Narada

326 16 0
                                    

Jaime
- Są przesłuchiwani, nie ma żadmych obaw, wszystko z nich wyciągniemy, Wasza Wysokość, jak Księżniczka?
- Zasnęła - odpowiada Tommem zaglądając do łóżeczka, w którym zapewne śpi najmłodsza z rodu Baratheon
- Nic jej się nie stało? - pytam zaglądając do łóżeczka i obserwując Maleńką, spokojnie śpi przykryta zielonym kocykiem
- Nie, dowiedzieliście się czegoś? Czegokolwiek?
- Póki co nie mówili nic znaczącego, ale zaraz ja się nimi zajmę Wasza Wysokość, wszystko wyśpiewają
- Jak Namiestnik?
- Maester wyciągnał sztylet, nic mu nie jest, ma jedynie głębszą ranę i go zapewne boli - odpowiadam odwracając wzrok od księżniczki - Ale jego życiu nic nie zagraża, o to możesz być spokojny, Wasza Wysokość

Sansa
- Zastanawiałaś się nad imieniem dla dziecka?
- Nie - kłamstwo - Nie zastanawiałam się, Bolton
- Dziecko też tak będziesz traktowała? Z dystansem i chłodem?
- Nie twój problem - odpowiadam patrząc Boltonowi z nienawiścią w oczy, ostatnio morderczy wzrok opanowałam do perfekcji
- Czy potrzebujesz czegoś? Mam ci coś przynieść?
- Nie Bolton - odpowiadam - Niczego nie chcę - z lekkim uśmiechem kładę dłoń na znacznie wypukłym brzuchu
- Rusza się? - pyta Bolton klękając obok mnie, w odpowiedzi kiwam głową, a on ostrożnie kładzie swoją dłoń na wypukłym brzuchu. Już niebawem będzie tu z nami. Ramsay z uśmiechem patrzy na uwypuklenie. Nie wiem czy pokocham to dziecko, na pewno jednak wiem, że będę je chronić

Jaime
- Widzisz co on trzyma w dłoni? - jeden z oprawców siedzi przykuty do krzesła, nie ucieknie, nie ma szans, jest w pułapce - To rozgrzany metal, mów co wiesz, albo zostaniesz naznaczony
- Nic nie wiem - odpowiada patrząc mi w oczy - Ty pierdolony Królobójco
- Nigdy wam się nie znudzi tytuł? Przykładaj, zaczniemy od nogi - za moim rozkazem rozgrzanh metalowy pręt zostaje przyłożony do nogi oprawcy, zaczyna krzyczeć. Każdy krzyczy przy takiej torturze. W powietrzu czuje się zapach spalonego mięsa - Odsuń - odsuwa pręt, środek rany jest czerwony, niespalone mięso.... wokół niego jesr spalona do czarności skóra - Przypomniałeś coś sobie?

Yara
- Mamy sojusz z Sand  oraz Arrynami, jak chcesz to wykorzystać Lady Greyjoy? - zastanawiając się spaceruję po sali narad
- Mamy flotę i Dornijską armię, możemy uderzyć Królewską Przystań
- Sand - zaczynam wypowiedź patrząc na czarnowłosą - Za mała armia
- Lady Greyjoy, jeśli mogę zapytać, z kim oprócz bękarcicy z Dorne i rycerzykami z doliny mamy sojusz?
- Littlefinger opanuj się - mówię patrząc na tego skurwiela, niesamowite jak on mnie wkurwia - Najpierw musimy zebrać siły, wysłaliśmy naszych na zbadanie terenu w stolicy, żaden nie wrócił, czyli albo ich zamordowano, albo są teraz torturowani, to oznacza, że musimy zebrać większe poparcie
- Lady Greyjoy, nie zrobisz tego niezauważona, pozwól mi to zrobić
- Ciebie interesuje tylko ta Starkówna, wszyscy wiedzą, że chciałbyś mieć z nią dzieci, ty stary chuju - komentuje Sand - To obrzydliwe, zważając na twoje uczucia do jej matki
- Po prostu się o nią troszczę, Lady Sand, nic więcej - odpowiada z delikatnym uśmiechem
- Nie słyszałeś o tym, że Bolton ją wykorzystywał co noc, a teraz jest przy  nadziei? Rzeczywista troska, ma mieć dziecko z jakimś chujem, który odebrał jej cnotę, a to  taka słodka dziewczyna...
- Dosyć!!!! - krzyczę przerywając, spojrzenia Sand i Littlefingera padają na mnie -Nie jesteśmy tu aby mówić o słodkiej Lady Sansie Stark, jesteśmy tu aby ustalić plan, Baelish, jak miałaby wyglądać twoja niezauważona pomoc?
- Porozmawiam z Lordami, zachęcę ich do sojuszu... zapewnię ci Lady Greyjoy wsparcie Umberów i Karstarków
- Północ? Ci z Północy nie są zainteresowani podbojem
- Nie chodzi o podbój - przerywam wypowiedź Matki Bękarcic - Chodzi o zmuszenie króla do spełnienia próśb i odzyskania mojego brata, nie obchodzi mnie siedem królestw..
- Dlaczego więc wysłannicy zamordowali kilku Lordów? - mówi przerywając Sand
- To mężczyźni, oni nie myślą trzeźwo Sand - odpowiadam - Zmusimy króla do przywrócenia nam praw do plądrowania mórz i wysp, jak za dawnych lat oprócz tego stworzymy własne morskie państwo
- Lady Greyjoy, jeśli zaatakujesz bsz sił z północy czy choćby południa szanse na uzyskanie czego chcesz są marne, Tyrellowie stali się rodziną królewską, a młodzieniec Loras jako dziedzic Wysogrodu zapewne jest w trakcie poszukiwania żony, Lannisterowie robią to czego chce Król, Sansa przyjaźni się od dawnych lat z Margaery, a Starkowie jak i Boltonowie to najsilniejsze rody Północy, którym podlegają mniejsi Lordowie- Lord Baelish wzdycha - Wszyscy są oddani Królowi Tommenowi, jeśli nie zdobędziesz poparcia co najmniej paru wielkich rodów, skończysz z głową rozbitą o mur, Lady Greyjoy

Jaime
- Jeden z nich powiedział tylko, że Greyjoy nie zależy na koronie tyle z użytecznych informacji
- Dlaczego więc chcieli coś zrobić Lyannie? - pyta Tommen, poddenerwował się - Skoro nie zależy jej na koronie to dlaczego jeden z nich  chciał zabić Księżniczkę?
- Może chodziło o szantaż? Być może miało ci to pokazać, do czego się posunie jeśli będzie musiała, nie znam niestety Lady Greyjoy, Wasza Wysokość
- Tak, zrozumiałe Wuju, w razie ryzyka oddaj życie za Królową lub Księżniczką, one są dla mnie najważniejsze - mówi Tommen z powagą na twarzy
- Naprawdę je kochasz - mówię patrząc na Tommena
- Małżeństwo moich rodziców nie było szczęśliwym małżeństwem, z tego co pamiętam, nie chciałbym aby Lyanna widziała taką realcję między mną i Margaery, jak ta, którą ja widziałem pomiędzy Cersei i Robertem
- Twoja Matka cię kocha Tommen, Robert również cię kochał, może tego nie okazywał, ale byłeś jego dzieckiem, a Cersei...
- Słyszałeś o tym, jak weszła do Margaery gdy wydawała na świat Lyannę? To jak robiła jej następnego dnia wyrzuty o to, że urodziła dziewczynkę? Że następny poród będzie jej wyrokiem śmierci? Kocham Margaery i Lyannę, oddałbym za nie życie, gdybym musiał, dałbym się spalić, utopić, cokolwiek aby były bezpieczne, każdy kto je krzywdzi jest moim wrogiem
- Mnie również przeszkadza to jak traktuje Królową, porozmawiam z nią, Wasza Wysokość

Sansa
- Skąd wiesz, że to dziecko to dziewczynka? - pyta Marg z uśmiechem
- Mam takie przeczucie,  ale nie wiem czy to dziewczynka - mówię przechodząc obok dziwnego krzaka
- Córeczka, przynajmniej nie masz teściowej, moja mi zatruwa życie...
- Masz kochającego męża Marg, ty go również kochasz...
- Ramsay się martwi o ciebie
-Skąd to wiesz Margaery?
- Tommen z nim rozmawiał parę razy, uwierz on się martwi o ciebie o to, czy  będziesz na niego zawsze zła, o dziecko...
- Dziecko go interesuje Margaery, tylko ono ja mam mu zapewnić dziedzica i tylko do tego...
- Przestań pieprzyć do cholery - zdenerwowanie wstępuje na twarz Marg - Wiesz ile razy słyszałam o Ramsayu Boltonie? O tym jak bezduszny jest i jaka straszliwie traktuje wszystkich? To nie jest ten  Ramsay z opowiadań, ale rozumiem twój ból po tym co ci zrobił, po prostu spróbuj go pozanć kochanie, a jak jeszcze raz cię tknie, napisz list, wyślemy kata - z lekkim uśmiechem kładę dłoń na wypukłym brzuchu, Marg przykłada swoją dłoń - Już kocham to dziecko
- Ja również uwielbiam Lyannę, jest  urocza - mówię z uśmiechem - Piękna Księżniczka
- Nie mogę się doczekać, aż ty sprowadzisz na ten świat to maleństwo, uroczystość...
- Przyjedziesz? - pytam, na co Marg unosi brwi ku górze
- Kilka dni przed, jesteśmy jak siostry kochana, zawsze sobie pomagamy

Jaime
- Zamierzasz mi rozkazywać?! Mi?!
- Spokojnie, mówię ci tylko, że tracisz swego syna, nie muszę ci tego mówić i nie musiałem
- Przez kogo?! Tę...
- Królową - mówię przerywając jej - Jest o stokroć lepszą Królową od Ciebie Tommen ją kocha ona kocha jego
- Miłość? - mówi ze śmiechem - Ona jest...
- Posłuchaj, Księżniczka Lyanna i Królowa Margaery to dwie osoby, który Król Tommen kocha najbardziej, zdajesz sobie sprawę, że on cię może zniszczyć? On jak i całe Westeros.  Co ci zrobiła Lyanna? To tylko Maleńka Księżniczka
- To moja wnuczka, podobna do Baratheonów...
- Tommen to syn Roberta - mówię przerywając - Posłuchaj, dobrze ci radzę zmień podejście bo zapłacisz życiem

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz