Eddard
- Oczywiście - mówię podchodząc do dziewczyny - Co dokładnie chciałabyś wiedzieć? - ma bardzo ładny kolor oczu
- Prawie nic o tobie nie wiem - odpowiada wzruszając ramionami-Jesteś mi zupełnie obcy
- Więc jestem Eddard Baratheon - mówię zaczynając wypowiedź - Moja Mama to przyjaciółka twojej Mamy - na dźwięk tych słów tych słów dziewczyna wzdycha kiwając głową, jakby była czymś zawiedziona - Jestem tym młodszym dzieckiem pary królewskiej. Mam starszą siostrę, Lyanna jest zaręczona z twoim starszym bratem, Bastianem. A ja jestem po prostu sobą. Raczej jestem spokojny i lubię poznawać nowe kultury. Mogę cię o coś zapytać Catelyn? - dziewczyna w odpowiedzi delikatnie kiwa głową - To całe zaręczenie, bycie w narzeczeństwie, chcesz tego?Catelyn
On tego chce, jestem tego pewna.
Arryn też tego chciał
- Nie wiem - odpowiadam szczerze. Co mam mu powiedzieć? Po co mam kłamać? Nie wydaje się być kimś takim jak Arryn, jednak to pozory. Nie znam go, a on nie zna mnie - Tego typu małżeństwa nie podlegają dyskusji, nie ważne czy tego chce jedna strona, obie czy też żadna
- Wiem - odpowiada wzdychając - Okropny jest ten świat, prawda?
- Zawsze taki był i raczej się nie zmieniPóźny wieczór
Lyanna
- Zostaw mnie w spokoju - mówię wzdychając
- Dlaczego nie chcesz o tym porozmawiać? - Bastian jest uparty, pieprzony osioł...
- Bo mam do tego prawo, daj mi spokój - mówię patrząc mu w oczy, moje spojrzenie wyraża czysta wściekłość - Odejdź
- Chcę ci udowodnić, że naprawdę żałuję tego, proszę - odwracam się do niego plecami z zamiarem wejścia do komnaty - Lyanna
- Nie dotykaj mnie - mówię zabierając dłoń z jego uścisku - Daj mi spokój
- Porozmawiaj ze mną o tym
- Nie dzisiaj - mówię wzdychając. Otwieram drzwi
- Proszę - drzwi zamykają się tuż przed jego twarzą. Nie mam zamiaru z nim rozmawiać, nie dziś. Nie jest to moja komnata, tylko mojego brata. Ned siedzi na łóżku czytając książkę
- Jak rozmowa Ned? - pytam siadając obok niego -Ned?
- Chyba dobrze - odpowiada wzruszając ramionami - Chyba spodobała jej się bransoleta
-To dobrze - mówię uśmiechając się delikatnie do niego - Wyglądasz na zmartwionego, dlaczego?
- Po prostu nie wiem jak mam z nią rozmawiać w sensie, ona nie mówi nic o sobie, jest jakby smutna...
- Dużo przeżyła Ned, w końcu po 9 latach wróciła do domu, to musi być dla niej ciężkie -mówię wzdychając-Ona potrzebuje czasu
-A jak z Bastianem?
- Nie mam ochoty z nim rozmawiać na ten moment, idź spać, jest już późnoCatelyn
Ten dzień imienia był inny niż pozostałe. Tamte były bardziej ukryte. Zawsze wydawało mi się, że Baelish był jedynym,który o tym dniu wiedział. A dziś? Cały ten dzień był czymś nowym. Pogodna atmosfera, goście, rozmowy spodziewałam się czegoś innego. Na każdym dniu imienia Arryna panowała wymuszona atmosfera, brak śmiechu czy radości, zwykła chłodna wymiana zdań. A tutaj? Radość jest czymś co definiuje uroczystość. Uśmiechy, śmiech, tańce i rozmowy. Eddard nie wydaje się być taki jak Arryn. Jednak wydawanie się nie jest dobrym sposobem na określenie jego zamiarów. Może to jedynie fałszywe wrażenie? Nie mam pojęcia. Musiałabym go poznać. Jego prawdziwą osobowość. Czas wszystko pokaże.Wczesny ranek, następnego dnia
Założyłam dziś moją suknie w kolorze granatowym. Do tego naszyjnik, bransolete i pierscionek,ktore dostalam w prezencie na dzien imienia. Wszyscy zapewne są pogrążeni we śnie. Zwykle w trakcie takich poranków jak ten spaceruje po zamku, a czasem po prostu siedzę w komnacie i coś czytam. Jestem w drodze do komnaty z obrazami. Na ścianach pomieszczenia są obrazy przedstawiające Starków i Lorda Boltona. Cała rodzina. Kobieta z kasztanowymi włosami z uśmiechem patrzy na swoje dzieci. Mężczyzna obok niej tak samo jak i ona z uśmiechem patrzy na dzieci. Najwyższy chłopiec jak ta kobieta na kasztanowe włosy, trzyma za rączkę dziewczynkę z ciemnymi włosami. Dziewczyna jak i chłopiec aą uśmiechnięci. Obok nich stoi rudowłosa dziewczyna, na jej ustach również gości uśmiech. Jest pełen delikatności i spokoju. Bardzo lubię tu przychodzić i oglądać te obrazy. Zatrzymuję się przed kolejnym. Ten obraz różni się od poprzedniego. Na poprzednim rudowłosa dziewczynka delikatnie się uśmiechała, na tym na jej twarzy gości szczery uśmiech. Nie jest wymuszony. Po prostu szczery i radosny. Za nią stoi Lord Bolton, rudowłosa jest o niego delikatnie oparta. On, podobnie jak i ona ze szczerym uśmiechem patrzy na dzieci. Spojrzenie kobiety jest pełne czułości. Malarz musiał długo pracować nad obrazem aby otrzymać taki efekt. Przed nimi stoi chłopiec o brązowych włosach. To zapewne Bastian. Szeroko uśmiechnięty trzyma za rączki dwoje dzieci. Chłopca, to musi być Geralt. A po drugiej stronie dziewczynka o kasztanowych włosach
- Powieszono go tutaj dzień przed twoim zniknięciem - odwracam wzrok od dzieła. To Lady Stark. Dlaczego wstała tak wcześnie?
- Jakim zniknięciem? - czyżby kłamała?
- Porwano cię w nocy - smutek w głosie kobiety wręcz emanuje od niej- To było okropne - porwanie? Baelish mówił, że zostałam oddana, że mnie nie... komu mam ufać? To jest kobieta, która sprowadziła mnie na ten świat, Baelish jednak zastepowal mi rodzine
- Ja, przepraszam, boli mnie głowa - pierwsza lepsza wymówka. Wymijam Lady Stark i ruszam do mojej komnaty. To nie ma sensu. Kompletnie, nie ma nawet jakiegokolwiek połączenie, oprocz tego ze zniknelam. Zamykam za sobą drzwi i siadam na podłodze. Nigdy nie szłam do komnaty w tak szybkim tempie. O co w tym wszystkim chodzi?
![](https://img.wattpad.com/cover/156332660-288-k442254.jpg)
CZYTASZ
Bad Wolves
Fanfic🐺 Lud sądził, że on ją zniszczy, że wraz z jej małżeństwem z nim straci wszystko. Nikt nie wiedział jednak, że Sansa Stark zanim została żoną Ramsaya Boltona, wyuczyła się sztuki przetrwania🐺 🗡 Znany jako bękart, sadysta, morderca. jednak kto, ta...