Nie martw się

200 9 2
                                    

Arya
Co tydzień Brienne jedzie do Dreadfort, zapytać Jona o to czy ma jakieś informacje o Catelyn. Taka maleńka i słodka dziewczyna. Teraz można powiedzieć piętnastolatka. Tak samo jak Bash i Ger była ogniem, który nadawał Winterfell ciepło i radość. Teraz go nie ma, mamy jedynie przygaszone i słabe płomienie Geralta i Bastiana. Za jakiś czas powinno świtać. Winterfell znów stało  się takie, jak wtedy gdy wraz z ojcem i San pojechałyśmy na Północ, a Robb na wojnę, zimne i chłodne jak lód...

Bastian
- Mary... - dziewczyna siedzi na mnie okrakiem i delikatnymi ruchami bioder domaga się ponownego zbliżenia - Mary... - delikatnie próbuję zsunać dziewczynę z siebie, dziewczyna jednak nie ustępuje - Mary będziesz miała kłopoty, ja tak samo...

Mary
- Mój ojciec został wezwany do pomocy przy budowie czegoś w Dreadfort, a twojej mamy tu nie ma - delikatny ruch moich bioder pobudza jego męskość
- Mary... - mówi z trudem - Nie chcę żebyś miała kłopoty - jeden delikatny ruch bioder zamienił się w rytmiczny powtarzający się ruch - Mary...
- Nic mi nie będzie Bash - kolejny ruch bioder pobudza męskość Bastiana - Nie udawaj, że tego nie chcesz - Bastian zamyka oczy i zaciska pięści
- Nie chcę abyś miała kłopoty, nie jesteś dla mnie nieważną osobą, jesteś dla mnie ważna Mary - delikatne ruchy bioder pobudzają Boltona coraz bardziej - Mary...
- Mojego ojca nie ma Bash, nie martw się - moje ruchy są coraz szybsze a Bastiana zalewa rozkosz - Nie udawaj Bastian - Chłopak stara się przybrać stanowczy wyraz twarzy, przybliżam się do niego i delikatnie całuję go w usta, po czym ponownie wracam do poprzedniej pozycji i rytmicznymi ruchami bioder podniecam Bastiana
- Mary...

Bastian
Kładę dłonie na talii dziewczyny i delikatnie w nią wchodzę. Delikatnymi rytmicznymi ruchami powoli wchodzę w dziewczynę, nie pozostaje dłużna. Rytmiczne ruchy jej bioder ciągle pobudzają moją męskość. Dziewczyna przygryza dolną wargę, jednak jej rytmiczne ruchy nie ustają, w pomieszczeniu słychać jej oddech, mój również. Delikatnie przyspieszam swoje ruchy, dziewczyna nie pozostaje mi dłużna, również przyspiesza. Oddycha coraz głośniej co jakiś czas wydając z siebie delikatny jęk. Nie należy do brzydkich dziewcząt, jednak nie jest moją pierwszą. Przed nią byłem z wieloma, jednak tylko z nią rozmawiam i jednocześnie się się przyjaźnię

Mary
Bastian odsuwa się na bok, zawsze przed uwolnieniem nasienia odsuwa się delikatnie na bok, nie chce mieć bękarta. To zrozumiałe, że nie chciałby mieć dziecka z kimś takim jak ja. Zwykła prosta dziewczyna, czego mogę wymagać od syna Namiestnika Północy?

Bastian
- Mary? Wszystko dobrze? - pytam odwracając się w stronę dziewczyny
- Jestem dla ciebie zabawką Bastian...
- Mary - mówię przybliżając się do niej - Jesteś moją przyjaciółką, podobasz mi się
- Na jak długo Bastian - składam delikatny pocałunek na ustach dziewczyny - Bastian - składam pocałunek na piersi dziewczyny, na co ta reaguje głębszym oddechem
- Nie martw się tym Mary - kolejny pocałunek na drugiej piersi dziewczyny - Jesteś śliczna Mary - mówię wracając do ust dziewczyny - Urocza, inteligentna - rozpoczynam pocałunek, dziewczyna od razu go odwzajemnia, jej również zależy na mnie...

Catelyn
- Nie przeraża cię to małżeństwo?
- Nie Robin - odpowiadam z lekkim uśmiechem - Nie boję się ciebie i to nie będzie nic złego - kłamstwo, nie chcę tego. Jest to coś czego najmniej chcę. Jest dziesięc lat starszy, w dodatku dziwny. Baelish powiedział, że nie ma innego wyjścia. Nie wie nawet jak bardzo tego nie chcę. Nie chcę żadnego małżeństwa. Jestem za młoda. Nie jestem na to gotowa. Nie wiem czy kiedykolwiek będę, zaczyna świtać, a na rozmawiam z Robinem, który jest ostatnią osobą, z którą chciałabym rozmawiać...

Bastian
Delikatnie całuję Mary w policzek i odchodzę od jej domu zostawiając dziewczynę z uśmiechem na ustach. Jest jasno nie powinienem mieć kłopotów...

                          Wieczór
- Gdzie byłeś w nocy synu?
- Mamo... przepraszam - odpowiadam smutno spuszczając wzrok

Lyanna
- Nie jest źle Ned - mówię z delikatnym uśmiechem - Jeszcze trochę treningów i będziesz najlepszy
- Myślisz?
- Kto jak kto, ale Bronn cię wytrenuje Ned - mówię z uśmiechem - Jesteś moim bratem, pamiętaj, że zawsze cię będę wspiera, proszę - mówię spoglądając na drzwi -Wuj Jaime
- Lyanna, Eddard, mam dla was wiadomość, wasza kuzynka Olenna Tyrell będzie obchodzić czternasty dzień swego imienia
- Pojedziesz z nami wuju? - pyta Ned patrząc prosto w oczy naszego wuja
- Tak - odpowiada z uśmiechem, który razem z Nedem odwzajemniamy, jest naszym rycerzem, ochronił nas tyle razy, że głowa mała...

Ramsay
Jest zdenerwowana. Siada na krześle i nalewa sobie wina do kielicha
- Co się stało?
- Bastian znowu się wymknął w nocy... - mówi wzdychając
- Ale nic mu nie jest, co się dzieje
- Mam przeczucie
- Jakie San? - pytam klękając przed nią
- Odwiedza dziewczęta... - odpowiada wywracając oczami - Ty to również wiesz...

Uroczystość w Wysogrodzie, 31 październik

Lady Olenna Tyrell, córka Lorasa Tyrella, ponoć bardzo podobna do swej babci... dziewczyna ma kręcone włosy jak loras, są jednak czarne jak włosy Lady Mormont. Dziewczyna jest niska i z tego co słyszałem przypomina z charakteru swoją babcię. Jej starszy brat Garlan jest miłym spokojnym chłopakiem, który podobnoe jak Lady Olenna ma czarne kręcone włosy, różnią ich jednak oczy. Lady Olenna ma oczy ciemne jak Lady Mormont, Garlan natomiast ma oczy jasnoniebieskie, jak Loras Tyrell. Męczy mnie jedynie jedno pytanie, czy nie dojdzie do czegoś tragicznego na tej uroczystości?

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz