15 luty
Jaime
Pogrzeb Lorda Mace'a Tyrella odbył się dwa tygodnie temu, został zamordowany. Pogrzeb był jedną z najsmutniejszych uroczystości, jakie kiedykolwiek widziałem. Nad rodem Tyrell zapanował smutek. W trakcie pogrzebu, Loras uronił wiele łez, tak samo jak brzemienna Królowa. Smutek dopadł nawet Księżniczkę Lyannę, zaledwie roczne dziecko. W trakcie pogrzebu, Księżniczka Lyanna w pewnym momencie odeszła od swej Matki, u stóp grobu swego dziadka klękneła i położyła złotą różę. Nikt jej tego nie nakazał. Lyanna sama z własnej woli to zrobiła ukazując szacunek oraz inteligencję. Zrobiła to za przykładem Królowej Margaery, jak i Królowej Cierni oraz Lorasa. Królowa ubrana w czarną suknią ocierając łzę ze swego policzka położyła złotą różę u stóp pozłacanego nagrobka Lorda Mace'a Tyrella. Następnie odwróciła się, poprawiła koronę i wróciła na swoje miejsce. Zamordowanie Mace'a Tyrella musiało być ostrzeżeniem. Ktoś chciał skrzywdzić rodzinę Królewską, największym podejrzanym jest Yara Greyjoy, osobiście przytargam ją do Króla...Margaery
- Kiedy będzie?
- Ale co kochanie? - pytam z delikatnym uśmiechem, na co Lyanna kładzie swoją maleńką rączkę na moim brzuchu - Jeszcze trochę - mówię z uśmiechem odgarniając jej kosmyk włosów za ucho
-Kocham Cię - mówi przytulając się do mnie, nie jest w stanie mnie obiąć, moja brzemienność jest już w zaawansowanym stanie
- Ja ciebie też kochanie - mówię głaszcząc ją po plecach. Zamordowano mojego ojca, nie poddaję się stresowi, to może zaszkodzić dziecku. Ojca nie przywrócę do życia, zamiast tego mogę zrobić to czego zawsze chciał abym dokonała, cieszyła się życiem. Jest to trudne, dziecko, które noszę pod sercem nie pozna nigdy swego Dziadka, Lyanna o nim zapomni, jednak nikt nie mówił nigdy, że życie Królowej jest łatweRamsay
Sansa z uśmiechem na ustach przygląda się bransolecie, którą ode mnie dostała. Jest srebrna i posiada wilkora, z oczaki wykonanymi z niebieskich kamieni szlachetnych
- Podoba ci się?
- Tak - odpowiada z uśmiechem
- Wszystkiego najlepsego Mamo - mówi Bastian, którego Sansa przytula z uśmiechem na ustach
- Jesteś kochany - mówi całując go w policzek. Wyraz twarzy Sansy ulega zmianie. Uśmiech znika z jej twarzy- Idź do Cioci Aryi kochanie, zaprowadź go tam - mówi prostując się
- Coś się stało?
- Zaprowadź go do Aryi - ton głosu Sansy znosi sprzeciwu
- Chodź Bash
Chwilę później-Sansa? - nie ma jej w komnacie, szybszym krokiem przemierzam korytarz zaglądając do każdej komnaty. Zatrzymuję się. Ktoś głośno oddycha, to komnata, w której Sansa miała rodzić - San? - ostrożnie wchodzę do komnaty, Sansa głęboko oddycha stojąc obok łóżka. Spoglądam na podłogę, odeszły jej wody. W tle słyszę jedynie przyspieszony oddech Sansy
- Położną - podchodzę do Sansy i pomagam jej wejść na łóżko, nie ma na nim żadnego futra, jest przykryte jedynie białym kocem, a na miejscu oparcia są poduszki - SzybkoChwilę później
Siadam na krześle obok łóżka, na czole Sansy pojawiają się pierwsze krople potu
- Bądź odważna - mówię kładąc swoją dłoń na obok jej dłoni - Nie bój sięPołożna
Lady Stark odeszły już wody, skurcze powoli się zaczynają. Ciężki i przyspieszony oddech rodzącej jest jedynym co przerywa ciszę w pomieszczeniu. Poród dla Lady Stark będzie ciężki, już to widać po jej stanieSansa
Czuję jak dziecko się rusza, jeszcze trochę. Łapie mnie pierwszy skurcz, zaciskam usta
- Krzyk ułatwi poród, Lady Stark - Na siedmiu jak to boli. Zaciskam dłoń z całej siły na dłoni Ramsaya, to nie będzie nic łatwego

CZYTASZ
Bad Wolves
Fanfiction🐺 Lud sądził, że on ją zniszczy, że wraz z jej małżeństwem z nim straci wszystko. Nikt nie wiedział jednak, że Sansa Stark zanim została żoną Ramsaya Boltona, wyuczyła się sztuki przetrwania🐺 🗡 Znany jako bękart, sadysta, morderca. jednak kto, ta...