Wczesny ranek po wydarzeniu
Arya
Sansa popada w stan ciszy i spokoju. Nie odezwała się nawet słowem. Po wyjeździe Ramsaya wróciłyśmy z dziećmi do zamku, odprowadziłam Sansę do komnaty, a Geralta poszłam uśpić. Gdy wróciłam do komnaty, moja siostra siedziała na krześle, wpatrując się w płomienie pustym wzrokiem. Nic nie mówiła. Próbowałam zacząć rozmowę, ona jednak dalek tylko wpatrywała się w płomienie tym pustym wzrokiem. Mówiłam jej aby zasnęła, jednak co może odwlec myśli matki od jej porwanego dziecka? Zamiast zasnąć zeszłam na dół, nie mogę zasnąć. Ktoś porwał Cat, wiele osób mogłoby mieć ku temu powód, w końcu pochodzi z jednego z dwóch najsilniejszych rodów Północy. Nie mogli być to ci z Dorne, zbyt boją się zimna, pieprzone żmije. Lannisterowie podlegają Tommenowi, pieprzone srajdy złota. Nie wiem nawet ilu pieprzonych lwów, krakenów czy czegokolwiek innego jest. Moje spojrzenie pada na drzwi.
- I co? Znalazłeś ich?
- Nie - odpowiada patrząc mi w oczy
- Ale cokolwiek? Ktokolwiek? Kurwa kto to był? - Ramsay ze smutkiem spuszcza wzrok na podłogę
- Nic - mówi wzdychając - Zgubili nas, dojechaliśmy do karocy, jednak po zatrzymaniu jej okazało się, że w środku nic nie ma. Jak Geralt i Sansa?
- Uśpiłam go. Nie mógł zasnąć bał się o Cat i pytał co się stało, a Sansa? Milczy, nic nie mówi, tylko siedzi i wpatruje się w płomienie...Sansa
Ogień jest czymś co dla jednych jest koszmarem a dla innych pięknym widokiem. W sekundę jest w stanie pochłonąc wszystko. Zniszczyć. Pozostawić jedynie proch. Szary proch, który zanim zostaj dosięgnięty przez płomienie żył. Miał rodzinę. Nadzieję. Marzenia. Okiełznany ogień płonie na świecy, bądź w ognisku. Ten na świecy daje nam światło w nocy, dzięki któremu możemy marzyć. Śnić. Obserwowować płomień. Ten w ognisku daje nam ciepło. Poczucie bezpieczeństwa. Wolności. Jeśli ogień świecy zostanie nam odebrany jesteśmy sami w ciemności. Czujemy strach. Chłod. Samotność. Odebranie ognia, który pochłania wszystko wokól nas i niemal nasze ciała daje nam bezpieczeństwo. Spokój. Zgaszenie nam płomienie w ognisko zasiewa strach. Niepokój. Ciemność. Samotność. Jednak jeśli dbamy o płomień,o to aby nie zgasł. Aby został. Aby był z nami. Gdy płomień zostanie nam odebrany czujemy pustkę. Samotność. Bezsilność...Jaime
Septa usiłuje nakazać Lyannie wykonać jej polecenie. Księżniczka ze zdenerwowaniem patrzy na Septę To ja tu jestem Księżniczką. Ty masz słuchać mnie. Wyraz oczu Księżniczki. Wściekłość lwa i ciernie. Połączenie dwóch czynników dających spojrzenie pełne nienawiści, u ośmioletniej dziewczynki. Maleńkiego dziecka. Właśnie, czy zwykłej dziewczynki? Księżniczka ma świadomość swego pochodzenia. Królewskoch genów, rodziny ukoronowanej. Dumna jak lew, urocza jak kwiat róży, a do tego wygląd Baratheonów. Cechy, które razem dają nam brunetkę z falowanymi włosami i granatowymi oczami oraz tym słodkim uśmiechem Królowej Margaery. Charakter dziewczynki ma w sobie dużo z Cersei Olenny i Margaery, mieszanka wybuchowa. Dziewczynka wie kim jest, Wysokością, Księżniczką. Ned taki nie jest. Ma spokojną naturę Tommena i uśmiech Królowej. Cichy, spokojny i miły chłopak. Dla dziewczynki najważniejsza jest rodzina. To ich łączy. Mimo młodego wieku oboje wiedzą jak ważna jest rodzina, co jest wspaniałe. Mam nadzieję, że Lya zmądrzeje w przeciwieństwie do Cersei, a Ned pozostanie słodkim niewinnym KsięciemLittlefinger
Dziewczynka jest bardzo podobna do swej matki. Jest jednak jedynie sześcioletnim maleńkim dzieckiem. Zapłkanym dzieckiem. Kasztanowe włosy. Takie jak u Cat i Robba, Króla Północy. Żałosne.
- Gdzie reszta? Gdzie reszta Boltonów? - Dawniej Theon Greyjoy. Chętny na każdą Damę, kurwę cokolwiek co ma biust. Teraz? Wrak człowieka. Powybijane zęby. Brak inteligencji. Wzrok pomylonego człowieka. W głębi jednak jest tym samym czym był, w dalszym ciągu jednak dla mnie jest tym samym. Niczym
- Chłopiec uciekł - odpowiada ze spuszczonym wzrokiem - Lord Ramsay, Fetor musiał uciekać - wzdycham i odwracam się do niego tyłem. Jak można być wykiwanym przez sześciolatka?
- Rozgość się - mówię przez ramię po czym ruszam ku dziewczyne. Przerażona siedzi przy stoliku. Kazałem podać jej coś słodkiego, aby poczuła się swobodnie. Dziewczynka jednak ciągle płacze. Nie szlocha. Po jej bladej cerze spływają łzy. Oczka ma aż czerwone od płaczu, jednak płakała całą drogę więc nie ma co się dziwić - Jedz śmiało - mówię uśmiechając się do dziewczynki. Przerażone spojrzenie jasnoniebieskich oczu pada na mnie. Jest przerażona - Nie bój się
- Kim jesteś? - głos dziewczynki drży. Jest przerażona. Trzęsie się od powstrzymywanego szlochu
- Jestem Lord Petyr Baelish, nazywaj mnie jednak Petyr
- Chcę do domu. Do Taty, do Mamy - dziewczynka zamyka oczka a łzy swobodnie wypływają spod jej powiek
- Oni cię nie chcieli. Następnego dnia rano planowali cię oddać. Oddać jak zwykłe zwierze - na twarzy dziewczynki pojawia się zdenerwowanie,mimo łez, które ciągle ciekną po jej policzkach. Wygląda podobnie do Ramsaya w tym momencie, wbrew podobieństwu do Sansy
- Nie - mówi silnym i mocnym głosem-To nie jest prawda
- Sądzisz, że ryzykowałbym swe życie dla byle jakiego powodu? Chciałem cię uratować
-Nie, nie. Nie - dziewczynka skuliła się w sobie i zamknęła oczy. Zaprzecza. Jednak wewnątrz zastanawia się czy nie mam racji. Sansa i Ramsay kochają swe dzieci i okazują im to na każdym kroku, omamienie Lady Bolton będzie wyzwaniem, któremu się podejmęWieczór
Ramsay
Nie jadła nic cały dzień. Nie zmrużyła oka. Zapomniała zaglądnąć do dzieci. Nie wypowiedziała nawet słowa. Oszukali nas. Mieli plan. Byłem pewien, że w środku tamtej karocy jest moja kochana córeczka. To był podstęp. Nie wiem nawet kto porwał Catelyn. Sansa położyła się do łóżka. Śpi odwrócona do mnie plecami. Przeżywa to. Nikt do niej nie dociera. Nawet Arya. Zamknęła się w sobie. Cały dzień siedziała i pusto wpatrywała się w przestrzeń...Parę dni później
- Bolton, chodź na chwilę
- Co się stało? - pytam zatrzymując się obok Aryi
- Geralt zamknął się w sobie. Nie trenuje nawet ze mną. A Bastian? Ona ich ignoruje rozumiesz?
- W jakim sensie? O czym ty mówisz?- pytam z zaskoczeniem unosząc brwi. Ignoruje?
- Próbowali z nią rozmawiać. Najpierw Bastian, potem Geralt. Nawet nie zwróciła na nich uwagi. Dalej wpatrywała się w przestrzeń- wzdycham głęboko - Wzdychanie nic tu nie da. Sprowadziłam kogoś kto pomoże nam w ochronie Basha Geralta i San
- Kogo?
- Brienne z Tarthu, jest przy kuźni, idź do niej, powinieneś ją rozpoznać
- A ty gdzie idziesz?
- Sprowadzić siostrę a ziemięArya
-Mamo - maleńka postać Geralta ponownie próbuje nawiązać kontakt z Sansą. Ta zachowuje się jakby go nie widziała. Wpatruje się w płomienie. Ten pusty wzrok, który znam. Każdy pamięta ten wzrok z czasu gdy Bran spadł z wieży i Mama popadła w podobny stan - Mamo? - Geralt wzdycha i wychodzi z komnaty - Co się dzieje? - wzrok Geralta wyraża smutek
- Nie martw się - mówię z delikatnym uśmiechem - Idź do Taty - Geralt rusza w swoją stronę, a ja wchodzę do komnaty. Pusty wzrok mojej siostry nadal wpatruje się w przestrzeń - Sansa - podchodzę do niej i staję centralnie przed nią - Przestaniesz być tak pieprzoną egoistką? - Nie reaguje - Twoi synowie nie wiedzą co się dzieje - Nadal nic - Oni cię potrzebują - pusty wzrok - Rozumiem, co przeżywasz. Ja też kocham Catelyn, jednak Sansa, proszę cię. Geralt jest za mały żeby zrozumieć co się dzieje, a Bastian popada w podobny stan do twojego. Nie jesz nie pijesz, w ten sposób się wykończysz... Sansa, porozmawiaj ze mną
- Zabrali ją - z oczu Sansy wypływają strużki łez, zapłakane spojrzenie mojej siostry pada na mnie - Porawali ją Arya
Jakiś czas później- Nikt nic nie wiedział. Porwali ją w nocy chcieli tez zabrac Geralta
- Nie porwd żadnego z nich, zapewniam cię
- Wiem BrienneSansa
- Mamo - do komnaty wchodzi zapłakany Bastian - Mamo potrzebuję cię - chłopiec podchodzi do mnie i kładzie swoje dłonie na moich dłoniach - Mamo my cię pogrzebujemy - odwracam wzrok od pustki. Klękam na podłodze i przytulam Bastiana, który płacze. Szloch sprawia, że jego drobne ciało się trzęsie - Mamo...
- Jestem tutaj, jestem - z moich oczu również lecą łzy, jednak czy jest to coś nowego?Catelyn
Chcę do Mamy. Do Taty. Do Cioci Aryi. Do domu. Lord powiedział, że rodzice mnie nie chcą, ale przecież oni mnie kochają. Tatuś i Mama zawsze mnie przytulali czy pomagali, tak samo jak Basha i Gera. Mamusia pomagała mi w tańcu czy śpiewie. Ale dlaczego on mnie porwał? Nie miał racji. Oni mnie kochają. Nie mógł mieć racji. Nie może jej mieć. Chcę do Mamy

CZYTASZ
Bad Wolves
Fanfiction🐺 Lud sądził, że on ją zniszczy, że wraz z jej małżeństwem z nim straci wszystko. Nikt nie wiedział jednak, że Sansa Stark zanim została żoną Ramsaya Boltona, wyuczyła się sztuki przetrwania🐺 🗡 Znany jako bękart, sadysta, morderca. jednak kto, ta...