dodał

- No miałam się spotkać z nią o dwunastej, a ta ma wyłączony telefon, a na dodatek nie było jej na Facebooku od jakiegoś południa od wczoraj, a sam wiesz że to dziwne jak ona nie odpisuje. - była bardziej zdenerwowana, że ją wystawiła niż że mogło jej się coś stać

- Byłaś u niej w domu? - wstał zmartwiony z łóżka i zaczął chodzić w kółko

- Nie. - odparła udając przejętą, lecz tak naprawdę nie chciało się jej iść taki kawał do niej do domu

- Zadzwoń do niej jeszcze raz, a jak nie odbierze to pójdę do niej do domu. - zaczął ściągać górę od piżamy, lecz w połowie zrozumiał, że nie jest sam

- Okej okej już wychodzę. - odparła zarumieniona, kiedy Zmieszany chłopak spojrzał na nią trzymając koszulkę

Telefon Ellie od wczorajszego dnia leżał w krzakach na osiedlu Kuanlina. Po jej upadku Lai pozbierał wszystkie rzeczy, które wypadły, lecz nie zauważył ukrytego urządzenia. Po upływie kilku godzin telefon się wyładował, więc ludzie nie mogli się z nią skontaktować.

Ellie wracała na spokojnie na swoim rowerze do domu. Nauczyciel pomógł jej spakować wszystkie rzeczy do jednej z reklamówek, którą znalazł. Po kilkunastu minutach dojechała do domu i bez żadnych zmartwień zaczęła wyciągać kluczę. Przy przekręcaniu klamki usłyszała czyiś bieg i mocne dyszenie. Obróciła się w stronę dźwięku, lecz ktoś z impetem wpadł na nią i mocno ją objął.

- Co się z tobą działo? - spytał cały zdyszany

- Oj to już dłuższa historia. - odparła przewracając oczyma

Blondyn odsunął się od niej cały czas przytrzymując jej ramiona. Nagle jego mina zbledła, a jego wzrok był wyjątkowo zmartwiony.

- Ellie, co się stało? - przejechał delikatnie dłonią jej obdrapaną twarz

- Luke nie patrz na mnie takim smutnym wzrokiem. - uśmiechnęła się miło do niego

- Zawsze gdy nie mam z tobą kontaktu czuję jakbyś miała gdzieś wyjechać i nigdy nie wrócić. - mówił to w taki sposób, iż dziewczyna czuła się winna

- Spójrz na mnie, nic mi nie jest. - złapała dłońmi jego twarz i delikatnie podniosła aby spojrzał jej prosto w oczy

Chłopak przejechał jej policzek kciukiem i przyjrzał się mieniącym się od słońca oczom. Po chwili nie zastanawiając się dłużej Luke przykrył usta Ellie swoimi. Dziewczyna nie dowierzała co się stało. Przez moment miała otwarte oczy, lecz po chwili je zamknęła. Chłopak całował ją zupełnie inaczej niż nauczyciel. Jego pocałunki wydawały się młodzieńcze i delikatne. Luke przyciągnął ją do siebie, łapiąc ją w pasie, jednocześnie nie przestając całować.

Naprawdę?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz