Ciepło

152 6 1
                                    

Eddard
- Jest już późno, Lya na Ciebie zapewne czeka - mówię z delikatnym uśmiechem - Dobranoc, Cat - mówię delikatnie całując ją w policzek
- Dobranoc Ned - na twarz dziewczyny wstępuje uśmiech, odwraca się i wchodzi do komnaty...

Catelyn
Lyanna zdążyła się przebrać w koszulę nocną, sięga dziewczynie aż do kolan i jest czarna. Ona chyba lubi ten kolor... włosy związała w luźny warkocz, który sięga jej do połowy pleców. Dziewczyna odrywa spojrzenie od książki i zwraca je na mnie
- W tamtej komnacie możesz się spokojnie przebrać - mówi wskazując w stronę ciemnobrązowych drzwi  z wyrytym jeleniem oplecionym różami
-Dziękuję - w tle rozlega się pukanie do drzwi. Dziewczyna wzdychając rusza w ich stronę, ma chyba przeczucie co do tego kto puka do drzwi...

Eddard
To jest delikatne. Mam wrażenie, że skrzydła motyla są od tego delikatniejsze. To ciepło. Ciepło, które czuję na ramionach, na których spoczywały jej drobne dłonie.  Miała na jednej z nich prezent ode mnie. Złota bransoleta z zawieszką z czarnym jeleniem i różą. Założyła ją. Pierwszy raz zdawała się niczym nie martwić. Była po prostu szczęśliwa. Większość życia spędziła tak naprawdę sama. W obcym miejcu. Sama. Bez choćby jednej bliskiej osoby. Nikt nie wie jakie szczęście wypełniło moje serce na nowinę o tym, że została uwolniona. Wtedy pierwszy raz poczułem to delikatne ciepło. Wtedy jednak nie byłem  pewien co oznacza owe cieplo i dlaczego je czuje. Nadal jednak jej nie znam. Nie wiem co lubi robic.  Nawet jej charakter po czesci  pozostaje dla mnie tajemnica. Od tamtego dnia, w ktorym dowiedzialem sie o jej uwolnieniu to ciepło nie znika. Owszem czasem słabnie. Jednak zawsze czuję gdzieś w środku, owe ciepło świadczące o uczuciu, które do niej czuję. Gdy ją widzę robi mi się gorąco. Stresuję się niemal wszystkim co robię w jej obecności. Nie wiem dlaczego, być może po prostu się boję, że mnie odrzuci? Najgorsze w tego typu małżeństwie byłoby odrzucenie. Nasze małżeńtwo zaplanowana jeszcze gdy bylisny niemowletami. Jednak gdy zostanie ono zawarte, będzie to niosło za sobą konsekwencje. Królestwo będzie wyczekiwało publicznych uroczystości z udziałem  Pary Królewskiej, wspólnych przemówień. Najgorsze byłoby gdyby to była jedynie gra aktorska. Gra, w której jedna ze stron byłaby zniesmaczona drugą. Tego się właśnie obawiam. Zawsze gdzieś w głowie mam myśl, a raczej obawę, że moje małżeńtwo będzie wyglądać jak małżeńtwo Cersei Lannister i Roberta Baratheona...

Bastian
- To, że przychodzisz wieczorami, albo zaczepiasz mnie pod komnatą, w której śpię zaczyna się robić żenujące Bastian - mówi dziewczyna wzdychając. Wiem o tym. Jednak będę próbował aż do skutku
- Lyanna, proszę spróbujmy porozmawiać, nie miej mnie za kogoś kto...
- Robi bękarty na prawo i lewo? - pyta unosząc brwi ku górze
- Nie miej mnie za taką osobę. Chcę ci to wszystko wyjaśnić. Wytłumaczyć, proszę - dziewczyna patrzy mi prosto w oczy. Mają niesamowitą granatową barwę...
- Nie nudzi ci się już moje trzaskanie drzwiami Bash?
- Możesz mnie nawet dźgnąć mieczem, po prostu i tym porozmawiajmy, proszę...
- Jutro, przy stoliku w ogrodzie Królewskim, w miejscu,z którego jest widok na morze. Jest zakryry od góry czymś na rodzaj dachu. O trzynastej masz tam być dziś nie mam ochoty cię widzieć - mówi ze zdegustowaniem
- Ale gdzie to jest, od której strony...
- Znajdź to miejsce, będę tam o trzynastej, jeśli cię nie zobaczę nie  będzie żadnej rozmowy - dziewczyna cofa się do komnaty po czym zamyka drzwi trzaskając jednocześnie. Wzdychając odchodzę od nich i ruszam w stronę przeznaczonej dla mnie komnaty. Jakie miejsce? Gdzie to jest? Uderzyłem w kogoś. Ostrożnie podnoszę wzrok. Rycerz odwraca się w moją stronę. To Sir Jaime Lannister
- Sir Jaime  Lannister
- Bastian Bolton, dziedzic Północy, co robiłeś o tej porze tutaj? - pyta delikatnie unosząc brwi ku górze
- Próbowałem porozmawiać z Catelyn, z siostrą...
- Jaime, Tommen chce z tobą omówić jutrzejszą uroczystość
- Tak jest Wasza Wysokość - Sir Jaime znika ruszając w głąb korytarzy. Spojrzenie jasnoniebieskich oczu Królowej jest utkwione we mnie. Wbrew temu, że nie ma takiego kolori oczu jak Księżniczka ich wyraz jest taki sam jak u Lyanny. Spojrzenie Królowej mnie wręcz paraliżuje
- Wasza Wysokość
- Bastian - odpowiada obojętnym tonem. Jedna z jej dłoni znajduje się na wypukłym brzuchu w drugiej natomiast trzyma list - Nie chciałeś rozmawiać ze swoją siostrą prawda?- Królowa Margaery jest jedną z najszczęślowszych osób, jakie spotkałem w swoim życiu. Teraz jednak jej spojrzenie jak i ton głosu w żadnym wypadku nie pasują do tego opisu...
- Chciałem porozmawiać z Lyanną...
- Dobrze ci radzę, bądź ostrożny z tym co robisz, Bastian...

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz