Egzekucja

337 12 0
                                    

                           1 sierpień

Tommen
- Jesteś pewien, że to ich wskazano?
- Tak Margaery - odpowiadam patrząc jej w oczy - Nie martw się, wydam wyrok i będzie po wszystkim, nikt was nie skrzywdzi - z uśmiechem na ustach podnoszę Lyannę i całuję ją w policzek, na co Maleńka się śmieje. Włosy urosły jej już do ramion, a jej granatowe oczy  będą ciekawiły większość ludzi swą tajemniczością. Podchodzę do łóżeczka i kładę w nim Lyannę. Odwracam się, a moje spojrzenie pada na Marg, która zamyślona obserwuje obraz,  wiszący na ścianie - Marg - mówię podchodząc do niej, odwraca wzrok od obrazu i jej spojrzenie pada na mnie - Nikt was nie skrzywdzi, nigdy

Yara
- Jesteś pewien?
- Tak Lady Greyjoy, Król, Królowa jak i całe Siedem Królestw będzie sądziło iż nie masz sojuszników, Lady Greyjoy - odpowiada Littlefinger sięgając po kielich wina - Całe Westeros nie będzie podejrzewać ani mnie ani Lady Sand
- Przynajmniej choć raz się na coś przydałeś - komentuje Sand zjadając winogrono - Jaki mamy plan? - jej spojrzenie pada na mnie
- Teraz musimy się wstrzymać, wstrzymamy działania póki co, wznowimy je za jakiś czas - odpowiadam nalewając sobie wina - to jest zły moment na atak
- Lady Greyjoy, proponuję abyś pozwoliła nam wrócić, nasza nieobecność może zostać zauważona
- To po cholere tu jesteśmy, jeśli ma nie dojść do ataku to czemu tu ciągle tkwimy i spiskujemy? - pyta Sand z wyraźnym zdenerwowaniem w głosie
- Gdyby nie to, że wysłannicy zostali złapani, doszłoby do najazdu i otrzymania tego czego chcemy, ty pragniesz otrzymania Bliźniaków, ty zemsty za śmierć Oberyna, opłacalna jest w tej sytuacji cierpliwość

Tommen
Mężczyzna jest przerażony. Na jego twarzy widać wyraźny pot, przeżywa ogromny stres, nie jest to nic zaskakującego, doskonale wie co go czeka. Śmierć za sojusz z rebeliantką, kobieta nie jest poddenerwowana, wydaje się jakby była pogodzona ze swym losem. Oboje spiskiwali z Yarą Greyjoy, za co czeka ich kara śmierci. Kobieta ma zamknięte oczy i głęboko oddycha, mężczyzna natomiast ciągle się rozgląda jakby szukając nadziei, której nie znajdzie, jedyne co może zauważyć to spojrzenia ludu, które są pełne nienawiści. Nie dano im prawa do obrony poprzez próbę walki, oboje wiedzą, że to ich koniec

Ramsay
Sansa z uśmiechem przygląda się Bastianowi, który leży w łóżeczku. Nie śpi, a odwzajemnia spojrzenie Sansy. Jest taka szczęśliwa, przez cały czas naszego małżeństwa nie widywałem jej w takim stanie. Okazywała chłód i brak emocji, jednak to uległo zmianie, dziecko ją zmieniło. Bastian ziewa i zamyka oczy, Sansa przykrywa go delikatnie kocykiem
- Sansa - spojrzenie jasnoniebieskich oczu od razu pada na mnie - Naprawdę, bardzo...
- Przestań - przerywa ostrym tonem- To jest denerwujące, ciągłe przepraszanie, dotarło to do mnie za pierwszym razem - nie uśmiecha się, a jej oczy nie wyrażają żadnej emocji, doskonale znam ten widok - Zrozumiałam Bolton - mówi wzdychając
- Co mam zrobić abyś mi uwierzyła? - pytam odgarniając włosy z czoła
- To skomplikowane Bolton - mówi ponownie wzdychając - Po prostu się staraj
- Ciągle to robię, ale nie dajesz mi  nawet szansy na jakikolwiek gest, który świadczyłby o moim uczuciu do ciebie - obie dłonie kładę na jej talii i delikatnie przyciągam ją do siebie - O tym, że pragnę twoje szczęścia, nigdy cię nie skrzywdzę - Sansa wygląda na zbitą z tropu. Powoli kładzie swoje dłonie na moich i zsuwa je ze swojej talii
- To jest trudne również dla mnie, zrozum, to  nie jest łatwe gdy człowiek, którego miałam za potwora, który pragnir mojego cierpienia mówi mi, że się zmienił oraz, że pragnie mego szczęścia - mówi odgarniając włosy do tyłu - Oboje potrzebujemy czasu Bolton
- Nie chcesz tego San? Moje uczucie coś dla ciebie znaczy? - Sansa przybliża się do mnie i całune w policzek po czym mnie przytula, odwzajemniam jej gest, przechodzą ją delikatne dreszcze gdy czuje na sobie mój dotyk
- Zrozum, że to dla mnie trudne - mówi nie przerywając przytulenia - Muszę to przemyśleć, zobaczyć i poczuć Bolton - Nic dziwnego w tym, że dziewczyna jest mi nie ufa, zrobiłem coś  czego się tak kurwa bardzo wstydzę. Skrzywdziłem osobę, która wtedy, faktycznie była kurwa nikim, nie obchodziło mnie co czuje, jednak teraz? Jest Mamą naszego syna, kobietą, którą chcę uszczęśliwiać, całować, widzieć jej radość. Dziewczyna delikatnie się ode mnie odsuwa, jest tuż przede mną. Przybliżam się do niej i delikatnie całuję ją w czoło
- Kocham cię - nie liczę na jej odpowiedź, nie odpowie na to dopóki nie będzie pewna co jest właściwą odpowiedzią, sama musi się zastanowić nad tym. Dziewczyna odsuwa się ode mnie i rusza w stronę stolika sięgając po kielich wina - Nie chcę być dla ciebie wrogiem
- Nie wiem kim dla mnie jesteś - odpowiada stawiając kielich na stoliku - Chciałabym to wiedzieć, ale potrzebuję czasu, aby podjąc decyzję
- Rozumiem - odpowiadam obserwując jak Sansa siada na fotelu wzdychając. Podchodzę do łóżeczka  Bastiana i obserwują jak przez sen rusza rączkami, mam nadzieję, że nie popełni takiego błędu w stosunku do miłości jak ja

Jaime
- Księżniczka z dnia na dzień jest coraz piękniejsza
- Racja Tyrion - popieram z uśmiechem brata - Jest o stokroć lepsza od Joffa czy Roberta
- Król Robert nie był zły - stwierdza Tyrion stawiając pusty kielich po winie na stoliku - Po prostu lubił polowania i dobrą zabawę, natomiast Joffrey, istna porażka
- Księżniczka nie będzie taka jak on - stwierdzam z pewnością w głosie - Ona jest taka czysta i delikatna, w przeciwieństwie do Joffreya, na szczęście nie rządził długo
- Co u naszej siostry, zwykle gdy mnie widzi rzuca wyzwiskami
- Nie rozmawiam z nią Tyrion, podjąłem ważną decyzję, na temat tego jaki chcę być i jaki będę
- Co masz na myśli? - pyta Tyrion ponownie nalewając sobie wina
- Byłem okropnym człowiekiem Tyrion, popełniłem wiele błędów, przez które do dziś ludzie nazywają mnie Królobójcą, chcę to zmienić i to robię. Jestem i chcę być przykładnym rycerzem Gwardii, będę jedynie interesował się ochroną rodziny Królewskiej oraz jej bezpeczeństwem
- Brzmi inteligentnie bracie, sądziłem iż wolisz miecz od inteligencji - mówi ze śmiechem - To dobra zmiana Jaime, jesteś lepszym człowiekiem
-Takim chcę pozostać

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz