Burza

259 13 1
                                    


Cersei
Margaery wraz z Księżniczką spacerują po ogrodach królewskich, dziecko kładzie rączki na wypukł brzuchu swej Matki, ta krowa spodziewa się dziecka. Radość Tommena zdaje się wykraczać poza jakąkolwiek skalę, ciągle uśmiechnięty, spędza jak najwięcej czasu z Margaery i dzieckiem. Lyanna mimo podobieństwa do rodu Baratheon z twarzy jest bardzo podobna do swej matki. Każdy jest oczarowany młodą Baratheonką, jej czarnymi jak noc włosami, czy granatowymi oczami. Uroda Księżniczki przyciąga uwagę wielu, jej charakter niedługo się uwidoczni, ciekawe jest w kogo pod tym względem wdała się moja wnuczka...

Yara
- Jak kurwa mogłaś wpaść na taki pomysł?
- To osłabi Królewską Przystań, skupią się na smutku po zmarłym co da ci drogę do...
- Do czego? To pieprzonego miecza, który zetnie mi głowę? - pytam wstając - Zamordowałaś Ojca Królowej, wiesz co ona może zrobić? Miłość Tomenna do Królowej nie ma granic, a teraz zapewne jest wściekły i szuka winny...
- Nie będzie cię podejrzewał
- Skąd ta pewność? - od zdenerwowania jestem zapewne cała czerwona - Jeżeli Król, albo ktokolwiek najedzie Żelazne Wyspy, jestem zgubiona, bo chciałaś się zabawić...

21 kwietnia

- Macie zamordować każdego kto wkroczy na wyspę, każdego bez wyjątku

Jaime
- Wasza Wysokość - mówię kłaniając się przed Królową Margaery
- Tak, chciałam z tobą pomówić - nikt nie ma żadnej wątpliwości, że to właśnie ona jest Królową, złota korona z wykonanymi również ze złota różami oraz motywami poroża jelenia nadają niesamowity efekt, oprócz tego, Królowa potrafi prowadzić grę polityczną, nie każdy człowiek to potrafi - Chciałam ci podziękować Sir Jaime, gdyby nie twoja pomoc zapewne byłabym martwa, nie wspominając o dziecku- mówi kładąc dłoń na wypukłym brzuchu - Słyszałam o tobie wiele historii, Sir Jaime - jasnoniebieskie oczy Królowej zdaje się jakby zaglądały wprost do mojej duszy
- Zapewniam, wiele z nich pochodzi z czasu gdy nie byłem taki jaki jestem, Wasza Wysokość, popełniłem wiele błędów, za które przepraszam, Wasza Wysokość może nie zdawać sobie sprawy jak wiele wstydu przynoszą mi te historie
- Mogę ci zadać pytanie Sir Jaime? - pyta Królowa przechylając lekko głowę na bok, zastanawia się nad czymś
- Oczywiście, Wasza Wysokość
- Skąd tak nagła zmiana w tobie? Czy coś miało na to wpływ?
- Tak - odpowiadam, Królowa się czymś zdenerwowała, coś się stało- Wasza Wysokość, czy wszystko dobrze?
- Tak - odpowiada, po czym nerwowo się uśmiecha
- Wasza Wysokość - Królowa nie daje mi odpowiedzi, głęboko oddycha, zaczyna się...

Margaery
Odeszły mi wody, zaczęło się. Przeżycie narodzin Lyanny było dla mnie wyzwaniem, na siedmiu, proszę aby wszystko poszło dobrze. Nie krzyczę, ból nie jest aż tak wielki

Tommen
Rękawem ocieram pot z czoła Margaery, na jej policzkach pojawiają się coraz czerwieńsze rumieńce. Nie rozluźnia uścisku swej dłoni, ciągls z całej siły trzyma ją zaciśniętą na mojej
- Proszę przeć, Wasza Wysokość - Margaery bierze głęboki oddech i zamykając oczy wydaje z siebie pierwszy krzyk. Oddech Marg jest przyspieszony, zaczęło się. Mięśnie jej twarzy co jakiś czas się napinają, próbuje odwrócić swoją uwagę od bólu...

Położna
Poród jest problematyczny. Królowa nie prze z wystarczającą siłą.
- Wasza Wysokość zechciałaby może skorzystać z krzesła?
- Oczekujesz od Królowej wydania na świat dziecka na tym? - Bulwers Królowej Cierni przepełnia całe pomieszczenie - Odbieraj poród dziecko, nie komplikuj

Margaery
- Będzie dobrze - Tommen składa pocałunek na moim wilgotnym od potu policzku - Wszystko będzie dobrze - na siedmiu, błagam niech to mija szybciej. Zaciskam z całej siły dłonie i wydaję z siebie krzyk, głośny krzyk, ktory zdaje się przepełniać pomieszczenie. Nie mogę się poddać. Nie mogę. Lyanna mnie potrzebuje, a ja potrzebuję Tommena, nie wspominając o dziecku, które lada moment zostanie wydane na ten świat
- Bądź dzielna. Bądź dzielna

Tyrion
- Dlaczego jesteś tak oryginalny wuju?
- Oryginalny? - pytam unosząc brwi ku górze - Masz na myśli, brak podobieństwa do Jaime'ego?
- Tak wuju - z każdą spedzoną z nią chwilą dostrzegam w niej coraz większy potencjał inteligencji, nie popełnia błędów w wymowie, co jest zaskoczeniem jak na tak małe dziecko
- Cóż, taki się urodziłem Lyanna - odpowiadam uśmiechając się do młodek Baratheonki, która odwzajemnia uśmiech
- I od początku wszystko niszczył - Cersei Lannister, we własnej osobie i całej okazałości - Nie przejmuj się takimi jak on kochana, tacy jak on nie są godni rozmawiać z królewską krwią
- Wuj Tyrion, jest rodziną, rodziny się nie zostawia - mówi dziewczynka tupiąc nóżką - Nie oblażaj Wuja, bo cię ukarzę
- Jak kochane dziecko, jeśli mogę wiedzieć?
- Odpowiednio - odpowiada dziewcznynka, po czym podchodzi do mnie i się we mnie wtula - Nie martw się wuju, ja cię kocham

Jaime
Położna twierdzi, że dziecko prawie jest na tym świecie. Król Tommen Baratheon i Królowa Margaery Tyrell, nigdy nie widziałem bardziej kochanej pary królewskiej. Łączy ich prawdziwe uczucie, silne, mocne i nierozerwalne. Zestresowany Król trzyma dłoń Królowej, która gdy wgdaje z siebie krzyk zaciską ją na jego dłoni. Ten całuje ją delikatnie w policzek i co chwila szepta jej coś miłego. Silna i prawdziwa miłość, niezwykle rzadkie uczucie, cholernie rzadkie. Królowa Cierni również wspiera swoją wnuczkę, siedzi obok i odgarnia jej włosy z twarzy Bądź dzielna te dwa słowa towarzyszą Królowej od samego początku. Materac pod stopami Królowej przybrał barwę ciemnej czerwieni, krew, ogrom krwi. Królowa wbija swe pięty w materac i z zamkniętymi oczami krzyczy próbując wydać na ten świat drugiego Baratheona. Za oknem szaleje burza, głośna i potężna burza, uderzające pioruny, ich błyski są wydarzeniami, które towarzyszą przyjściu na świat Baratheona

Margaery
- Jeszcze trochę Wasza Wysokość - biorę głęboki oddech, po czym zamykam oczy i wydając z siebie głośny krzyk zaczynam przeć mocniej niż wcześniej. Jeszcze tylko trochę, dziecko prawie tu jest, lada moment będę mogła je utulić, pocałować w czoło. Biorę kolejny oddech, mój krzyk uderza w każdą osobę w pomieszczeniu, ponownie zaczynam przeć, błagam niech to już się skończy

Tommen
Po sali roznosi się jedynie ciężki i przyspieszony oddech Margaery. Położna z uśmiechem podnosi dziecko
- Królowa urodziła zdrowego chłopca

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz