Skarbie

170 12 1
                                    

Jaime
- Dlaczego jest aż tutaj? - Sztandary Arryna, z Orlego Gniazda, tutaj?
- Może mu się nudziło? Zawsze mówiłem, że jest pierdolnięty -  mówi Bronn wzdychając - Teraz powiedz jak ich wybijemy? - nie zwracam uwagi na pytanie Bronna,moje spojrzenie jest utkwione w grupie żołnierzy, która wyszła przed wojsko. Czego oni tu chcą?

Eddard
- Nic ci nie jest?
- Nie - odpowiadam a Mama zamyka mnie w swoich ramionach. Moje spojrzenie wędruje na Catelyn, która tak samo jak ja jest zamknięta w ramionach swojej Mamy.  Bash i Geralt stoją obok Lady Stark i Lorda Boltona. Olenna stoi obok swego ojca, Lorasa Tyrella wtulona w  swojego brata, Garlana. Mama uwalnia mnie ze swoich ramion - Wszystko będzie dobrze Mamo - mówię z delikatnym uśmiechem, który odwzajemnia. Moje spojrzenie wędruje na Cat. Dziewczyna jest zestresowana, nerwowo bawi się rękawem swojej sukni. Lady Stark delikatnie obejmuje ją ramieniem i mówi jej coś do ucha, ciekawi mnie co dokładnie...

Jaime
- Król się zgodził - w odpowiedzi kiwam głową, a strażnik otwiera wejście do salo tronowej. Wchodzę pierwszy a zaraz za mną posłaniec. Nikt się go nie spodziewał. Na jego widok Królowa Margaery zmienia swój wyraz twarzy. Radosny uśmiech, który przed chwilą posyłała Nedowi zniknął, zamiast niego na twarz Królowej zawitało zimno. Król Tommen, zareagował podobnie jak Królowa, jego zimne spojrzenie uważnie obserwuje posłańca. Lyanna obserwuje go, spojrzenie Księżniczki jest  pełne nienawiści, zapewne wie kim on jest. Spojrzenie starszego z braci Bolton jest pełne nienawiści, nawet jego postawa ją ukazuje. Geralt patrzy na niego z nienawiścią, tak samo jak Bash. Lady Catelyn patrzy na niego szeroko otwartymi oczami, a ten posyła jej kpiący uśmiech. Matka Cat delikatnym gestem dłoni przesuwa ją za siebie i staje przed nią. Ramsay w geście wsparcia kładzie jej dłoń na ramieniu, on jest wściekły. Jednak wściekłość Boltona jest niczym w porównaniu ze spojrzeniem i postawą Lady Stark. Wygląda jakby chciała zamordować posłańca, mięśnie jej twarzy są napięte przez zaciśnięte zęby. Jest w tym momencie definicją wściekłości. Książę za wskazówką Królowej idzie ku swej narzeczonej, która nadal szeroko otwartymi oczami wpatruje się w posłańca...
- Po co przybył Lord Arryn? - spojrzenie Króla zatrzymuje się na twarzy Littlefingera - Dlaczego przybył aż tutaj? - na twarz zakały Westeros wstępuje uśmiech, uśmiech tak dobrze znany każdemu kto go kiedykolwiek widział
- Lord Arryn  nie przybył tu aby wywołać wojnę, Wasza Wysokość - spojrzenie Baelisha na zmianę przeskakuje z Króla na Sansę i z Sansy na Catelyn - Przybył tu po swoją własność,  narzeczoną, która jak twierdzi została porwana- teraz jego spojrzenie zatrzymuje się na Lady Stark, jej wściekłość zwiększyła się jeszcze bardziej
- Lady Catelyn Bolton Stark jest zaręczona z jego Wysokością, Księciem Eddardem - spojrzenie Królowej zatrzymuje się na twarzy Littlefingera - Zostało to zaplanowane  zanim Lord Arryn dowiedział się o istnieniu Lady Catelyn
- Lord Arryn nalega,  aby narzeczona została mu oddana jeszcze dziś, bowiem chce aby do uroczystości zaślubin doszło jak najszybciej - Lady Catelyn zaczęła się trząść, jest przerażona. Ned zamyka ją w swoich ramionach i szepcze jej coś do ucha-Jeżeli Lady Catelyn nie zostanie mu oddana, zamierza rozpętać wojnę
- Lady Catelyn była od początku swego życia zaręczona z Księciem, więc zaręczyny, które zaplanowałeś ty nie mają znaczenia i są niczym - spojrzenie Littlefingera zatrzymuje się na Lorasie
- Lord Arryn upiera się przy fakcie, że należy mu się jako żona, zapowiedział wojnę - mówi wzdychając - Przykro mi, przeleje się krew
- Nie musi się przelać w dużych ilościach - mówi Tyrion  występując przed posłańca - Niech rozstrzygnie to próba walki, Arryn wystawi swego wojownika, a Lady Catelyn swojego. Walka odbędzie się jutro na arenie w południe, niech Lord Arryn wybierze wojownika
- Nie wiem czy Lord Arryn przystąpi do tej decyzji, Lordzie...
- Przekaż wiadomość Lordowi Arrynowi, to najlepsze rozwiązanie

Eddard
- Martwisz się prawda?
- A jak sądzisz? -odpowiada wzdychając
- Tylko pytam - dziewczyna w odpowiedzi chowa twarz w dłoniach-Cat nie martw się
- Łatwo jest ci mówić - mówi zabierając dłonie z twarzy, ma zaszklone oczy. Podchodzę do niej i klękam przed nią. W swoje dłonie biore jej drobne i blade dłonie.
- Nie pozwolę aby cię dotknął czy zbliżył się do ciebie - mówię całując  jej dłonie
- Nie zrób niczego głupiego - mówi kładąc delikatnie swoją dłoń na moim policzku - Jesteś dziedzicem tronu - kciuk dziewczyny gładzi mój policzek ruchami, które świadczą  o jej lekkości i  delikatności - Uważaj na siebie - przybliża się do mnie i całuje mnie w czoło - Idź już lepiej, Margaery będzię się o ciebie martwić
-  Jesteś pewna? - wiem, że jest przerażona, stara się to ukryć, jednak znam prawdę. Mama mówiła, że Lady Sansa w Królewskiej Przystani zachowywała się podobnie, ukrywała uczucia
- Tak - mówi zabierając swe dłonie z moich, nie chce czuć na sobie mojego dotyku w tym momencie - Dobranoc Ned - mówi z delikatnym uśmiechem, który odwzajemniam
- Dobranoc Catelyn - mówię odwracając się i wychodząc z komnaty. Dziewczyna zapewne odwróciła się plecami do drzwi i wpatruje się w okno. Zamykam za sobą drzwi i ruszam przed siebie.

Margaery
- Jak go znalazłeś? - pytam patrząc na Lannistera - Z tego co mi wiadomo zniknął w pewnym momencie z Królewskiej Przystani
- Mam swoje sposoby Wasza Wysokość - odpowiada - Wasza Wysokość może być spokojna, moge zapewnić, że on obroni Lady Bolton Stark, rozmawiałem z nim już o tym i wyraził zgodę
- Dlaczego to zrobił? - pyta Tommen unosząc brwi ku górze
- Nie wiem, ale jestem pewien że wywiąże się z obowiązku i wygra próbę walki
- Wiele razy udowodnił, że potrafi walczyć - mówi Tommem wzdychając- Jednak jest zbyt starym człowiekiem aby brać udział w próbie walki, może być strażnikiem W trakcie próby, jednak do walki potrzebujemy młodego i sprawnego rycerza, który nie zawiedzie walki i wygra...

Sansa
Ostrożnie otwieram drzwi do komnaty mojej córki  i wchodzę do środka. Catelyn stoi wpatrzona w okno. Martwi się, tak samo jak ja gdy byłam w jej wieku
- Ned mówiłam, żebyś poszedł... - dziewczyna odwraca się w moją stronę...
- Odwiedził cię Książę? - pytam unosząc brwi ku górze. Z uśmiechem na ustach podchodzę do Cat i zatrzymuję się obok niej - Martwisz się prawda?
- Rozmawiał z tobą? - pyta wzdychając
- Nie musiał - odpowiadam obejmując Cat ramieniem - Jesteś moim dzieckem, wiem kiedy się martwisz
- Boję się  Mamo, a kiedy go zobaczyłam w tej sali to po prostu byłam przerażona - z oczu mojej córki, lecą teraz strużki łez
- Wszystko będzie dobrze kochanie - mówię przytulając ją - Nie pozwolę aby ktokolwiek cię skrzywdził - mówię całując ją w czubek głowy - Margaery i Tommem wybiorą kogoś kto wygra próbę walki, gwarantuję ci to, nie płacz skarbie, jestem tutaj - Catelyn wtula się we mnie jeszcze bardziej - Jestem tu kochana - jest przerażona. Littlefinger zawsze wszystko niszczył, rodziny,ludzi, małżeństwa i wiele więcej.
- Boję się - powtarza delikatnie odchylając się i patrząc mi w oczy, jest ode mnie trochę  niższa.
- Ja też, codziennie - Cat unosi jedną z brwi ku górze - O was - mówię całując ją w czoło - Jestem tu dla ciebie skarbie i nie pozwolę aby ktokolwiek cię skrzywdził
- Musiałaś być zła gdy wróciłam i byłam taka chłodna
- Nie myśl tak skarbie - Cat ze smutnym wzrokiem czeka na to co powiem - Byłam wściekła na Littlefingera, nie na ciebie Cat - mówię wzdychając - Byłem też zła na siebie, bałam się, że nigdy nie będę dla Ciebie tym kim powinnam być, że będę złą mamą
- Littlefinger wiele razy mi o was mówił - ocieram łzę z policzka Cat - Przedstawiał was jako innych ludzi. Mówił, że mnie nie chcieliście, że mieliście zamiar mnie oddać jak jakąś klacz na sprzedaż. Mówił też, że mnie nigdy nie chcieliście... a ja mu uwierzyłam w to wszystko.... - ja go zabiję
- Nie obwiniaj się, miałaś sześć lat a on cię omamił skarbie - delikatnie odgarniam jej włosy z czoła - Zawsze cię kochaliśmy Cat, gdy zaczęłaś się ruszać,  gdy się urodziliście i okazało się, że jest was dwoje - mówię unoszsc delikatnie brwi ku górze - Zaskoczyliście nas na samym początku, ale zawsze was kochaliśmy skarbie -zabiję Baelisha - Wiesz to prawda? - Cat delikatnym ruchem dłoni ociera mi łzę z policzka, samotną łzę
- Kocham Cię Mamo - Cat wtula się we mnie ponownie
- A ja Ciebie

Bastian
- To, że pozwoliłam ci się poznać nie oznacza, że masz mnoe nachodzić co wieczór Bolton - mówi wzdychając
- Jak się czujesz? - dziewczyna unosi brwi ku górze - Martwię się o Ciebie mówiłem ci...
- Skończ i wchodź - mówi wzdychając. Wchodzę do komnaty zaraz za nią. Dziewczyna siada na stoliku i sięga po winogrona z tacy - Czuję się średnio, odwiedziła mnie Molly, widziałeś ją ostatnio? - pyta sięgając po kolejne winogrono
- Nie - odpowiadam - Nie za bardzo, nie rozmawiam z nią
- Jest pyskata, wredna sucz - stwierdza wzdychając - A ty i tak zrobiłeś jej dziecko - mówi kręcąc głową -  Mam wrażenie, że jesteś łatwy i pchasz się do łóżka co drugiej dziewce
- Nie - mówię patrząc jej w oczy. Wyrażają ciekawość - To były błędy, których się wstydzę...
- I kocham tylko ciebie Lyanna - mówi przedrzeźniając mnie - Tak wiem, czekam aż to udowodnisz - mówi wzdychając. Ostrożnie wstaję i podchodzę do dziewczyny. Zatrzymuję się przed nią - Co ty robisz? - delikatnie się do niej przybliżam i całuję ją delikatnie w czoło. Odsuwam się od niej i patrzę na jej twarz. Wygląda na zaskoczoną, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce
- Tak, kocham Cię Lyanna

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz