Próby

160 6 1
                                    

Arya
Sansa nie jest w stanie czegokolwiek powiedzieć. Łzy mojej siostry lekką strużką płyną po jej policzkach, a jej spojrzenie ciągle nie schodzi z twarzy dziewczyny naprzeciw niej. Jest bardzo podobna do Sansy. Orle Gniazdo? Czuję, że miał w tym udział Baelish... dziewczyna delikatnym ruchem odgarnia kaptur odsłaniając swoje kasztanowe włosy. Teraz widać ją w całej okazałości. Ramsay podchodzi do San i szepcze jej coś do ucha na co ta kiwa głową. Moja siostra powolnym krokiem rusza w stronę dziewczyny i zamyka ją w uścisku. Czekała na ten moment orzez te wszystkie lata, aby w końcu móc przytulić swoją córeczke...

Lyanna
- Co cię gnębi? - odwracam wzrok od morza, a moje spojrzenie pada na Królową Cierni
- Bastian
- Nie martw się tym dziecko
- Babciu - nie mogę uronić łzy, zachowaj powagę Lya, dam rade - Mój narzeczony ma bękarta w drodze, a nawet nie jesteśmy po ślubie
- Mężczyźni z reguły moja droga robią durne  rzeczy, uwierz starej kobiecie. Zechcesz usłyszeć radę,  od starej kobiety? - w odpowiedzi kiwam głową- nie obwiniaj się o to i nie sądź, że to twoja wina. To tylko bękart, zawsze może żyć bez wiedzy o swym ojcu,  a ty jesteś córką Królowej i Króla, Księżniczka Lyanna Baratheon.  A to będzie jedynie dziecko bez nazwiska rodowego...
- Co jeśli Bastian zechce dać dziecku prawo do ziem? - pytam unosząc brwi ku górze - Jeśli ja nie urodzę syna?
- W takim wypadku władzę przejmie jego młodszy brat, nie martw się dziecko takimi kwestiami. Najpierw go poznaj,gwarantuję ci, że będzie ci oddany całkowicie...

Margaery
- Jak się czujesz?
- Rozmawiałeś z Lyą? - pytam zwracając wzrok na Tommena - była załamana gdy z nią rozmawiałam...
- To silna dziewczyna - mówi siadając na krześle
- Wiem - mówię wzdychając - Ona go nawet nie zna a mają...
- Marg - zaczyna ze wzrokiem skupionym na mojej twarzy - Rozumiem twoją wściekłość na niego, ja również jestem zbulwersowany, zapewniam cię, że chłopak tego żałuje...
- Niech Bogowie go mają w opiece  - Tommen wstaje i idzie w moją stronę- Jeśli tem chłopak zrani ją....
- Nie denerwuj się - mówi przytulając mnie od tyłu - to złe dla dziecka - dłonie Tommena przesuwają się na mój wypukły brzuch, czas leci, a dziecko rośnie z dnia na dzień codaz bardziej - Jeśli znów ją zrani, ja będę tym, który z nim... no dobrze nazwijmy to porozmawiam. Ona przez to przejdzie teraz po prostu...
- Rośnie w siłę - mówię z lekkim uśmiechem

Jaime
Książe ostrożnie unika ataków Bronna, a ten atakuje z całkowitą precyzją...
- Unik! UNIK! To nie jest jakiś pieprzony taniec - Książe unosi nogę,aby uniknąć uderzenia, a Bronn kopie go w klatkę piersiową. Książe upada, a Bronn podchodzi do niego z drewnianym mieczem tuż przed twarzą Księcia - I co teraz? Hm? - Książę szybko wstaje i sięga po miecz okrążając Bronna - Kombinuj dalej bo sam jestem ciekaw co wymyśliłeś... - Książę przystępuje do ataku. Prawa, lewa, bark kopnięcię, unik - Uważaj na lewą stronę! - Ned od razu uchyla się przed atakiem, który następuje z prawej
- Sir Jaime
- Lady Olenna - odpowiadam
- Czyżby Ned znów był wyzywany przez swojego trenera?
- To mu pomaga babciu - mówi Lya stając obok Królowej Cierni - Przez to  Ned atakuje z większym sercem u skupieniem
- ZOSTAW MIECZ! - Książe wygląda jakby nie wiedział co się dzieje, zapewne wyglądam tak samo, o co mu chodzi? Książe kładzie miecz na ławce i w dalszym ciągu wpatruje się w Bronna jakby nie wiedział o  co mu chodzi - 5 okrążeń wokół Królewskiego ogrodu, JUŻ!
- Ale dlaczego...
- Z własnego doświadczenia, które mam powiem ci, że na polu bitwy czasem trzeba cóż... zapierdzielać, a więc BIEGNIJ TY KORONOWANE NA KSIĘCIA DZIECIĘ

Catelyn
To moja komnata? Nie wygląda jakby ktokolwiek w niej był. Duże łóżko, biurko przy oknie, stolik, szafki nocne... regał na Książki. Na środku łóżka leży poduszka z wyszytym napisem Catelyn Bolton-Stark. Przez tak wiele lat i tak nigdy nie tego zapomniałam. Tyle lat kłamstw Lady Anne Flawer, bękart.
- Jak się czujesz? - odwracam wzrok od poduszki, a zamiast niej moje spojrzenie pada na kobietę, która w tym momencie zamyka za sobą drzwi- Hm?
- Trudno powiedzieć, Lady Stark
- Dla ciebie nie Lady Stark, Mama - mówi z delikatnym uśmiechem. Jak mam nazywać ją w ten sposób? Nie chciała mnie. Oddała mnie. Baelish mnie ocalił,jednak prędzej dla swych celów niż mojego bezpieczeństwa... fakt jednak pozostaje faktem, gdyby o mnie walczyła, to by mnie znalazła... kiwam głową w odpowiedzi na stwierdzenie kobiety - Chciałabym abyś wiedziała, że chcę cię serdecznie przeprosić - w oczach kobiety pojawiają się łzy. Łzy? Nie chciała mnie, a teraz płacze? Nie szukała mnie, a teraz w rozmowie ze mną jest wzruszona?  - Nie było mnie przy tobie tak długo, ale chcę abyś wiedziała, że zrobiłabym wszystko - Lady Stark rękawem sukni wyciera łzy, które już zdążyły spłynąć po jej policzkach - Aby  być z tobą w tych wszystkich sytuacjach, w których mnie potrzebowałaś - Dlaczego ta kobieta jest tak wzruszona? Przez dłuższy czas sądziłam, że to co mówi Baelish to głupoty,  o tym oddaniu mnie. Jednak z czasem z dnia na dzień, tygodnia na tydzień, miesiąca na miesiąc, roku na rok, docierała do mnie prawda jego słów, jego racji. Kiwam głową patrząc w stronę Lady Stark - Robi się późno, Dobranoc Kochanie
- Dobranoc Lady Stark

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz