Oddech

152 6 2
                                    

Ramsay
- Zostań lepiej w komnacie - mówię patrząc na San, właśnie się obudziła. Wygląda na wykończoną... ktoś tu ma kaca...
- Ja się nigdzie nie wybieram - mówi nie podnosząc się nawet z łóżka - Głowa mnie boli...
- Karma - mówię wzdychając. Sansa podnosi się z poduszek i rzuca w moją stronę mordercze spojrzenie, co wygląda zabawnie. Jej wygląd to definicja kaca. Do tego zabawanego wydźwięku dodają jej włosy... bez ładu i składu - Pamiętasz cokolwiek?
- Nie - mówi ponownie upadając na poduszki - A powinnam?
- Do niczego nie doszło mimo, że chciałaś - Sansa unosi brwi ku górze
- O co ci chodzi Bolton? - pyta wzdychając.
- Molestowanie, oj nie nie jest to zachowanie godne damy - mówię z rozbawieniem widząc jak Sansa podnosi się z poduszek. Jej twarz jest komiczna w tym momencie.
-Słucham? - pyta z szokiem na twarzy
- Molestowanie San, dobierałaś się do mnie - Sansa wzdychając opada na poduszki
- Gwarantuję ci, że jeśli do czegoś doszło i będę przy nadziei to cię zabije rozumiesz?
- Doskonale...

Geralt
Co się stało wczoraj? Jakim cudem? Nie mogę powiedzieć, że było to złe. Wręcz przeciwnie. Najlepsze i najprzyjemniejsze co przeżyłem. Jednak dalej nie wiem jakim cudem... Maester twierdzi, że rana się zabliźnia, za jakiś czas będę mógł chodzić o lasce. Fenomenalnie...
- Witaj siostro - mówię zwracając swoje spojrzenie w stronę drzwi. Cst zamyka je za sobą i siada na brzegu łóżka.
- On cię mógł tam zabić - mówi poważnym tonem.
- Ale nie zabił - odpowiadam wzdychając.
- Dlaczego to zrobiłeś? - pyta unosząc brwi ku górze - Wiesz jaka byłam przerażona kiedy okazało się, że to byłeś ty?
- Nie mogłem pozwolić, żeby on za Ciebie walczył. Nie wygrałby. Nie było żadnej pewności, że byłabyś bezpieczna, więc stwierdziłem, że wybronię cię z opresji - dodaję z uśmiechem - Tak wiem, słyszałem też naszą kochaną rodzicielkę GERALT NA SIEDMIU, MOGŁEŚ SOBIE COŚ ZŁAMAĆ rozpaczała jakbym był już w innym świecie, a jestem tutaj...
- Z przebitą nogą...
- Nie pierwszy nie ostatni raz - mówię wzdychając - Błagam cię gdybym miał liczyć ile razy mogłem zginąć... coś około 100 sytuacji... cóż nie dziś nie jutro, nie nigdy. Gwiazdy są w złej konstelacji...
- Znasz się na tym? - pyta z zaskoczeniem
- Nie. Jak tam z Nedem? - pytam uśmiechając się w dwuznaczny sposób - Coś...
- Geralt... - mówi odwracając wzrok i rumieniąc się. Ktoś tu się zawstydził...

Eddard
- Nasza kuzynka jest dziś wyjątkowo radosna - komentuje Lya obserwując jak Olenna z uśmiechem podchodzi do Garlana.
- Może po prostu ma dobry dzień - mówię wzruszając ramionami.
- Nigdy nie byłeś dobry w odgadywaniu tego o co chodzi ludziom Ned - mówi wzdychając
- Rozmawiałaś z Bastianem?
- Ned mówiłam ci, że ty i Cat jesteście ważniejsi od tego - odpowiada spoglądając na Bastiana, który dyskutuje o czymś z Garlanem. Ona tego nie powie, ale jest w nim zakochana. Nie przyzna tego, ale taka jest prawda. Będzie ukrywała swoje uczucie. Zawsze to robi.
- Jesteśmy oboje tak samo ważni siostro nie zmieniaj tematu, powiedz po prostu co czujesz?
- Właśnie tu jest problem Ned - mówi wzdychając - Czuję coś do niego - spojrzenie granatowych oczu mojej siostry pada na mnie - On twierdzi, że również czuje coś do mnie. Jednak skąd mam mieć pewność, że nie kłamie?
- Po prostu mu zaufaj - mówię kładąc jej dłoń na ramieniu - Daj mu szansę. Może to właśnie jest to co powinnaś zrobić? Nie myśl o tym co może się stać, ani o tym co było. Po prostu bądź szczęśliwa siostro - mówię całując ją w czoło.

Cersei
- Na Żelazne Wyspy. Tam nikt nawet nie będzie cię szukać
- I co dalej? - pyta uważnie mnie obserwując.
- Poczekasz - odpowiadam sięgając po kielich wina - Gdy nadejdzie czas. Wrócisz. Zwyciężysz i wygrasz.

Catelyn
- Witaj Catelyn
- Wasza Wysokość - odpowiadam delikatnie się kłaniając przed Królową. Ma urodzić lada dzień, materiał sukni jest napięty do tego stopnia, że ciekawi mnie jakim cudem jeszcze nie pękł.
- Spokojnie dziecko - mówi z delikatnym uśmiechem kładąc dło, na wypukłym brzuchu - Wyglądałaś na zmartwioną gdy zobaczyłeś Littlefingera, czy nadal się nim martwisz?
- Nie czuję się bezpieczna, on zabrał mi ogromną część życia i mnie okłamywał. Omamił mnie
- Byłaś dzieckiem kochana, dzieci są podatne na kłamstwa powtarzane w kółko. Nie martw się nim - mówi z delikatnym uśmiechem. Odwzajemniam uśmiech, jednak wyraz twarzy Królowej ulega zmianie. Uśmiech zanika, oddech Królowej przyspiesza. Co się dzieje?
- Wasza Wysokość? - pytam patrząc uważnie na twarz Królowej. Zaczęła rodzić?
- Zaprowadź mnie do komnaty, a potem biegnij ile sił w nogach po Tommena, powiedz mu, że poród się zaczął...

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz