*10*

2.4K 137 16
                                    

Krzyk Amy, która chwile temu poszła do kampera rozniósł się po obozowisku. Sztywny ugryzł ją w szyje. Wszyscy stanęli na nogi przerażeni tym co się dzieje. Spacerowicze zaczęli wyłaniać się z lasu jeden po drugim. Shane rozkazał by wszyscy uciekali do kampera. Andrea ruszyła na pomoc siostrze. Morales oraz Jim chwycili kije i zaczęli walczyć z trupami. Dale razem z Shane oraz Amarą zaczęli strzelać w głowy spacerowiczów próbując odeprzeć atak by ochronić resztę znajdującą się przy przyczepie. Gdy magazynek skończył się ciemnowłosej kobieta wyjęła z kabury przy pasku maczetę i zaczęła ciąć głowy bez wytchnienia. Krew plamiła jej ubrania, słyszała krzyki. Jest ich za dużo, nie dadzą rady, pomyślała bojąc się że to może być ich koniec, ale nagle do obozowiska wbiegła reszta. Rick, Daryl, Glenn oraz Tdog przybyli z bronią w reku i zaczęli wybijać resztę sztywnych, którzy po chwili leżeli martwi, a wszystko nagle ucichło.

Amara zbliżyła się do Jason'a sprawdzając czy jest cały i przytuliła go mocno widząc że chłopak trzyma w reku pistolet, który mu dała i trzęsie się trochę. Carl podbiegł do ojca, a Andrea kucnęła przy martwej już siostrze. Ciemnowłosa odetchnęła normując swój oddech, tym razem wszyscy nie zginęli. Ale niestety ponieśli dużo strat.

Na całym kempingu znajdują się dziesiątki martwych ciał - zarówno ludzi, jak i spacerowiczów - a grupa patrzy na rzeź w szoku i niedowierzaniu że tyle sztywnych dotarło aż tutaj do ich obozowiska, które miało być przecież bezpiecznym miejscem.

~~~~~

Od rana następnego dnia zaczęli czyścić obozowisko. Sztywnych przenosili na kupkę by ich spalić, a ci którzy zginęli tamtej nocy mają zamiar ich pochować tak jak na to zasługują. Amara chwyciła za ramiona jednego z spacerowiczów i chciała go pociągnąć, ale skóra z trupa ześlizgnęła się odrywając się od reszty ciała przez co ciemnowłosa poleciała do tyłu upadając na tyłek. Stęknęła sfrustrowana i kopnęła nogą trupa. Opuściła głowę w dół przez co włosy opadły jej na twarz. Dziś słońce wyjątkowo grzeje co daje się wszystkim we znaki, nie mówiąc już o nocy, podczas której to wszystko się stało. A nadal jeszcze nie wyczyściła się z brudu i krwi.

-Pomogę.

Rogers podniosła głowę i odgarnęła włosy na bok by jej nie przeszkadzały. Zobaczyła stojącego nad nią Daryl'a, który wyciągnął w jej stronę dłoń. Kobieta przyjrzała się mu chwile po czym chwyciła jego dłoń, a on pomógł jej wstać. Razem podnieśli truchło, zabrali je w stronę palącego się stosu i wrzucili je do ognia. Zeszłej nocy zginęło wiele osób, w tym Amy i mąż Carol. Do tej pory Andrea siedzi przy siostrze i nie pozwala nikomu się zbliżyć. 

-Musimy coś zrobić. Amy może wstać w każdej chwili i narobić więcej bałaganu. - powiedział Daryl wskazując siostry przy kamperze. Amara spojrzała w tym kierunku.

-Lepiej nie, chyba że chcesz by mierzyła do ciebie z pistoletu jak do Shane, który już próbował. To jej siostra, niech sama to zrobi... Przykro mi z powodu twojego brata.- dodała współczująco. Nie znaleźli go, ale podobno udało mu się uciec z dachu odcinając sobie rękę, którą tam zostawił. Szli po jego śladach, ale zgubili trop po jakimś czasie gdy napotkali pewne przeszkody.

-Dzięki. 

-Chyba nie masz mi za złe że nie pojechałam z wami?- zapytała, a mężczyzna pokręcił głową że nie. Amara nie do końca rozumiała czemu tak jej zależało by nie był na nią zły za to. Choć cichy głosik szeptał jej dlaczego tak jest, polubiła go, ale czy on polubił ją?

-Facet odciął sobie rękę, twardy z niego typ.- powiedział Glenn, który razem z Tdog'em przyciągnęli kolejnego trupa.- Jest trochę jak karaluch, oczywiście bez urazy Daryl.

Wiecznie żywi | D.D. | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz