Alerie

151 9 0
                                    

Tommen
- Dziękuję - mówię zamykając za sobą drzwi i wchodząc do komnaty. Margaery leży już na łożu głęboko oddychając. Położne już tu są. Podchodzę bliżej i siadam na krześle obok łoża Margaery - Bądź dzielna - mówię całując ją delikatnie w czoło. Zaciska swoją dłoń na mojej głęboko oddychając. Ma zamknięte oczy, a na jej policzki wstępują rumieńce. Mięśnie jej twarzy co jakiś czas się napinają. Zaczyna się. W uszach ciągle dudni mi jej oddech - Będzie dobrze

Margaery
Trzecie dziecko cię zabije Cersei nie mogła mieć racji. Nie jest wiedźmą, mimo iż bardzo się stara. Dziecko toruje sobie drogę. Nawet nie  wiem w którym komencie moja dłoń zaczęła ściskać dłoń Tommena. Wdech i wydech, wdech, wydech... zaciskam szczęki z całej siły i wbijam pięty w łoże, to dziecko definitywnie chce się tu pojawić dziś.
- Wasza Wysokość może zacząć - zamykam oczy i zaczynam przeć. Krzyk wychodzi z moich ust samowolnie. Wdech, wydech, wdech, wydech

Tommen
Wydaje z siebie kolejny krzyk zaciskając swoją dłoń na mojej z całej siły. Białe prześcieradło przybrało czerwoną barwę. Margaery krzyczy zaciskając swoją dłoń na mojej i wbijając pięty w łoże. Czerwień  jest coraz ciemniejsza, powoli przybiera barwę bordową.
- Jeszcze tylko odrobinę, Wasza Wysokość

Lyanna
- Przemyślałam to co mówiłeś - przybliżam się do Basha. Ten opiera się plecami o ścianę, nie ma drogi ucieczki. Moje dłonie łapią jego koszulę, przyciągam go do siebie i rozpoczynam pocałunek, chłopak nie protestuje. Jego dłoń wędruje na moją talię, druga natomiast odgarnia mi włosy do tyłu. Delikatnie przygryza moje usta, ja natomiast w odpowiedzi na to delikatnie wprawiam w ruch język. Przysuwam się do niego jeszcze bliżej. Odsuwam się delikstnie od jego ust i przybliżam się do jego ucha - Zdradź mnie, a twoja śmierć będzie gorsza od śmierci Oberyna Martella

Margaery
Na Siedmiu. Zaciskam szczęki z całej siły i wydaję z siebie ponownie krzyk pełen bólu. Sam akt wydania na świat dziecka jest jednocześnie czymś okropnym jak i  szczęśliwym. Ból, nie ma słów,które go opiszą. A radość po przyjściu na świat dziecka?  Na to również nie ma słów. Należy to przeżyc, dopiero wtedy można powiezzieć iż zna się owe uczucie.
- Wasza Wysokość proszę wytrzymać

Geralt
Dziewczyna jest zagadką. Olenna Tyrell jest inna. Owszem ma charakter po swojej Babci jednak, jest w niej coś zastanawiającego. Jeden fakt, potrafi ukrywać uczucia. Robi to doskonale. Nie spodziewałbym się, że dojdzie do wyznania miłości, nie spodziewałem się równiec okoliczności, w których do tego doszło, jednak to zupełnie inna kwestia...

Cersei
To dziewcze nie ma kształtu. Jest bezkształtem. Molly nie należy do ładnych dziewczyn, mimo fsktu iż ona sama wychodzi z innego założenia. Nie wiem skąd u takiej krowy takie wysokie poczucie własnej wartości. Cóż, nie każdy ród najwyraźniej stać na szczerość w stosunku do swoich dzieci. Jest przy nadziei, w zaawansowanym stanie. Nie wiem jak taka krowa mi zniknąć niezauważona... kompletny bezkształt...

Catelyn
Delikatnie odgarnia mi pasmo włosów z czoła, a jego spojrzenie pada wprost na moje oczy. Jego są w innym odcieniu, granatowym. Moje natomiast są szaroniebieskie. Chłopak przybliża się do mnie i składa delikatny pocałunek na moim czole.
- Królowa Catelyn Baratheon - mówi z delikatnym uśmiechem czekając na moją reakcję.
- Król Eddard Baratheon - powtarzam z  uśmiechem, przybliżam się do niego i składam pocałunek na jego ustach. Zwykły i delikatny. Chłopak odwzajemnia  go z takim samym uczuciem - władca Siedmiu Królestw...
- Oddany tobie pod każdym względem, zawsze

              Około 3 godziny później

Tommen
Oddech Margaery jest przeciwieństwem spokoju. Wdech wydech następują raz po raz, a po nich następuje krzyk. Marg zamyka oczy, bierze głęboki oddech i wydaje z siebie najgłośniejszy krzyk. Zmęczona otwiera oczy, a jej spojrzenie pada na mnie, na jej usta wstępuje delikatny uśmiech. Położne zabrały dziecko, za moment wrócą z nim owiniętym w pieluszki.
- Byłaś dzielna
- Zawsze jestem - odpowiada z delikatnym uśmiechem. Położna wraca wraz z dzieckiem owiniętym w pieluszki.
- Wasza Wysokość urodziła zdrową dziewczynkę - Margaery wyciąga swe dłonie ku maleństwu i bierze je od jednej  z położnych. Druga w tym czasie otworzyła drzwi. Do komnaty pierwszy wchodzi Ned wraz z Lyanną. Na twarzach obojga widnieje ten tak dobrze znany mi uśmiech. Dziewczynka ma na głowie gęste czarne włosy i póki co nie krzyczy, jest cicha. Lyanna klęka obok łoża, Ned postępuje tak samo.
- Jest taka maleńka - mówi Lya z uśmiechem przyglądając się jak dziecko rusza rączkami.
- I urocza - dodaje Ned obserwując dziecko podobnie jak Lya. Sansa wraz z Ramsayem są po drugiej stronie łoża. San na powitanie całuje Marg w policzek, a ta szepcze jej coś do ucha.
- Jest słodka - zauważa San z uśmiechem przyglądając się maleństwu - Wybraliście imię?
- Tak - zaczyna Margaery - Alerie

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz